48

Monitor Polonijny 2011/07-08

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2011/07-08
Page 2: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY2

„Na Słowacji działają trzy organiza-cje polonijne: założony w 1994 r.Klub Polski – Stowarzyszenie Pola-ków i Ich Przyjaciół na Słowacji, po-wstałe w 2006 r. Stowarzyszenie„Polonus”, które działa na północySłowacji w regionie żylińskim, orazrok młodsze, internetowe „ForumPolsko-Słowackie“ – informował pre-zydenta konsul Grzegorz Nowacki.Dodał też, że Polonia na Słowacji ży-je w rozproszeniu, mieszka m.in.w Bratysławie, Koszycach, Trenczy-nie, Nitrze, Żylinie i jest na 7. miej-scu pod względem liczebnościmniejszością w tym kraju.

Prezydent Komorowski zapoznałsię z wydawanym przez Klub Polskimiesięcznikiem „Monitorem Polonij-nym“ oraz publikacją „Polska oczamisłowackich dziennikarzy”, wydanąz okazji jego 15-lecia. Zarówno pismo,jak i książka podobały się głowie pań-stwa polskiego. W trakcie dyskusjiBronisław Komorowski zapewniło trosce państwa polskiego o Pola-ków mieszkających poza granicamikraju. Był zaskoczony, że w Słowacjimieszka stosunkowo niewielu roda-ków. „Bliskość językowa, kulturowai geograficzna powinna sprzyjać ła-twemu przemieszczaniusię ludzi – mówił Komo-rowski. – Prawdopodo-bnie jest tak, że zarównoPolaków, jak i Słowakówbardziej pociąga zamoż-ny świat zachodni”. Wy-raził też przypuszczenie,że „postęp w zakresierozwoju ekonomicznegonaszych krajów prędzejczy później spowodujebardziej naturalny prze-

pływ ludności w naszym regionie“.Przedstawiciele Polonii podkreślali,że ten „przepływ” można obserwo-wać już teraz, bowiem powracającyz pracy w Anglii, Irlandii czy innychkrajach Słowacy, którzy na obczyź-nie związali się z Polakami, przywo-żą ich do swojej ojczyzny lub namiejsce wspólnego zamieszkaniawybierają Polskę.

Według polskiej ambasady w Braty-sławie na terytorium Słowacji mie-szka ok. 5 tys. osób polskiego pocho-dzenia oraz 5 tys. polskich obywateli,choć z oficjalnych danych ze spisupowszechnego z 2001 r. wynika, żeżyje tu 2,6 tys. osób polskiego pocho-dzenia, ale dane te są zaniżone.

Prezydent został poinformowany,że podczas niedawnego spisu po-wszechnego, przedstawiciele KlubuPolskiego oraz organizacji „Polonus”wspólnie apelowali za pośredni-ctwem słowackich mediów, by oby-watele polskiego pochodzenia dekla-rowali swoje pochodzenie w arku-szach spisowych, aby dane, dotycząceliczebności Polaków na Słowacji, byłyzgodne z realiami.

Przedstawiciele Polonii zwróciliteż uwagę prezydenta na problem na-

uczania języka w szkółkach polonij-nych, np. w Nitrze i Żylinie. Przyznałon, że nauka języka ojczystego jestbardzo ważna. Zachęcał też do korzy-stania z Internetu, który jest doskona-łym narzędziem edukacyjnym. Podałteż przykład Alaski, gdzie zajęcia z ję-zyka angielskiego odbywają się wła-śnie za pomocą Internetu

W dyskusji z prezydentem poruszo-no też problem osób młodych zeSłowacji, mających polskie obywatel-stwo i chcących studiować w Polsce.Ludzie ci bowiem na egzaminachwstępnych na polskie uczelnie są trak-towani tak samo jak ich mieszkającyw kraju i uczący się w polskich szko-łach rówieśnicy. W odpowiedzi prezy-dent stwierdził, że każda wyższauczelnia sama ustala zasady rekrutacji,dbając w ten sposób o prestiż szkoły.

Ważnym zagadnieniem, poruszo-nym podczas spotkania, był też pro-blem połączeń drogowych, kolejo-wych czy autobusowych między róż-nymi miastami Polski i Słowacji. Pre-zydent zapewnił, że podczas oficjal-nych rozmów ze słowackimi polityka-mi zaapelował, by połączyć komuni-kacyjnie polskie i słowackie miasta.

Na skargi w związku z odbiorem(a czasami jego brakiem) polskichprogramów telewizyjnych na tere-nie Słowacji, prezydent Komorow-ski wyraził ubolewanie, iż Telewizja„Polonia” nie spełnia oczekiwań pol-skich widzów mieszkających pozagranicami.

Spotkanie prezydenta z przedsta-wicielami Polonii było ważnym sy-gnałem dla Polaków na Słowacji.

Ostatnie podobne ta-kie spotkanie miałomiejsce w 2002 roku,podczas oficjalnej wi-zyty prezydenta Ale-ksandra Kwaśniew-skiego, który otwierałwówczas Dni Polskie,zorganizowane przezKlub Polski w Braty-sławie.

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

Spotkanie prezydenta Komorowskiego ze słowacką PoloniąP odczas pierwszej, dwudniowej oficjalnej wizyty

na Słowacji prezydent Bronisław Komorowskispotkał się również ze słowacką Polonią.

„Bardzo się cieszę, że mogę spotkać sięz Polakami na Słowacji, z którą staramy się miećponadstandardowe relacje i kontakty“ - powiedział polski prezydent.

Page 3: Monitor Polonijny 2011/07-08

LIPIEC - SIERPIEŃ 2011 33

ŠÉFREDAK TORKA: Małgor za ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk ,Andrea Cupa -Bar icová , Ingr id Maje r íková , Danuta Meyza -Maruš iaková , Kata r zyna P ien iądz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgor za ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: S tano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bra t is lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgor za ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, moni to rpo lon i jny@gmai l .com

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Tat ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO : 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO : EV542/08

R e a l i z o v a n é s f i n a n č n o u p o d p o r o u Ú r a d u v l á d y S l o v e n s k e j R e p u b l i k y k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í n 2 011D o f i n a n s o w a n o z e ś r o d k ó w S e n a t u R P d z i ę k i p o m o c y F u n d a c j i „ P o m o c P o l a k o m n a W s c h o d z i e “

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Od redakcji„Przez pół roku proszę przy mnie nie wypowiadać słowa

wiśnia“ – napisała na Facebooku moja koleżanka, którakupiła skrzynkę tych owoców, by zrobić z nich przetwory nazimę. Mnóstwo pracy, a czas goni, bo owoce mają to do siebie, że się psują.Z pewnością podczas zimowych wieczorów, otwierając słoiczek konfitur czybutelkę nalewki, trud ten będzie wspominać z uśmiechem.

Czasami podobnie wygląda nasza redakcyjna praca: najpierw trzeba być naimprezach kulturalnych, by później przygotować z nich relacje, a potem jeszczenapisać taki czy siaki artykuł. „Dopisz, proszę, jeszcze to czy tamto“ – słyszęczasami w telefonie swoich współpracowników, którym właśnie przypomniał sięjakiś przeoczony w artykule szczegół. A tu już czeka kolejny materiał, doktórego trzeba dobrać fotografie, konkurs rysunkowy dla dzieci, rozmowyz jurorami, by dokonali oceny prac… Stres, by zdążyć na czas, by nic nieumknęło naszej uwadze.

Każdy członek redakcji miewa czasami chęć wydostania się z twórczegochaosu, zamknięcia pewnego etap pracy. Podobnie jak moja koleżanka od wiśni.Ale potem z jaką przyjemnością otwieramy wszyscy kolejne strony „Monitora“!Jak te konfitury zimową porą. Tak będzie (jest) i w tym przypadku, bowiem ofertaczytelnicza numeru letniego, a więc rozszerzonego, jest bogata.

Czerwiec i początek lipca obfitowały w mnóstwo imprez kulturalnych,organizowanych przez Klub Polski w różnych regionach Słowacji, z których toprzynosimy relacje. Piszemy też o innych imprezach polsko-słowackich, naktórych byliśmy, i o uroczystościach, związanych z inauguracją polskiejprezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Tym razem więc rubryka „Z naszegopodwórka” niemalże pęka w szwach.

A oprócz tego w numerze znajdą Państwo jeszcze wiele innych ciekawychartykułów, poświęconych m.in. letniej ofercie kulturalnej i możliwościomwypoczynku w Polsce. Nie brakuje też stałych rubryk dla dorosłychi najmłodszych. Tych ostatnich zapewne zainteresują wyniki konkursuplastycznego, ogłoszonego kilka miesięcy temu na łamach „Monitora“, którepublikujemy na str. 40.

Wszystkich zachęcamy do lektury naszego pisma i życzymy, by tegoroczne latobyło udane i pozwoliło choć na chwilę odpocząć od codzienności.

Nasze europejskie pięć minut 4

Z KRAJU 4OPOWIADANIE NA LATOZapach zachwytu 6Z pamiętnika podróżnika:Porozmawiajmy 6Marzenia się spełniają! 7Będzie się działo, czyli conas w Polsce czeka latem 8Na Bursztynowym Szlaku 9WYWIAD MIESIĄCAMałgorzata Kożuchowska:„Myślę, że jestem fajną babką“ 10Z NASZEGO PODWÓRKA 12POLAK POTRAFI Chcę mieć firmę naSłowacji! Ale od czego zacząć...? 27MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄNadzieja dla polskiej piosenki 28CZUŁYM UCHEM Nieważne,jak długo czekaliśmy. Było warto 28KINO-OKO Tańczyć nie każdy może...Maraton nudy już na ekranach kin 29OKIENKO JĘZYKOWEO chłopakach słów kilka 30WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIWiosna Ludów i słowacki legion 30TO WARTO WIEDZIEĆOd Entuzjastek do parytetek 32ZWIERZENIA PODNIEBIENIAGościnny „Račianský dvor” 34BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIHistorycy o sprawach trudnych 34Visegrád – bratstvoči politická ilúzia? 36SPORT?! Chłopcy do bicia 37Euro 2012 już za niecały rok 38Konkurs rysunkowy rozstrzygnięty! 40Tęsknota za ptasim mle(cz)kiem 42Polonia widziana z kraju 43OGŁOSZENIA 44ROZSIANI PO ŚWIECIE Im bardziejna południe, tym smutniej 46MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIZ kącika małego podróżnika 47PIEKARNIK Płonie ogniskoi szumią knieje… 48

Page 4: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY4

Niezależnie od oczekiwań polity-ków polska prezydencja oznaczaogromną promocję naszego krajuw Europie. Nazwa „Polska” będziewymieniana znacznie częściej niż do-tychczas. Rozmaite imprezy, kongre-sy, spotkania na najwyższym szcze-blu, a w tle największe rodzime mia-sta z ich, miejmy nadzieję, posprzą-taną codziennością. No właśnie,a czy my, zwykli Polacy, przeżywają-cy póki co rozgardiasz wakacyjnychwyjazdów, w jakikolwiek sposóbw ogóle dostrzegamy to politycznezamieszanie?

Zanim zaczęli się do Warszawy zjeż-

dżać prezydenci i premierzy, zanimwyprano flagi i posadzono na klom-bach biało-czerwone kwiatowe kom-pozycje, mogliśmy przyjrzeć się ofi-cjalnej prezentacji logo prezydencjioraz zerknąć na propozycje prezen-tów i innych gadżetów, które przy ta-kich okazjach są produkowane maso-wo. I co? Część z nas, zgodnie ze swoj-ską przekorą orzekła zaraz, że logow postaci sześciu skierowanych w gó-rę strzałek, z których ostatnia trzymaflagę „Solidarności”, jest mało czytel-ne i jakieś takie dziecinne. Od razuteż pracowici satyrycy zaprezentowa-li własne warianty owych znaków, od-

wołujące się do popularności rządzą-cej partii, wzrostów i sukcesów rzą-du, których na darmo szukać itp.Większości umknął jednak fakt, że au-torem logo jest znany grafik JerzyJaniszewski, który trzydzieści lat te-mu zaprojektował słynny napis „Soli-darność” – symbol mocny, jednozna-czny i rozpoznawalny chyba na całymświecie, więc kto wie…

Spore poruszenie wywołał rów-nież pomysł, aby z okazji polskiej pre-zydencji znane i wpływowe osobisto-ści obdarowywać prezentami, koja-rzącymi się z Polską, polską kulturąi tradycją. O ile zwyczajowe gadżety

W POLSCE GOŚCIŁ z wizytą prezy-dent Stanów Zjednoczonych Ba-rack Obama. Spotkał się m.in.z prezydentem Bronisławem Ko-morowskim oraz premierem Donal-dem Tuskiem. Prezydent USA przy-był do Warszawy, aby uczestni-czyć w szczycie przywódców Eu-ropy Środkowo-Wschodniej. Pol-ska była czwartym i ostatnim kra-jem w jego podroży po Europie.Według agencji Associated Presswizyta w Warszawie stanowiła dlaWaszyngtonu okazję do podkreśle-nia ważności stosunków z Polską.Prezydent USA uczestniczył teżw spotkaniu z bliskimi ofiar kata-strofy smoleńskiej, na którym obe-cni byli m.in. z prezes PiS Jarosław

Kaczyński oraz córka tragiczniezmarłej pary prezydenckiej MartaKaczyńska.

PIERWSZEGO LIPCA Polska przejęłaprezydencję w Radzie Unii Europej-skiej. Tę funkcję pełnić będzieprzez pół roku. W tym czasie odpo-wiada za kierunek polityczny Unii,jej rozwój, integrację, bezpieczeń-stwo oraz organizację spotkań.W pierwszym dniu prezydencjiw całym kraju odbyły się licznekoncerty i imprezy kulturalne.,,Przez najbliższe pół roku jakorząd, parlament, naród mówimyw imieniu 27 krajów Unii” – powie-dział marszałek Sejmu GrzegorzSchetyna, otwierając uroczysteZgromadzenie Narodowe posłówi senatorów. Główne priorytety pol-skiej prezydencji to integracja eu-ropejska, bezpieczna Europa i Eu-ropa korzystająca na otwartości.

W DNIACH 9-11 czerwca we Wro-cławiu odbyła się II edycja Wro-cław Global Forum. Było to miejsce

wymiany poglądów i spotkań kil-kuset czołowych polityków, dyplo-matów, intelektualistów oraz przed-stawicieli biznesu z całego świata.Przemówienie na inauguracji wy-głosił prezydent Polski BronisławKomorowski. Wręczono tez Nagro-dy Wolności (Freedom Awards) –wśród nagrodzonych znaleźli sięm.in. amerykański senator JohnMcCain, białoruscy opozycjoniściNatalla Kaliada, Aleś Bialiacki iŻanna Litwina oraz założyciel „Ga-zety Wyborczej” Adam Michnik.

RELIKWIE JANA PAWŁA II 5 czerw-ca, czyli w Dniu Dziękczynienia,złożono w Świątyni Opatrznościw warszawskim Wilanowie. W mszyświętej dziękczynnej za beatyfika-cję papieża Polaka wzięło udziałkilka tysięcy osób. Przewodniczyłjej nuncjusz apostolski w Polsceabp Celestino Migliore, a poprzedzi-ła ją procesja z relikwiami nowegobłogosławionego. W uroczystościuczestniczyli ponadto przedstawi-ciele Episkopatu Polski, władze lo-

kalne i samorządowe, prezydencii burmistrzowie miast papieskich,harcerze, młodzież i licznie zgro-madzeni mieszkańcy stolicy. DzieńDziękczynienia przypada na pierw-szą niedzielę czerwca i został usta-nowiony w 2008 r. z inicjatywymetropolity warszawskiego kard.Kazimierza Nycza.

UGRUPOWANIE POLSKA Jest Najwa-żniejsza 4 czerwca wybrało nowe-go prezesa. Został nim Paweł Ko-wal. Sześć dni później nowymi wi-ceprezesami zostali Marek Migal-ski i Paweł Poncyljusz. Elżbieta Ja-kubiak pełnić będzie funkcję skarb-nika, zaś Joanna Kluzik-Rostkowska,inicjatorka ugrupowania, 13 czerwcaodeszła z niego i podjęła współ-pracę z Platformą Obywatelską.

PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ 13 czerw-ca skończyło 10 lat. Pod koniec lat90. bracia Kaczyńscy byli na mar-ginesie życia politycznego. Wszy-stko się jednak zmieniło, gdy JerzyBuzek mianował Lecha Kaczyń-

No i się doczekaliśmy. Pierwszego lipca Polska objęłapółroczną prezydencję w Unii Europejskiej. Doświadczenieto dla naszego kraju nowe, nieporównywalne z niczym i –

miejmy nadzieję – dające pozytywne rezultaty w przyszłości.

Nasze europejskie pięć minut

Page 5: Monitor Polonijny 2011/07-08

5

typu krawat czy apaszka przeszły bezecha, to wirujące bączki-tancerki, za-projektowane przez Monikę Wilczyń-ską i Krzysztofa Smagę, poruszyłyzbiorową wyobraźnię. Bączki? Koja-rzą się przecież z …puszczaniem bą-ków, są staroświeckie i zdaje się, żektoś już je kiedyś wymyślił w bardzopodobnej aranżacji… Narzekaniomnie było końca, a przecież polski de-sign odrodził się ostatnio właśnie zasprawą śmiałych nawiązań do trady-

cji ludowej, czym zachwycił zwiedza-jących światowe wystawy, gdzie pol-skie pawilony cieszyły się ogromnymzainteresowaniem turystów. Wirują-ce bączki są śliczne, przypominająregionalne tancerki, ubrane w stro-je łowickie, opoczyńskie, kurpiow-skie i kujawskie, i jestem przekona-na, że prawdziwi znawcy wzornic-twa je docenią.

Polska prezydencja w Unii ma prze-biegać w klimacie integracji, bezpie-czeństwa i otwartości. Jeśli ktośchciałby dowiedzieć się na ten tematwięcej, poznać ludzi o podobnych za-interesowaniach i aspiracjach, ma dowyboru grupy tematyczne na najpo-pularniejszych portalach społeczno-ściowych – Facebooku, Twitterze,Goldenline. Nawet na YouTube moż-na oglądać filmiki i wywiady dotyczą-ce polskiej prezydencji. To dużyukłon w stronę młodzieży, częstotraktującej Internet jako podstawoweźródło informacji o świecie.

Obserwując wydarzenia, związanez inauguracją półrocznego przewo-

dnictwa Polski na arenie unijnej, py-tałam znajomych, co sądzą o takimotwarciu naszego kraju na Europę.Na ogół słyszałam tylko obawy, byczas polskiej prezydencji i zbiegającasię z nim w czasie kampania wybor-cza do polskiego parlamentu nie za-mieniły się w jakąś rodzimą awantu-rę, która szanse promocji kraju prze-kształci w kłótnie i skandale. Trzy-majmy więc kciuki, by tak się nie sta-ło, bo przecież mamy się czym po-chwalić. Niech nas wreszcie zobaczą!

AGATA BEDNARCZYK

LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

skiego ministrem sprawiedliwości.Nowy szef resortu dobrał sobie ze-spół współpracowników i wspólniez nimi zaczął wprowadzać nową re-strykcyjną politykę. Zyskując po-pularność, stworzył na bazie Poro-zumienia Centrum, wchodzącegow skład rozpadającej się Akcji Wy-borczej „Solidarność”, nową partięPrawo i Sprawiedliwość. Partia taodniosła sukces wyborczy i z ok.dziesięcioprocentowym poparciemweszła do Sejmu.

WNIOSKI DO TRYBUNAŁU Stanu prze-ciwko byłemu premierowi Jarosła-wowi Kaczyńskiemu i byłemu mini-strowi sprawiedliwości Zbignie-wowi Ziobrze zostaną przygotowa-ne po przyjęciu przez Sejm raportuz prac komisji śledczej, badającejokoliczności śmierci Barbary Blidy– zdecydował 30 czerwca klubSLD. W projekcie końcowym prackomisji zgłoszono wniosek o po-stawienie przed Trybunałem StanuJarosława Kaczyńskiego i Zbignie-wa Ziobry. Autorem wniosku jest

poseł SLD Ryszard Kalisz. PiS od-piera zarzuty i określa je jako poli-tyczne. W kwietniu minęła drugarocznica tragicznej śmierci BarbaryBlidy.

W CZERWCU POTWIERDZONO kilkaprzypadków zakażenia EHEC wPolsce. Do szczecińskiego szpitalatrafiła Polka, na stałe mieszkającaw Niemczech, u której stwierdzonozakażenia bakterią Escherichia colitypu 0104, czyli nowym groźnymszczepem bakterii. Kobieta przy-jechała do Polski już z objawamichoroby. W tym samym szpitalutakże z powodu zakażenia tą samabakterią znalazło się dwóch męż-czyzn. Obaj także byli wNiemczech. Bakteria dotarła też doWarszawy – na początku czerwcahospitalizowano tam małegochłopca w stanie poważnym.

OD 1 LIPCA MIAŁ DZIAŁAĆ systemopłat elektronicznych dla ciężaró-wek, autobusów i samochodówosobowych z przyczepą za prze-

jazd autostradami. System e-mytauruchomiono dopiero 3 lipca, bo-wiem odpowiedzialna za to firmaKapsch nie dotrzymała terminu.Powodem opóźnienia było niepod-łączenie zamontowanych na bra-mach urządzeń naliczających sa-mochodom przejechane kilometrydo systemu informatycznego. Zakażdy dzień opóźnienia firma za-płaci karę w wysokości 1 milionazłotych.

OJCIEC TADEUSZ RYDZYK, będącw Brukseli na seminarium ws. od-nawialnych energii, stwierdził m.in.,że Polską od 1939 roku nie rządząPolacy, co wywołało wiele kontro-wersji. MSZ zaapelowało w tejsprawie do Watykanu. Niepokornyredemptorysta 28 czerwca prze-prosił za swoją wypowiedź.

DOŚĆ NIESPODZIEWANYM werdyk-tem zakończył się 36. Festiwal Pol-skich Filmów Fabularnych. ZłoteLwy otrzymał film „Essential Kil-ling” i jego reżyser Jerzy Skolimow-

ski. Srebrnymi Lwami nagrodzono„Salę samobójców”. „Róża” Woj-ciecha Smarzowskiego, będąca fa-worytem, dostała zaledwie jednowyróżnienie regulaminowe.

Znany z licznych znakomitych kre-acji aktorskich Edward Żentara25 maja popełnił samobójstwo.Miał 55 lat. Pełniący ostatnio funk-cję dyrektora teatru w Tarnowie ak-tor zostawił list, z którego wynika,że powodem tak dramatycznegokroku były problemy związane z sy-tuacją w teatrze i kłopoty sercowe.

JEDNA Z NAJLEPSZYCH koszykarekw historii Polski Małgorzata Dydekzmarła 27 maja w Australii w wie-ku 37 lat. Ikona polskiej koszyków-ki cierpiała na arytmię serca,a 19 maja miała atak, po którymjuż nie odzyskała przytomności.Była w 3. miesiącu ciąży. Pozosta-wiła męża i 2 dzieci. Jej pogrzebodbył się 17 czerwca w Polsce,w Ząbkach pod Warszawą.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

Page 6: Monitor Polonijny 2011/07-08

To był pierwszy dzień lata.Lata pięćdziesiąte. Małe mia-steczko pod Berlinem Zacho-dnim. W powietrzu unosił sięzapach jaśminu i truskawek.Przemierzali tysiące kilome-trów, by spotkać się podczaszbioru truskawek. Tu się po-znali, tu zaskoczyło ich za-uroczenie sobą nawzajem.I tak co roku przez trzy kolej-ne lata, które potwierdzały,że są sobie pisani. Ona i on.On – sierota, który stracił ro-dziców w czasie wojny, chwy-tający się okazji, by wyrwaćsię zza żelaznej kurtyny. Ona– docierała tu z wygodnegodomu matki, która po śmier-ci jej ojca powtórnie wy-szła za mąż i której w od-powiednim momencie uda-ło się wyrwać i emigrowaćna Zachód.

Dwa nastoletnie serca,które łączyła tęsknota zalepszym życiem. Przyjeż-dżali tam dla siebie, dladługich rozmów o życiu.Poza tymi spotkaniami nieutrzymywali ze sobą kon-taktu – żelazna kurtynaoddzielała ich na cały dłu-gi rok. Żadne z nich nie wy-obrażało sobie, by nie przy-jechać na spotkanie. Z rokuna rok byli sobie coraz bliż-si – znali swoje historie,smak ust, zapach wło-sów, gładkość skóry… Fa-scynacja!

W tym roku jechał z na-dzieją, że znów ją zobaczy.Chciał opowiedzieć jejo swojej tęsknocie i o tym,jak często w jego snach ra-zem zbierali truskawki,gdy za oknem sypał śnieg.O tym, że jest mu bliższaniż własne myśli. Zwykle toon przyjeżdżał pierwszy.Tak było i teraz. Przez kilkadni wypatrywał jej, dopyty-

MONITOR POLONIJNY6

Porozmawiajmy„Do narzekania jeden krok”,

parafrazując popularny przebój.No jasne, ale po co?

Ponoć my Polacy zwykliśmy narze-kać na wszystko. Począwszy od pogo-dy, poprzez polityków, na dziura-wych drogach kończąc. Narzekamy,że latem za gorąco, że zimą za zimno,że pociągi kiepskie. No właśnie: po-ciągi. O nich chciałabym napisać kil-ka słów.

Dużo podróżując, zwłaszcza koleją(tak, naszym starym, kochanym PKP),nie raz, nie dwa nasłuchałam się, jakiete nasze pociągi są złe. Stare, brudnei spóźniają się. A jednak nimi jeździ-my. Niektórzy nawet dość często.Mniej więcej raz w miesiącu podró-żuję na trasie z Wrocławia do Braty-sławy, gdzie mieszka i pracuje mojamama.. Z pociągami jestem oswojo-na, a powiem więcej, w pewien spe-cyficzny sposób nawet zaprzyjaźnio-na. Jedna z myśli, które nasunęły misię podczas niezliczonych godzin spę-

dzonych w przedziałach,to taka, że każdy ma takąpodróż, na jaką zasłużył.A dlaczego?

Wielokrotnie obserwowałam, jakwspółpasażerowie patrzą na mniewilkiem, tylko dlatego, że przysiadamsię do „ich” przedziału, niczym intruz.Wcale tym niezniechęcona zawszegrzecznie się witałam, żeby przełamaćpierwsze lody. Cóż, w końcu przyj-dzie nam spędzić jakiś czas ze sobą.Czasem wystarczyło zapytać taką oso-bę, dokąd jedzie, poprosić o rzucenieokiem na bagaż podczas naszej chwi-lowej nieobecności, by zapowiadającasię męcząco droga zmieniła się w dłu-gą, interesującą rozmowę.

Dobrze pamiętam jedną ze swoichpierwszych podróży. Gdzieś w Kato-wicach do opóźnionego pociągu eu-rocity wsiadła pewna kobieta, którejimienia już nawet nie pamiętam.Owa pani była polską lekarką, pracu-jącą i mieszkającą we Wiedniu. Wspa-niała praca, zdolny syn z cudowną na-rzeczoną. „Ale wiesz, mimo że tak do-

brze mi się wiedzie, mążzdradzał mnie ze swojąpracownicą” – powiedziaław pewnym momencie.

Na chwilę odjęło mi mowę. „Nie mu-sisz nic mówić, po prostu chciałam toz siebie wyrzucić. Ten romans sięskończył, ona była młoda i odstawiłastarą zabawkę. Mąż nie wie, że się do-wiedziałam. Wybaczyłam mu, widzęjak wiele dobrego w naszym życiuprzyniosło to złe doświadczenie”. Niespodziewałam się takich słów. Mojarozmówczyni opowiedziała mi o so-bie bardzo wiele. I nagle zorientowa-łam się, że mimo dwugodzinnegoopóźnienia, dojeżdżam do Czech,gdzie czeka mnie przesiadka i czaskończyć tę mocno intymną rozmo-wę. Długo się potem zastanawiałam,jak bardzo samotni mogą być ludzie,aby dzielić się tak osobistymi wyzna-niami z kimś, kogo niemalże nie zna-ją. A może tak jest łatwiej?

Rozmówców w podróży miałamwielu. Przytrafiło mi się podróżowaćz panią Marią, hungarystką z Pozna-

ZZ ppaammiięęttnniikkaappooddrróóżżnniikkaa

Opowiadanie na lato

Zapach zachwytuL A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O

ILUSTRACJA: TADEUSZ BŁOŃSKI

Page 7: Monitor Polonijny 2011/07-08

7MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Marzą Państwo o rejsiejachtem motorowym?

Takie marzenie miał też panWłodzimierz Klimczak i jezrealizował. Przekonałam sięo tym w ubiegłym roku pod-czas XVIII Forum MediówPolonijnych, które odbyłosię w Wielkopolsce. Wraz z małą grupą dziennikarzyzostaliśmy zaproszeni na rejspo Noteci jachtem o pięknejnazwie „Marzenie Admirała”.

Marzenia się spełniają!Wizjoner, miłośnik jachtów,pochodzący z Łodzi dzie-więć lat temu kupił jacht. „Tobyła kupa złomu – wspomi-na Włodzimierz Klimczak –ale przeprowadziliśmy grun-towny remont, który trwałblisko osiem lat, by dwa latatemu statek zwodować“.Celem było zbudowaniepierwszej w pełni profesjo-nalnej barki turystycznej.

Pomogło doświadczenie za-wodowe związane z działal-nością poświęconą kreatyw-nej obróbce drewna i meta-lu oraz udział w budowiewielu jachtów żaglowych i motorowych. Elegancki, z pełnym wyposażeniem,urządzony w drewnie – jed-nym słowem cacko! Zdobyłnagrodę publiczności w ple-biscycie „Jacht Dla Ciebie2009”, organizowanym podpatronatem miesięcznika„Żagle” podczas Warszaw -skie go Tygodnia Żeglar -skie go.

Na pokładzie jachtu znaj-dują się cztery komfortowe,dwuosobowe kabiny mie -szkaniowe, a także dwie ka-biny sanitarne oraz prze-stronny salon, który równieżmoże zostać wykorzystanyjako miejsce sypialne dla ko-lejnych dwóch osób.

W skład wyposażenia wcho -dzi m.in. ogrzewanie orazwentylacja wszystkich po-mieszczeń, instalacja ciepłejoraz zimnej wody, komplek-sowy aneks kuchenny wrazz lodówką i sprzętem RTV.

„Wszyscy ciągną na Mazu -ry – skarży się mój rozmów-ca – ale w Wielkopolsce ma -my skanalizowaną Notećoraz wspaniałe jezioro Go -pło!“ – przekonuje. Jedynymwarunkiem wynajęcia jach-tu jest półgodzinne szkole-nie, by wiedzieć, jak go pro-wadzić. Kto chętny? Marze -nia się spełniają! Przekona -łam się, widząc zafascyno -wanego pana WłodzimierzaKlimczaka. Lato to doskona-ła okazja, by realizować wła-sne wizje, do czego Pań -stwa zachęcamy, czy na wo -dzie, czy na lądzie, czy gdzie -kolwiek na świecie. Uda -nego lata!

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAwww.marzenieadmirala.pl

nia, która wracała na Boże Naro dze -nie do Budapesztu. Kobieta pełnaener gii, współorganizatorka DniPrzy jaźni Polsko-Węgierskiej. Jest ja-kaś prawda w powiedzeniu „Polak,Węgier dwa bratanki”, gdyż dyskuto-wało nam się znakomicie. Rozmowa znią była bardzo intrygująca. PaniMaria wiozła ze sobą coś, co nazywa-ła „grzybkami” z Kaukazu. Solidnie za-bezpieczony słoiczek zdawał się byćraczej pakunkiem pełnym materia-łów wybuchowych i trzymałam się tejwersji przez jakiś czas, jako że niewolno było pojemnikiem potrząsać.W Katowicach przyszło nam spędzićdodatkową godzinę, która zleciała w mgnieniu oka przy kubku cytryno-wej herbaty z automatu. „Na mójkoszt, w podziękowaniu za świetnąrozmowę” – powiedziała mi pani Ma -ria. Pożegnałyśmy się, wsiadając doswoich pociągów.

Kilka tygodni później wracałam z Bra tysławy przez Katowice. Wysia -da jąc tam, wspomniałam w myślachpanią Marię. Przypomniało mi się, że

mniej więcej teraz powinna wracaćze swojego urlopu. I nie byłam w błę-dzie. Weszłam na dworzec i gdzieś w kącie na ławce zobaczyłam tę samąuśmiechającą się do wszystkich po-stać w pomarańczowym płaszczu. Bopomarańczowy to ulubiony kolor tejsympatycznej hungarystki. Kolejnykubek cytrynowej herbaty i 3 godzi-ny rozmów, do czasu – pożegnaniawe Wrocławiu.

Przed majowym weekendem tego ro-ku znów odwiedzałam mamę. Czas zle-ciał jak zwykle nieubłagalnie szybko i w niedzielny wieczór żegnałyśmy sięna stacji. W międzynarodowym pocią-gu miałam jednak szczęście znaleźć pol-skiego kompana. Jasiek jest moim ró-wieśnikiem i mieszka w Krakowie. W Bratysławie był na konferencji, któ-rej celu sam nie do końca potrafił spre-cyzować. Rozmawialiśmy całą noc: o po dróżach, językach, starych budyn-kach . O tym, jak się mieszka we Wro -cławiu, a jak to jest być krakusem. DoKatowic dojechaliśmy spóźnieni i w ocze kiwaniu na przesiadki spędzili-

śmy czas przy kawie. Poruszaliśmy sa-me ciekawe tematy i na każdy z nichJasiek miał coś mądrego do powiedze-nia. Powinnam chyba jednak nieco bli-żej przedstawić swojego towarzysza po-dróży, bo ten ciekawy chłopak to niekto inny, ale sam Jasiek Mela, który w wy-niku porażenia prądem stracił rękę i no-gę, co nie przeszkodziło mu w zdobyciubieguna północnego wraz z polarni-kiem Markiem Kamińskim oraz w zdo-byciu Kilimandżaro. Obecnie Jasiekprowadzi Fundację „Poza Horyzonty”,pomagającą m.in. niepełnosprawnym.

Ile podróży, tylu rozmówców. Ilurozmówców, tyle historii. A każda in-na, na swój sposób ciekawa i poucza-jąca. I nagle okazuje się, że nie widaćbrudnych szyb, ciasnych korytarzy, a kilka godzin zleciało w mgnieniuoka i pora wysiadać. Nie było czasunarzekać. Podróż pociągiem możebyć ciekawa. Czasem wystarczy siętyl ko uśmiechnąć.

Do następnego odjazdu, do następ-nej historii.

OLA TULEJKO

Marzenia się spełniają!wał się, czy do młodzieżo-wej grupy niemieckiej do-łączy ktoś jeszcze.

Kiedy wracał już doPolski, w autobusie ktośdał mu gazetę, w którejprzeczytał o pięknej mo-delce, która przed wyjaz-dem do Nowego Jorku natydzień mody opowiadaław kolorowym piśmie o tym,że jej pierwszą pracą byłozbieranie truskawek. Z je-dynego sprawnego głośni-ka dochodziły do niegonadzwyczaj wyraźne dźwię -ki piosenki „Samotna har-monia” Sławy Przybyl -skiej.

Na okładce tej gazety wi-dział ją po raz ostatni.

Świeżym truskawkomwystarczy jedna noc w nie-odpowiedniej temperatu-rze, by czuć było od nichwoń zaniechania. Zauro -czenie też łatwo przybierazapach drugiego dnia…

MATEUSZ KUMOROWSKI

L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O

Page 8: Monitor Polonijny 2011/07-08

W połowie lipca (15 –17.07.) Jarocin otworzy siędla fanów cięższego gra-nia – tym razem na słyn-nym festiwalu wystąpiąmiędzy innymi Dżem,Armia, Apocalyptica i Cool Kids OfDeath. Z kolei na białostocki Pozyty -wne Wibracje Festival przyjedziemiędzy innymi Seal i Raphael Saadiq.Koncerty odbędą się w dniach 22 i 23 lipca. Tydzień później w Bydgo -szczy na imprezie Art Pop Festival(30.07.) zaśpiewa Amy Winehouse, a od 29 do 31 lipca w Płocku będzietrwało prawdziwe święto muzykielektronicznej – Audioriver, podczasktórego koncerty dadzą uznane ze-społy tego gatunku. Nie zapomnijmyrównież, że w każdy letni piątkowywieczór w Łodzi będziemymieli okazję posłuchaćrozmaitych gatunków mu -zycznych. Przy Mu zeumWłókiennictwa zaśpiewa-ją Dorota Miśkiewicz, Kry -styna Prońko, Monika Kuszyń -ska i inni. Natomiast sopockiemolo i zakopiańskie Krupówki za-mienią się na czas wakacji w kinopod gwiazdami. Dzięki imprezie or-ganizowanej przez firmę Orange bę-

dzie można wieczoramioglądać polskie i zagra-niczne hity filmowe –„Zmierzch”, „Incepcję”,„Mro czne go rycerza” i wie-le innych.

W pierwszy sierpniowyweekend szykuje się praw-dziwy koncertowy wysyp –w Gdańsku roztańczy się„Gdańsk dźwiga muzę –2011 Dance Edition”. W Kostrzynie nad Odrą ty-siące fanów przyjadą jakzwykle na Przystanek Wood-stock, by posłuchać TheProdigy, Airbourne i wieluinnych. W Katowicach zaśodbędzie się OFF Festival z takimigwiazdami jak Mogwai, Primal

Scream, Lech Janerka, Kury i Czesław Śpiewa. W dniach

11 – 14 sierpnia miłośnicyreggae spotkają się w Os -tró dzie, a entuzjaści rocka

mogą wybrać się do Warsza -wy, gdzie 16 sierpnia odbędziesię Rock In Summer Festival.

Bardzo atrakcyjnie zapowiadasię kolejna impreza – Coke LiveFestival (19 – 20.08.) Na scenie zagramiędzy innymi rockowy zespół

Interpol oraz amerykański Kid Cudi.Nie sposób wymienić wszystkich im-prez, które odbędą się w czasie tego-rocznych wakacji. Zwłaszcza, że tonie tylko one mogą rozruszać naszezapracowane i zmęczone dusze i cia-ła. Pamiętajcie, że południowa Polska– ze względu na bliskie sąsiedztwo zeSłowacją warta odwiedzenia choćbyna chwilę – oferuje tyle niezwykłychatrakcji, że wielkim grzechem było-by nie skorzystać przynajmniej z nie-których. Kopalnie złota w ZłotymStoku (znalezione złoto należy doznalazcy!), kopalnie soli w Wie liczce i Bochni, w których turyści mogąpodziwiać solne bogactwa głębokopod ziemię, to oczywiste cele wycie-czek, podobnie jak Zakopane czyIwo nicz Zdrój. A czy wiecie, że

w samej tylko Mało pol -sce znajduje się aż osiemobiektów ważnych dlaświatowego dziedzictwakultury? Są to, opróczwymienionej już kopalnisoli w Wieliczce, krakow-skie Stare Miasto, Kal wa -ria Zebrzydowska, obózkoncentracyjny Ausch-witz-Birkenau i czterycenne obiekty na Szlaku

Architektury Drewnianej.Polska, tak jak Słowacja, ulega

dynamicznym zmianom, które byćmoże nie są dostrzegane przez sta-łych mieszkańców. Dlatego wartoprzekroczyć granice naszych państw,by na własne oczy te zmiany zaob-serwować, tym bardziej, że co ro-ku do Polski przybywa coraz wię-cej turystów z całego świata. Dla -czego więc wśród nich nie mieli-by się znaleźć Słowacy i Polacy zeSłowacji? Zapraszamy!!!

AGATA BEDNARCZYK

J ak co roku, by uatrakcyjnić wakacje, organizatorzy rozmaitychimprez szykują dla nas wiele niespodzianek. Do Polski przyjadągwiazdy muzyki rozrywkowej, a różne muzea, skanseny czy

miejskie place, już wysprzątane, czekają na turystów. Nic, tylko wybraćcoś w sam raz dla siebie i wyruszyć do Polski po wakacyjne emocje.

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 20118

czyli co nas w Polsce czeka latemBędzie się działo,L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O

Page 9: Monitor Polonijny 2011/07-08

9

P olska ma bursztyn, a Słowacja, Austria,Czechy i Węgry –

bursztynowy szlak. Chociaż szlakbursztynowy powstał ponad dwatysiące lat temu, w ostatnichlatach przeżywa drugą młodość.

W niemal wszystkich krajach, le-żących między Bałtykiem a Ad ria -tykiem, powstają różnego rodzajuprojekty popularyzujące tradycjetego antycznego i średniowiecz-nego traktu handlowego orazbursztynu jako takiego. Zysku -ją na tym leżące na tej daw-nej trasie miejscowości,gdyż już sama nazwa„szlak bursztynowy”jest magnesem, sku-tecznie przyciągają-cym turystów.

Czym był szlakbursztynowy, wie-dzą chyba wszyscy,jednak mało kto zdajesobie sprawę z tego, że naj-ważniejszy obok Akwilei antycznyośrodek handlu bursztynem znaj-dował się nieopodal dzisiejszejBratysławy, w rejonie austriackie-go Hainburga. Mowa o Car nuntum– niegdyś potężnej rzymskiej me-tropolii, liczącej 50 tysięcy miesz-kańców, czyli mniej więcej tyle, iledziś liczy sobie np. Trenczyn. Dziśna terenie dawnego Carnuntumznajduje się świetnie urządzonypark archeologiczny w miejsco-wości Petronell-Car nuntum, Mu -zeum Carnuntinum w Bad Deutsch-Altenburgu, dwa amfiteatry orazimponujący łuk triumfalny. A wszy -stko to w samym sercu EuropyŚrodkowej, nie opodal słowackichgranic, w miejscu, które dziś koja-rzy się nam ze wszystkim, tylkonie ze starożytnym Rzymem.

Błyskawiczny rozwój Carnun -tum wiązał się z rzymskimi pod-bojami oraz handlem z plemiona-mi z barbarzyńskiej Północy. Totutaj swoją kwaterę miał cesarz

Marek Aureliusz, to stąd rozpoczę-to wojnę z Markomanami. War tododać, że przez kilka stuleci pobli-ski Dunaj był zewnętrzną granicącesarstwa, którą tworzył systemumocnień Limes Romanum – jegoczęść znajduje się również na tere-nie Słowacji (antyczna Gerulata w bratysławskich Rusovcach). W Car nuntum rzymski szlak bur -szty nowy opuszczał bezpiecznegranice imperium, przechodziłprzez Dunaj i dalej rozgałęział się w kierunku Moraw i Kysuc – a stam -tąd kierował się ku Bałtykowi.

Dziś o tym wszystkim możemydowiedzieć się z niezwykle cieka-wej Dolnoaustriackiej WystawyKrajowej, którą aż do jesieni będziemożna podziwiać w hainburskiejKulturfabrik. Burszty nowe tradycjekultywuje również stowa rzy szenieÖsterreichische Bern stein strasse z Poysdorfu (www.bern stein stras -se.net), które organizuje wiele cie-kawych imprez i wydaje interesu-jące publikacje z bursztynem bał-tyckim w roli głównej. Austriacyde facto popularyzują w ten spo-sób również polską kulturę, pre-zentując na stronie internetowej i w broszurach informacyjnychpol skie miasta, związane z tą nie-zwykła skamieliną. I nie chodzi tutylko o Gdańsk, ale również o Wie -luń i Kalisz, których historia jestnierozerwalnie związana ze szla-kiem bursztynowym i które dziś dotych tradycji aktywnie nawiązują.

Z bursztynowymi tradycjamizwiązanych jest też wiele miast za-

chodnich Węgier. Warto się wy-brać zwłaszcza do położonegoniedaleko od Słowacji Sopronu,gdzie zachował się fragment an-tycznego traktu. Samo miasto jestpełne zabytków i panuje tam nie-zwykła atmosfera – przez chwilęmożna odnieść wrażenie, że jestsię we Lwowie.

Słowacja jest historycznie zwią-zana ze szlakiem bursztynowym w nie mniejszym stopniu niżAustria i Węgry, jednak nie wyko-rzystuje tego faktu do celów pro-mocyjnych czy do popularyzacjiswojej historii. Ogromną rolę naszlaku bursztynowym odegrał

Devin, zamek bratysławski,Dolina Wagu i Kysuce. Nie -

stety, ten wątek historiijest znany w zasadzietylko specjalistom – ar-cheologom, bowiem niezostał spopularyzowany

wśród szerokiej publicz-ności. Jedynym wyjątkiem

jest projekt polsko-słowac-ko-węgierskiego Burszty no -

wego Szlaku Greenways. W od-różnieniu od austriackiego Bern -stein strasse, szlak Greenways niema na celu przybliżanie burszty-nowych tradycji – jest po prostuszlakiem rowerowym, który dobursztynowych tradycji nawiązu-je jedynie z nazwy i którego prze-bieg nie pokrywa się z historycz-ną trasą jantarowego traktu(www.jantarovacesta.sk).

Osoby zainteresowane „burszty-nowymi” tematami, w tym trady-cją szlaków bursztynowych w Au -strii, Czechach i w rejonie Bra -tysławy, odsyłam do polskojęzycz-nego portalu www.amber.com.pl.Warto wiedzieć, że popularyzacjąbursztynu aktywnie zajmują sięrównież Ukraińcy (ogromne zaso-by bursztynu występują na Pole -siu, w rejonie Riwnego), którzyproponują, aby bursztyn stał sięjednym z oficjalnych symboli pol-sko-ukraińskich mistrzostw Euro2012.

JAKUB ŁOGINOW

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

NaBursz

tynowym Szlaku

L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O ● L A T O

Page 10: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201110

Są role, na które aktor czeka całeżycie. Na którą czeka Pani?Kiedy byłam młodsza, to rzeczy-

wiście miałam takie marzenia. Naj -pierw chciałam zagrać Julię w „Ro -meo i Julii“, potem marzyłam o La -dy Makbet. Chciałam też zagraćGruszeńkę w „Braciach Karama -zow“ Dostojewskiego. Marzeniamarzeniami, natomiast życie przy-nosi inne scenariusze. Aktor jestczłowiekiem do wynajęcia i trudnomu od początku do końca w stuprocentach kierować swoją karierą.

Pracuję już tyle lat i nauczyłam siępokory, czekania i przyjmowania te-go, co życie przynosi. W ten zawódwpisana jest też tajemnica, bowiemzagadką jest to, że w danym momen-cie przychodzi ktoś, kto w danej ro-li widzi właśnie ciebie. Zazwyczajto jest zaskakujące dla aktora.

Gra aktorska to duży wysiłek?Kiedy młodzi ludzie, marzący

o ak torstwie, pytają mnie o to, od-powiadam im, że aby wybrać tędrogę, potrzebują 60 procent talen-tu, reszta to bardzo, bardzo ciężkapraca, końskie zdrowie oraz kondy-cja fizyczna. Decydując się, że pójdętą drogą, oczywiście nie miałam ta-kiej świadomości. Mój tata mnieprze strzegał, mówiąc, że są dwa naj-trudniejsze zawody: górnik i aktor.Ale ja myślałam, że to żart. Szybkookazało się, że miał rację. Często wsta -ję o 5 czy 6 rano, by udać się na planzdjęciowy, gdzie spędzam 12 go -dzin, potem szybciutko jadę do te-atru, stojąc w korkach i bojąc się, żenie zdążę, by o 19 godzinie wyjść nascenę. Kończę o 22, a w domu je-stem około 23 i to nie koniec, boprzecież muszę uczyć się tekstu nanastępny dzień do serialu lub do fil-mu. A zdarza się, że przychodząjeszcze propozycje, które mimobraku czasu człowiek bardzo chce

zrealizować, na przykład nagraćpiosenkę, wziąć udział w koncer-cie, w jakiejś słusznej sprawie pod-jąć działalność charytatywną, wiecnaprawdę jest tego bardzo dużo.Trzeba też wygospodarować czasna odpoczynek, by doładować aku-mulatory. Nie jest to łatwe, ale spra-wia, że mam bardzo ciekawe życie.Spotykam wielu wspaniałych ludzi,bywam w różnych przepięknych,czasami nawet dziwnych miej-scach. Jest to interesujące. Zawszeto lubiłam.

Jak wiele wolności pozostawiająreżyserzy aktorom w ich pracy?Są reżyserzy, którzy mają od po-

czątku do końca jakąś wizję przed-stawienia. Są też tacy, którzy zosta-wiają duże pole do popisu aktorowii – jeśli o mnie chodzi – to taka wła-śnie praca jest dla mnie o wiele cie-kawsza. Uzupełniamy się nawza-jem. Oczywiście reżyser ma jakąświzję, wychodzę z założenia, żeprzygotował tę sztukę i wie więcejniż ja. Ale przychodzi taki momentpodczas prób, kiedy najpierw tawiedza zaczyna się równoważyć, a potem niekiedy rolę przejmuje ak-tor w swoje posiadanie i staje się jejwłaścicielem. Zdarza się i tak, że ak-tor wie więcej na temat danej po-

staci niż reżyser. W ogóle aktorstwoto praca zbiorowa, bo jest jeszczekompozytor, scenograf, są kostiu-my. Cudownie, jeśli wszyscy mówiąjednym językiem i rozumieją się na-wzajem, bo wtedy jest też dużaprzyjemność z pracy. Na naszychoczach z chaosu wydobywa się bar-dzo konkretna forma i to jest przy-jemnie w przypadku spektakli, któ-re się później gra po sto razy czywięcej.

Nie obawia się Pani serialowejpopularności i tego, że zostanie Pani zaszufladkowana?Pewnie był kiedyś taki moment,

że się tego obawiałam. Jednak potylu już latach, biorąc pod uwagęto, że cały czas gram w teatrze i niesiedzę na ławce rezerwowych, bogram naprawdę ciekawe, duże rolew przedstawieniach, które powoliprzechodzą już do historii teatru,przestałam się tego bać. Mam na-wet takie wrażenie, że jestem jednąz nielicznych aktorek, którym udałosię połączyć uprawianie tego zawo-du na bardzo różnych szczeblach.Mojej pracy w telewizji nie trakto-wałam po macoszemu. Mówię w tejchwili o roli Hanki Mostowiak z „M jak Miłość“, bo z nią najbar-dziej jestem kojarzona. Mnie się ta

J edna z najbardziej znanych polskich aktorek, ulubienicamiłośników seriali takich jak „M jak miłość“ – MałgorzataKożuchowska. Na swoim koncie ma wiele ciekawych ról, m.in.

w filmach: „Kiler“, „Kiler-ów 2-óch“. Jest trzykrotną laureatką nagrodyZłotej Kaczki (nagroda miesięcznika „Flim“) w kategorii najlepszapolska aktorka (w roku 2003, 2004, 2005). Kiedy zajrzymy na jejstronę internetową, odkryjemy jej kolejny talent: MałgorzataKożuchowska ma ciekawe brzmienie głosu i nagrała piękne piosenki.Wiedeńska Polonia mogła się niedawno przekonać, że aktorka zwielkim wyczuciem recytuje poezję papieża Jana Pawła II, traktując jąbardzo osobiście jako zapis dialogu człowieka z Bogiem.

Małgorzata Kożuchowska:„Myślę, że jestem fajną babką“

Page 11: Monitor Polonijny 2011/07-08

11MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

postać podobała, ona była dla mnieciekawa, inna wtedy, gdy ja się nanią decydowałam, że będę ją grała.Ona była czarnym charakterem,czymś tak kompletnie różnym niżto, co grałam do tej pory. Potemprzeszła metamorfozę, można po-wiedzieć właściwie niemożliwą, alemyśmy ją obronili, by widz w tę me-tamorfozę uwierzył. Śmiałam siękiedyś, że zagrałam tam tyle mate-riału, że starczyłoby na parę ład-nych fabuł. Rola Hanki przysporzyłami sporo sympatii i życzliwości wi-dzów, a to jest chyba w moim zawo-dzie nie do przecenienia. Jednakgdy przyszedł moment, kiedy za-częłam czuć, że granie tej roli jużmnie nie satysfakcjonuje i przestajemnie interesować, to ze względu nauczciwość uprawiania zawodu poprostu z niej zrezygnowałam. Mójzawód powinien być pasją, jeśli jejzabraknie, widz to odczuje.

Jest Pani ambasadorem Fundacji„Mam Marzenie”. Dlaczegozdecydowała się Pani na taką działalność?Jestem ambasadorem tej fundacji

od paru lat. To fundacja, zajmującasię spełnianiem marzeń dzieci z cho-robami zagrażającymi życiu. Każdyma jakieś marzenia i miło, kiedy sięone spełniają. Dzieci mają rozmaitemarzenia, chcą na przykład spotkaćsię z ukochanym sportowcem lubze śpiewającym artystą. Są i takie,które mają jakieś wąskie zaintereso-wania, np. interesują się fizyką, i chciałyby poznać swojego idola

z tego zakresu gdzieś na drugimkońcu świata. Niektóre dziecichciałyby pojechać do Disney lan -du, inne być księżniczkami czy kró-lewiczami. Czasami za pomocą„Skype” organizujemy konferencjęz idolami dziecięcymi, którzy mie -szkają w innych krajach. Pamiętamteż, jak jedna dziewczynka chciałabyć królewną w teatrze. W PKiNjest teatr „Lalka” i tam po przedsta-wieniu, przy pełnej widowni, tadziewczynka odpowiednio ubranai w koronie na głowie wjechała nascenę, siedząc na tronie.

Stwierdzono, że spełnianie ma-rzeń pomaga w terapii. Sama by-łam świadkiem przypadków, gdylekarze rozkładali ręce i mówili, żeto jest już koniec, a dziecko czeka-ło na spełnienie marzenia, choćbyło w ta kim stanie fizycznym, żejego marzenia nie można byłospełnić. Jednak sama świadomość,że to marzenie czeka, że jest przy-gotowane, powoduje mobilizacjęorganizmu. Od stanu naszej psy-chiki zależy też często nasze zdro-wie, a może i życie. Zdarzało się i tak, że dziecko wracało do zdro-wia. I wtedy jest to ogromna satys-fakcja. Wierzę, że spełnianie ma-rzeń ma sens, dlatego współpracu-ję z Fundacją „Mam marzenie”, cosprawia mi ogromną radość.

Jaka jest naprawdę Małgorzata Kożuchowska?To trudne pytanie. Nie jest łatwo

opisać siebie w dwóch zdaniach.Myślę, że jestem fajną babką. Poprostu.

SYLWESTER SYNDOMAN

Page 12: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201112

Wkalendarzach pol-skich rodzin tegoro -

czny weekend 10 - 12 czer w-ca zapisał się wyjatkowo. W tych dniach spora grupaPolaków mieszkających naSłowacji spotkała się w Pod-skaliu, by jak co roku uc z -cić nie tylko Zesłanie Du -cha Świętego, ale równieżDzień Matki i Dzień Dzie -cka. Okazji było zatem coniemiara, ale i program byłbardzo bogaty. Prowadzo -ne przez brata Macieja gryi zabawy sportowe byłyprzeplatane przejażdżkami

konnymi. Główne imprezyprzebiegały jednak w wiel-kim namiocie. Tam teżwszyscy mogli spróbowaćzmierzyć się ze sztuką i ma-

lować pod czujnym okiemklubowego artysty Ga brie -la Petraša. Wszystkim obec-nym czas umilały występymłodych artystów z zespo-łu wokalno-muzycznego„Ca meleon 2” z Publiczne -go Gimnazjum w Zawa -dzkiem.

Dla dzieci najważniej-szym jednak punktem pro-gramu było wręczenie im z okazji Dnia Dziecka pa-

czek, w których znalazły i słodycze, i zabawki. A gdyich zawartość została jużdokładnie sprawdzona,wszy scy spotkali się przyognisku, gdzie nie tylkoposilali się kiełbaskami i ja-jecznicą, ale i wspólnieśpiewali.

Miłym zakończeniem ra-zem spędzonych chwil by-ła niedzielna msza święta,którą celebrował polski ka-płan.

Za spotkanie, które obfi-towało w liczne atrakcje,serdecznie dziękujemy or-ganizatorom. Najwa żniej -sze jednak było to, że mo-gliśmy się spotkać i poroz-mawiać ze sobą, bowiemto właśnie takie rozmowy z rodakami wlewają w na-sze serca ciepło, radość i przypominają dom.

ALEKSANDRA KRCHEŇ

Spotkanie zielonoświątkowe

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Projekt zrealizowano przy finansowym wsparciu rządu Republiki Słowackiej w ramach programu Kultura mniejszości narodowych 2011 i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej za pośrednictwem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

Page 13: Monitor Polonijny 2011/07-08

13

Zakończenie roku szkolnego w Szkol -nym Punkcie Konsultacyjnym przy

Ambasadzie RP w Bratysławie z siedzibąw Raczy odbyło się 25 czerwca 2011 r.

Wszyscy uczniowie szkoły opróczświadectw otrzymali kolorowe ramkina zdjęcia albo obrazki z wakacji orazpamiątkowe koszulki z napisem „Vivatszkoła polska!”.

Kierownik szkoły Monika Holzwieserpodziękowała uczniom za aktywną pra-cę podczas całego roku szkolnego, po-chwaliła finalistów olimpiady literaturyi języka polskiego na szczeblu central-nym – Mariannę Jarinę i Filipa Kinior -skiego, a także uczestnika olimpiadygeograficznej na szczeblu regionalnymTomasza Łebka oraz dzieci dojeżdżającena zajęcia do Bratysławy z odległych za-kątków Słowacji, a nawet z Czech!

Rodzice i dzieci podziękowali nato-miast gronu pedagogicznemu za cało-roczną pracę i pożegnali się z dr KingąWawrzyniak, dla której był to ostatni rokpracy w szkole.

Przygotowany przez uczniów krótkiprogram artystyczny został nagrodzonyburzliwymi oklaskami. Po części oficjal-nej wszyscy zostali zaproszeni na poczę-stunek i rozmowy. aj

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

W programie kulturalnym wystąpili Zespół Tańca Scenicznego wraz z zespołem„Cieszynianka” z Polskiej Szkoły Podstawowej w Czeskim Cieszynie pod kierownictwemMarii Szymaniki zespół Wokalno-Muzyczny z ZSG im. Wincentego z Kielczypod kierownictwem Karola Palicy oraz dzieci klubowiczów.

Realizacji tradycyjnej imprezypolonijnej podjęli się klubowicze z Miejscowego Koła Dubnica –Klubu Polskiego Środkowe Powa -że. Zaproszenie przyjęli liczni roda-cy, członkowie ich rodzin, dzieci i przyjaciele z regionów: Braty -sława, Nitra, Trenczyn, Dubnica,Poważska Bystrzyca i Koszyce, kie-rownictwo Klubu Polskiego z Cze -sławem M. Sobkiem na czele orazredakcja „Monitora Polonijnego”z jego redaktor naczelną Małgorza -tą Wojcieszyńską.

Wśród gości nie zabrakło Grze -go rza Nowackiego – konsula RP z Bratysławy, Piotra Wardaka z am-basady RP w Bratysławie, Anny Ol -szewskiej – konsul generalnej RPz Ostrawy, Krystyny Berki z pol-skiej redakcji Radia Ostrawa orazKrzysztofa Siemieńskiego i PawłaSiennickiego ze zgromadzenia Bra -ci Szkolnych z Domu Pomocy Spo -łecznej w Zawadzkiem. Obecny byłteż Tadeusz Wala z Priewidzy – ro-dak z Zaolzia, konstruktor samolo-tów, pilot i instruktor w jednej oso-bie. Animatorem gier dziecięcych

i konkursów był brat Maciej Dziam -bor ze zgromadzenia Braci Szkol -nych z Bratysławy, któremu poma-gali klubowicze z Dubnicy i Nitry.

Sponsorem nagród dla dzieci byłRyszard Zwiewka, natomiast paczkiz okazji Dnia Dziecka ufundowałWydział Konsularny Ambasady RPw Bratysławie, a wręczał konsulGrzegorz Nowacki.

Przewodnikiem wycieczki naWielką Skałę był Zbyszek Podleśny.

Koniki, które były atrakcją dladzie ci, przybyły z DSS Dolny Lie -skov dzięki przychylności dyrekto-ra Františka Martausa. Uroczystąmszę św. uświetniły dziewczęta z Kielczy i brat Paweł Siennicki, któ-ry wygłosił kazanie w języku pol-skim.

Ogółem w imprezie wzięłoudział około 130 osób, w tym po-nad 50 dzieci.

W imieniu KP Środkowe Poważepragnę podziękować wszystkim,którzy przyczynili się do zrealizo-wania tego spotkania.

ZBIGNIEW PODLEŚNY

Zdjęcia z imprezy można obejrzeć na stronie: http://www.klubpolski.web-album.org/

ZDJĘ

CIA:

MAR

TA M

IARA

Page 14: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201114

Organizowana w ra-mach „Przyjaźni bez

granic” impreza kulturalnato nie tylko bogaty pro-gram kulturalny dla Polo -nii słowackiej i mieszkań-ców Trenczyna, ale i przy-jemna zabawa w gronie ro-daków z Polski, Czech i Sło -wacji. Organizatorzy – KlubPolski oraz Centrum Kul -tury „Sihot” w Trenczynie– tym razem przedstawili

artystów pochodzących zeŚląska, a jednocześnie zwią-zanych z czeskimi i słowac-kim miastami, w którychmieszkają.

Osiemnastego czerwcana trenczyńskim rynku mo gliśmy podziwiać wy-stępy ludowego zespołupolonijnego „Suszanie“ z Su -chej Górnej w RepubliceCzeskiej. Młodzież pod kie-rownictwem artystycznymBarbary Mračnovej ujęłapubliczność, pokazując z wielkim zapałem wiązan-ki tańców i zwyczajów lu-dowych ze Śląska Cie szyń -

skiego i okolic po obu stro-nach granicy. Zabawne by-ły też scenki mówione gwa-rą, np. o poborze chłop-ców do wojska, a także tań-ce z cepami czy w odświęt-nych strojach górniczych.

Ze wzruszeniem przypo-minaliśmy też sobie znanepiosenki, ciesząc się, że ży-jąca w Czechach młodzieżpolska zna zwyczaje i językswoich przodków i pod-trzymuje polskie tradycje.„Suszanie” są laureatamiwielu nagród, mają nie-zwykle szeroki repertuar i,jak się okazało, potrafiąroz bawić publiczność.

W przerwie ich występuwystąpił zespół ludowy„Kubra”, prezentując folk-

Czasami wszystkie ważne wydarze-nia dzieją się w tym samym czasie.

Tak było też w czwartek 23 czerwca,kiedy to niemal jednocześnie odbyły sięwernisaże kilku wystaw, w tym dwuzwiązanych z Polską.

Wczesnym popołudniem miłośnicypolskiej sztuki mogli przyjść do Instytu -tu Polskiego na otwarcie wystawy pracKamila Kuskowskiego, a wieczoremudać się do Słowackiej Galerii Narodo -wej, by wziąć udział w wernisażu naj-większej od kilkunastu lat wystawy pol-skiego malarstwa na Słowacji.

Kamil Kuskowski w Bratysławie wy-stawia prace z trzech swoich cyklów:„Obrazy sztuki”, „Antysemityzm wy-party” i „m-a-s-o-n”. Oprócz obrazówprezentuje też swój pomysł na bezba-rierowy dostęp do budynków ze scho-dami. Wszystkie jego prace są nazna-

czone minimalizmem, a jednocześniepotrafią wbrew oszczędnej formiewiele wyrażać.

Cykl „Obrazy sztuki” składa się do-słownie z obrazów sztuki: wysokich po-nad dwa metry okładek książek o sztu-ce. Wydawałoby się, że to tylko jakaś gra,ale artysta tak wyjaśniał powody stwo-rzenia tej serii prac:„Książka o obrazach,która staje się obra-zem, to moim zda-niem bardzo przekor-na sytuacja. To jest tamoja gra z obrazem i wi -dzem. Mówię: zasta-nówcie się, czy te ob-razy zastępują wamksiążki? Czy kupujecieksiążki tylko po to, byje postawić na półce?”.

Kolejny cykl prezentowany na wysta-wie – „Antysemityzm wyparty” – takżeopiera się na grze i także zawiera głęb-sze treści. Z wielkiego i zróżnicowanegocyklu autor pokazuje w Bratysławie tyl-ko jeden obraz, który reprezentuje jed-nak cały cykl i jego główną ideę. Napierwszy rzut oka wydaje się, że na ob-razie nie ma nic, że zlewa się on swojąbielą ze ścianą, na której wisi. Ale jeślisię popatrzy na to dzieło pod pewnym

kątem, zobaczyć możnaprawie niewidoczny,bo jakby zatarty, napisantysemicki. In spiracjędo stworzenia tego cy-klu dzieł znalazł artystaw Łodzi, mieście, w któ-rym żyje i pracuje odpiętnastu lat i w którymna co dzień – jak twier-dzi – spotyka się z anty-semickimi napisami naścianach.

Dwie wystawy polskiej sztuki na lato

W 1 0 . R O C Z N I C Ę P I E R W S Z E G O S P O T K A N I A P O L A K Ó W N A Ś R O D K O W Y M P O W A Ż U

Po raz dziewiąty podtrenczyńskim zamkiem

Page 15: Monitor Polonijny 2011/07-08

15MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

lor miejscowy i zwyczajenocy świętojańskiej.

Ponieważ tradycją stałosię to, że programowi arty-stycznemu towarzyszy cie-kawa wystawa, to w tymroku postanowiliśmy przed -stawić twórczość AnnyMo gilnickiej, pochodzącejz Katowic, młodej polskiejautorki, której prace podzi-wiać można było wcześniejw Instytucie Polskim w Bra -tysławie. Fotografie jej au-torstwa pokazaliśmy wrazz pamiątkowymi zdjęciami,wykonanymi przez nieżyją-cą już Marię Urbasiównę-Holoubkovą. Ta bardzozna na na Słowacji pierwsza

kobieta-fotograf pozosta-wiła po sobie mnóstwo wi-dokówek i fotografii, wyko-nanych głównie w latachmiędzywojennych ubiegłe-go wieku. Żyła w Tren czy -nie, ale stale podkreślałaswe polskie pochodzenie,czego dała dowód, zostającu schyłku swego 106-let-niego życia honorowymczłonkiem Klubu Polskie -go.

Wernisaż wystawy czar-no-białych fotografii, no-szącej tytuł „Zatrzymaćczas”, odbył się w pięknejsynagodze i przyciągnąłwie lu miłośników tej dzie-dziny sztuki. Ideę wystawyoraz wszystkie aspekty łą-czące obie autorki: polskiepochodzenie, Śląsk, talenti zamiłowanie do sztuki fo-tograficznej, powiązanie zeSłowacją i zauroczenie kra-jem i miastem, w którymżyły czy obecnie mieszkająprzedstawiła kurator JanaKarlíková z Muzeum Tren -czyńskiego.

Mogliśmy więc podzi-wiać zdjęcia Bratysławy,starych dzielnic górni-czych Katowic – Nikiszo w -ca i Szopienic, gdzie czassię zatrzymał. Obok nichzaś zdjęcia starego Trenczy -na, Trenczańskich Cieplic i Bratysławy, dzięki którymmożna było się przenieśćw ubiegłe stulecie.

Wystawę, do obejrzeniaktórej gorąco zapraszamy,będzie można podziwiaćdo 10 lipca.

A wieczorem, tradycyj-nie i niezależnie od pogo-dy, bawiliśmy się wspólniez uczestnikami programu i za proszonymi gośćmiprzy ognisku i akompania-mencie nie tylko gitary, alei kapeli zespołu „Suszanie”.

RENATA STRAKOVÁ,Klub Polski Trenczyn

Zupełnie inny rodzaj polskiej sztukipokazuje wystawa „Polskie malarstwookoło 1900” w Słowackiej Galerii Naro -dowej. Po kilkuletnim przygotowaniudzięki współpracy Galerii z MuzeumNarodowym w Warszawie i przy wspar-ciu obu ministerstw kultury oraz In sty -tutu Polskiego w Bratysławie powstaławystawa prezentująca „to najlepsze i naj bardziej interesujące z polskiejsztuki”, jak powiedziała na wernisażuautorka koncepcji Ewa Micke-Bronia -rek. Widzowie mogą więc obejrzeć dzie-ła polskich malarzy z okresu przełomuXIX i XX wieku, który mimo oznacze-nia go wspólną nazwą – Młoda Polska,jest bardzo zróżnicowany.

Pierwszą grupę wystawianych pracstanowią obrazy inspirowane impresjo-nizmem; jasne, słoneczne pejzaże, na-znaczone dążeniem artystów do uchwy -cenia na płótnie szybko zmieniającychsię wrażeń, warunków atmosferycz-nych, gry świateł i cieni. Druga część to

prace prekursorów kolejnych prądówartystycznych, a mianowicie ekspresjo-nizmu, który charakteryzował się tym,że artyści starali się wnikać w głąb ludz-kiej psychiki i odkrywać ukrywane ma-rzenia, lęki i obsesje, czy symbolizmu.To właśnie symbolizmowi poświęcononajwięcej miejsca, być może dlatego, że– jak zauważyła słowacka kurator wy-stawy Alexandra Homoľová – Polacyma ją symbolizm wpisany w duszę. Przy -czyną tego jest prawdopodobnie histo-ria – podczas zaborów artyści nauczylisię, jak wyrażać niewyrażalne i jak uni-kać cenzury, stosując język symboli.

Wystawa jest bardzo bogata i na-prawdę reprezentacyjna. Przedstawio -no na niej różne kierunki ówczesnegomalarstwa i różnych twórców. Spośród26 malarzy, których obrazy znajdują sięobecnie w Słowackiej Galerii Narodo -wej, warto wymienić choćby Jacka Mal -czewskiego, Józefa Mehoffera, JulianaFałata, Józefa Chełmońskiego, Leona

Wyczółkowskiego czy Stanisława Wy -spiań skiego.

Obie ekspozycje można będzie oglą-dać przez całe lato: wystawa K. Ku skow -skiego w Instytucie potrwa do 26 sier p -nia, wystawa polskiego malarstwa w Ga -lerii do 18 września.

Zapraszamy więc na podwójną letniąporcję polskiej sztuki.

MILICA NOVÁKOVÁ

ZDJĘ

CIA:

MAR

TA M

IARA

ZDJĘ

CIA:

KAT

ARÍN

A JE

ŽIKO

VÁ I

RENA

TA S

TRAK

OVÁ

Za wsparcie finansowe dziękujemy rządowi słowackiemu, zaś Muzeum Trenczyńskiemu i Miastu Trenczyn za współpracę.Przedsięwzięcie zrealizowano przy wparciu finansowym rządu Republiki Słowackiej w ramach programu Kultura mniejszości narodowych 2011

Page 16: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201116

Spotkania z rodakamisą dla serca Polaka na

obczyźnie jak balsam.Fantastyczną okazją dowspólnego biesiadowa-nia jest coroczny rejsstatkiem po Dunaju, or-ganizowany przez KlubPolski w Bratysławie.

W upalną letnią środę,22 czerwca, kilkanaścieminut po 17.00 cumy zo-

stały rzucone i statek „Ži-lina” z kompletem pasa-żerów obrał kurs na De -vin. Podczas rejsu braty -sław ska Polonia wraz zgość mi z Nitry, Tren czy -na oraz słowackimi przy-jaciółmi raczyła się pysz-nościami, przygotowany-mi specjalnie na tę zaba-wę. Nie zabrakło wybor-nego polskiego śledzika,

sałatek, kotlecików czydomowych wypieków.

Kulinarnym doznaniomtowarzyszyły tańce i śpiewszant, chociażby takichjak: „Gdzie ta keja“, „Hi -szpańskie dziewczyny”,„Dziesięć w skali Beau -forta”.

Kto chce, ten niechaj słucha,Kto nie chce, niech nie słucha,Jak balsam są dla uchaMorskie opowieści.

ZDJĘ

CIE:

RENA

TA S

TRAK

OVÁ

ZDJĘ

CIE:

RENA

TA S

TRAK

OVÁ

Page 17: Monitor Polonijny 2011/07-08

Uczestników rejsu do-datkowo rozgrzewała og -nistowłosa Wanda z ze-społem z Wiednia – potsię lał, a deski pokładutrzeszczały.

Starsi i młodsi uczest-

nicy tegorocznego spo-tkania mieli również oka -zję wykazać się wiedzą o żeglarstwie, bowiemprzeprowadzony zostałquiz na ten temat, w któ-rym wzięły udział zespo-ły „Białych Mew“ i „Bia łe -go Szkwału“, nad który-mi iście marynarskimitemperamentami próbo-wał zapanować bosmanTomasz.

Atrakcji nie brakowałoi nawet kiedy zmrok spo-wił rzekę, a statek przy-bił do brzegu, wciąż sły-chać było śpiewy, śmie-chy i radosne okrzyki.

Mam nadzieję, że zarok na statku znów po-

wiewać będzie polskaflaga, a z pokładu nieśćsię będą słowa polskichszant:Hej, ha! Kolejkę nalej!Hej, ha! Kielichywznieśmy!To zrobi doskonaleMorskim opowieściom.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

17MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

P r o j e k t z r e a l i z o w a n y z o s t a ł p r z y w s p a r c i u f i n a n s o w y m r z ą d u R e p u b l i k i S ł o w a c k i e jw r a m a c h p r o g r a m u K u l t u r a m n i e j s z o ś c i n a r o d o w y c h 2 011

Page 18: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201118

Kiedy ze znajomymi z różnych za-kątków świata wymieniałam informa-cje, dotyczące imprez organizowa-nych z okazji polskiej prezydencji w Radzie UE, doszłam do wniosku, żena Słowacji to wydarzenie zostałoprzygotowane w sposób imponujący.W piątek, 1 lipca, na bratysławskimRynku Głównym odbyło się symbo-liczne przekazanie prezydencji: am-basador Węgier Antal Heizer wręczyłambasadorowi Polski Andrzejowi

Krawczykowi specjalnie przygotowa-ne na tę okazję wyrzeźbione z drew-na jabłko, życząc Polsce sukcesówpodczas jej półrocznej prezydencji.Świadkiem honorowym tego wyda-rzenia był prezydent BratysławyMilan Ftačnik oraz licznie zebranapubliczność. Ambasador Krawczykmówił o stojących przed Polską wy-zwaniach, związanych z prezydencją,

wspomniał też o Słowacji, która wła-śnie zakończyła przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej. Prezydentstolicy z kolei pochwalił węgierskąprezydencję, podczas której w Braty -sławie odbyło się wiele ciekawychimprez, wyraził też zadowolenie zewspółpracy z Polską, która na czasswojej półrocznej prezydencji przy-gotowuje ciekawe przedsięwzięcia.

Po oficjalnych wystąpieniach przy-szedł czas na te mniej oficjalne. Pierw-szym wykonawcą, występującym nascenie podczas Polskiego Pikniku, by-ła węgierska śpiewaczka jazzowaVeronika Harcsa – w ten sposób Wę -grzy przekazywali prezydencję Pol -sce. A Polskę reprezentowała niesa-mowita Urszula Dudziak – pierwszadama polskiego jazzu, która wykona-ła znane utwory ze swojego repertu-

Bratysława śpiewała po polsku!C óż to był za weekend! Na początku lipca na

bratysławskim Rynku Głównym królowała polskakultura. Z okazji polskiej prezydencji

w Radzie Unii Europejskiej odbyło się tu szereg imprez,promujących nasz kraj. Z bogatej oferty, przygotowanej przez InstytutPolski (do projektu włączył się też Klub Polski), każdy mógł wybrać cośdla siebie, bowiem był i jazz, i rock and roll, i muzyka poważna, a takżecoś dla dzieci, dla miłośników podróży i dla amatorów polskich produktów.

I M P O N U J Ą C Y P O C Z Ą T E K P O L S K I E J P R E Z Y D E N C J I

Węgierska śpiewaczka jazzowa Veronika Harcsa

Ambasador Węgier wręczył ambasadorowi Polski specjalnieprzygotowane na tę okazję wyrzeźbione z drewna jabłko

Urszula Dudziak – pierwsza dama polskiego jazzu

Page 19: Monitor Polonijny 2011/07-08

19MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

aru, wśród których nie zabrakło oczy-wiście słynnej „Papai“. W 2007 roku„Papyę” odkryto na nowo, dzięki fil-mikowi, ukazującemu filipińskichżołnierzy, tańczących w jej rytm pod-czas przerwy w musztrze. PiosenkaDudziak stała się przebojem nie tylkona Filipinach, ale i w Azji i AmerycePołudniowej. To na ten właśnie hitczekała bratysławska Polonia, którajuż od dłuższego czasu ćwiczyła kro-ki, by w jego rytmie zatańczyć na bra-tysławskim Rynku Głównym. Efektyprzygotowań były imponujące – roz-entuzjazmowana grupa pod kierow-

nictwem Kasi Tulejko porwała dotańca również słowackich przyjaciół.Atmosfera była tak gorąca, że mimopóźnych godzin nocnych fani niechcieli pozwolić Urszuli Dudziakzejść ze sceny. Jej pełen energii kon-cert był fantastyczną okazją do inte-gracji różnych środowisk, a przedewszystkim wspaniałą wizytówką Polski.

Sobotnie popołudnie należało dojazzowej formacji Cracov Youth JazzBand oraz rockandrollowej grupyNeony z Wrocławia, która rozgrzałapubliczność (koncert w ciekawy spo-sób był przeplatany fragmentami na-grań kronik telewizyjnych z czasówkomuny, był więc swoistą wycieczkąw lata siedemdziesiąte).

Wieczorem zaś wystąpił raperDoniu, któremu towarzyszyli DJ-e.Publiczność tańczyła do upadłego,domagając się kolejnych bisów.

Ostatni dzień Polskiego Pikniku za-skoczył wszystkich deszczową pogo-

dą. Na scenie zdążyła wystąpić tylkoznana i lubiana kapela góralska Torkaz Cieszyna, której założycielem jestpan Kazio Urbaś – muzyk, już 50 latprezentujący muzykę z pograniczapolsko-czeskiego. Koncerty MartynyJakubowicz oraz Rock Loves Chopinz uwagi na złe warunki atmosferycz-ne, niestety, zostały odwołane. Byćmo że ci artyści zawitają jeszcze doBratysławy przy innej okazji.

Wszystkim imprezom towarzyszyłaprezentacja Krakowa, sprzedaż pol-skiej ceramiki, lodów i napojów. Dzie -ci mogły sobie poskakać w nadmu-chiwanym zamku, a dorośli za po znaćsię z nowym połączeniem autobuso-wym firmy PolskiBus pomiędzyWarszawą a Bratysławą.

Polska prezydencja dopiero co sięrozpoczęła. To, że w Polsce miałomiejsce wiele koncertów z tej okazji,to oczywiste. Nas cieszy, że prezenta-cja w Bratysławie była na tak wyso-kim poziomie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Głównymi organizatorami Polsk iego Pikniku by l i : Ins t ytut Polsk i w Bratysławie, Bratysławski Ośrodek Informacji i Kultury (Bratislavské kultúrne

a informačné stredisko). Przy organizacj i przedsięwzięcia współpracowali :Ambasada RP w RS, Węgierski Instytut Kulturalny, miasto Warszawa, miastoKraków, Klub Polski – Stowarzyszenia Polaków i Ich Przyjaciół na Słowacji ,

Hotel Danubia Gate w Bratysławie, Hotel Sorea w Bratysławie.Med ia ln i par tner zy to : t ygodn ik „Týždeň” , Rád io FM, por ta l sk jazz .sk , por ta l

po lon ia .sk o raz mies ięczn ik „Mon i to r Po lon i jny“ .

Rockandrollowa grupa Neony z Wrocławia

Raper Doniu, któremu towarzyszyli DJ-e

Papaya DanceZD

JĘCI

A: S

TANO

STE

HLIK

Page 20: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201120

Relacja z ubiegłoroczne-go koncertu organo-

wego w Nitrze rozpoczy-nała się od słów: „W upalnesobotnie popołudnie, 3 lip-ca...“. W tym roku pogodaspłatała nam figla, więc za-czynamy tak:

W niedzielne deszczowei zimne popołudnie, 3 lip-ca, w nitrzańskiej katedrzejuż po raz czwarty odbyłsię koncert muzyki organo-wej. Organizatorom i tymrazem zależało, by muzykapołączyła nie tylko muzy-ków z odbiorcami, ale i lu-dzi w różnym wieku, róż-nych nacji.

W programie znalazły sięgłównie utwory polskichkompozytorów. Koncertza inaugurowała słynną Gau-de Mater Polonia młodasłowacka sopranistka Kris -

tína Hanzenová. Po niejwystąpił równie młody i równie utalentowany pol-ski organista Marcin Jur -czyk, który zagrał dziewięćutworów, począwszy od tabulatur Jana z Lublina z XVI wieku, kończąc nawspółczesnych utworachMariana Sawy. Ogromne

wrażenie na zgromadzo-nych wywarły pieśni w wy-konaniu Wacława Pawlaka,tenora z Polski, któremu naorganach akompaniowałaMałgorzata Ścibak. Słyn -ne „deszczowe“ preludium e-moll F. Chopina w wyko-naniu młodej skrzypaczkiAleksandry Głębockiej przy

akompaniamencie organi-sty J. Hambálka wycisnęłonie jednym łzę w oku.Oczywiście nie zabrakłoteż utworu Ave Maria.Połączenie śpiewu, orga-nów, skrzypiec i wiolon-czeli wywarło niesamowi-te wrażenie. Zgromadzonaw katedrze Polonia z Nitry,Bratysławy, Dubnicy nadWagiem gorącym aplau-zem dziękowała wykonaw-com.

Gośćmi koncertu bylikonsul RP Grzegorz Nowa -cki, wiceprezydent NitryJán Vančo, wiceprezydentZielonej Góry KrzysztofKaliszuk, przedstawicieleduchowieństwa oraz byłyambasador RP w RS JanKomornicki.

TERESA ŠIPČIAK

IV Koncert Organowyw Nitrze

P r o j e k t z r e a l i z o w a n y z o s t a ł p r z y w s p a r c i u f i n a n s o w y m r z ą d u R e p u b l i k i S ł o w a c k i e jw r a m a c h p r o g r a m u K u l t u r a m n i e j s z o ś c i n a r o d o w y c h 2 011

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 21: Monitor Polonijny 2011/07-08

21

Jak co roku wszystkiedzieci ze szkółki polo-

nijnej w Nitrze czekały z utęsknieniem na swojeświęto, czyli Dzień Dzie -cka. Kiedy w końcu nad-szedł ten dzień, z niepo-kojem spoglądały w nie-bo, by się przekonać, czypogoda dopisze, bowiemi tych młodszych, i tych

starszych czekała wspa-niała wycieczka pocią-giem z lokomotywą, takąsamą, jaką opisał w swo-im wierszu Julian Tuwim.Wszyscy uczestnicy im-prezy udali się tymże środ -kiem lokomocji w bajko-wą podróż. Czekało nanich wiele atrakcji i słod-kich niespodzianek, a nakoniec wspólnie zasiedliprzy ognisku.

Licznie zebrana Polo -nia nitrzańska i tym ra-zem dopisała, a marzeniadzieci zostały spełnione!Kolejny Dzień Dziec kadopiero za rok.

rg

Zajęcia w szkółce polo-nijnej mają odmienny

charakter niż te w szkole,dlatego więc koniec rokuszkolnego nie jest tu powo-dem do radości. „Cieszymysię, że mamy wakacje, alezaraz we wrześniu z rado-ścią wracamy na zajęcia, bymóc spotkać się z kolegamii porozmawiać po polsku“– mówili uczniowie szkół-ki. To zarówno duża satys-fakcja dla prowadzących za-jęcia, jak i potwierdzenie,że nauka poprzez gry i za-bawy przynosi rezultaty.

Z okazji końca roku

szkolnego dzieci otrzymałynagrody książkowe, a te z nich, które chodziły na za-jęcia regularnie, zostały wy-różnione specjalnymi na-grodami.

Wszystkim dzieciom ży-czymy udanych wakacji,a na zajęcia zapraszamy 8 września o 16.30. rg

Koniec roku szkolnego w szkółce polonijnej w Nitrze

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

ZDJĘCIA: DOMINIKA GREGUŠKOVÁ

ZDJĘ

CIA:

DOM

INIK

A GR

EGUŠ

KOVÁ

Dzień Dziecka w Nitrze

Page 22: Monitor Polonijny 2011/07-08

W Palace Cinemas Eurovea w Bra-tysławie 7 czerwca miał miej-

sce przedpremierowy pokaz filmu„Niepokonani” („The Way Back”, sło-wacki tytuł –„Útek zo Sibíri“) w reży-serii Petera Weira.

Pokaz filmu był okazją do chrztusłowackiego wydania książki Sławo -mira Rawicza pt. „The Long Walk: TheTrue Story of a Trek to Freedom” (pol-ski tytuł „Długi marsz“) w tłumacze-niu Otakara Kořinka. Chrztu za po-mocą liści herbaty dokonała radcaambasady RP w Bratysławie Mał -gorzata Wierzbicka, podkreślając zna-czenie tej książki i nakręconego we-dług niej filmu w zrozumieniu cięż-kich losów Polaków w czasie II wojnyświatowej.

„Niepokonani” to drugi, po „Katy -niu“ Andrzeja Wajdy z roku 2007,film o polskich ofiarach stalinizmu,po kazywany w sieci słowackich kin.

Już sama książka Rawicza „Długimarsz“, wydana w Londynie w roku1956, wzbudziła na Zachodzie wiel-kie zainteresowanie odbiorców. Przezwiele miesięcy nie schodziła z czoło-wych miejsc list bestsellerów i osią-gnęła wielosettysięczne nakłady.Prze tłumaczono ją na kilkadziesiąt ję-zyków. Znalazła się we wszystkich bi-bliotekach anglojęzycznych na całymświecie. Powodem takiego zaintere-sowania najpierw książką, a teraz i fil-

mem jest niezwykła, bo autentycznahistoria ucieczki (teraz mniej lub bar-dziej kwestionowana) siedmiu wię -źniów z sowieckiego łagru latem1941 roku. W ciągu dziewięciu mie-sięcy uciekinierzy pokonali pieszo dy-stans ok. 8 tys. kilometrów, by w mar-cu 1942 r. dotrzeć do wymarzonejwolności. Uciekli z syberyjskiego ła-gru w Jakucku nad Leną. Szli od kołapodbiegunowego, wzdłuż Bajkału,przez Mongolię, pustynię Gobi, Ty -

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201122

„Tomaszku, zamknij bu-zię” – powiedziała mamado siedzącego na plecachtaty najmłodszego chybawidza przedstawienia, 4-le -tniego chłopca. Otwarteusta mieli również niektó-rzy dorośli, bo takiego wi-dowiska teatralnego, śmiemtwierdzić po 20 latachprzeżytych w Bratysławie,mieszkańcy słowackiej sto-licy chyba jeszcze nie mieliokazji zobaczyć! To byłocoś wspaniałego!

Dzięki wysiłkowi Insty -tu tu Polskiego w Braty sła -wie udało się ponownie po

latach zaprosić na SłowacjęTeatr Ósmego Dnia. Osta -tnim razem byli tu ok. 16 lat temu na festiwalu te-atralnym Divadelna Nitra z przedstawieniem: „Zie -mia niczyja”. Przedstawie -nie to odniosło wówczasniesamowity sukces – ta-kiego teatru na Słowacji poprostu wtedy nie było!

Spektakl „Arka”

O samym przedstawie-niu jego współautorka EwaWójciak napisała:

„Arka wciąż przypomina

nam, że żyjemy w epoceuciekinierów, tułaczy i ko-czowników, którzy prze-mierzają kontynenty, ogrze-wają dusze wspomnienia-mi duchowego czy etycz-nego, niebiańskiego czygeograficznego, prawdzi-wego czy urojonego domu.Jego symbolem w spekta-klu jest wielki uskrzydlonystatek – wielopoziomowa,ruchoma scena, kolejnewcielenia Arki Noego, któ-ra, gdy przymkniemy po-wieki, może przeobrazićsię w łódź Eneasza, Mayflo -wer czy skleconą z gumo-wych pontonów kubańską

tratwę dryfującą ku wy-brzeżom Florydy. Dla bo-haterów spektaklu, wę -drow ców jest na przemiandomem, gdzie ożywająwspo mnienia, świątynią,gdzie każdy zwraca się doswego Boga, miejscem świę-ta, tańca i radości”.

Całe przedstawienie by-ło grą sugestywnej muzyki,świateł i sceny, ożywianejnieustannie przez aktorów.O zmianie akcji decydowa-ła muzyka, która wskazy-wała widzom co chwilę in -ne miejsce na scenie, w któ -rym rozgrywały się wyda-rzenia. Na początku było towesele, przyjęte trochę z nie -smakiem przez widzów„oplutych” wodą przez ak-torów. Potem nastrój nascenie zmienił się zupełnie– jakby z piekła rodem.Piekła, które dla każdegoprzybiera inny wygląd –tym razem to statek zioną-cy ogniem, płynący po ca-łym rynku i rozdzierającytłum widzów niespodzie-wanymi zmianami swejdrogi. Następna scena – tak

Niepokonani

Teatr Ósmego Dnia z Poznania

zdominował Rynek Główny (i nie tylko) w Bratysławie

Page 23: Monitor Polonijny 2011/07-08

23

bet, Himalaje aż do Kalkuty w In -diach. Oprócz trzech Polaków ucieklijeszcze Jugosłowianin, Łotysz, Litwin i Amerykanin. Wszyscy byli skazanina długoletnie katorgi – od 10 do 25 lat. Ucieczkę zorganizował i po-prowadził Janusz, polski więzień po-lityczny, przeciwko któremu zezna-nia złożyła podczas tortur jego wła-sna żona. Co ciekawe, wśród ucieki-nierów są nie tylko więźniowie poli-tyczni – jeden z nich jest np. zwykłymzłodziejaszkiem. Na drogę zabierająze sobą zapas sucharów i nóż. Pod -czas wyczerpującej wędrówki do-świadczają wszystkiego, począwszyod strasznego głodu, chłodu, pragnie-nia aż po zupełne załamanie fizycznei psychiczne. Muszą omijać spotyka-ne sporadycznie zabudowania – zestrachu przed schwytaniem. Nad Baj -kałem przyłącza się do nich samotnauciekinierka sierota, siedemnastolet-

nia Polka Irena, która staje się ogni-wem łączącym tych przypadkowoprzeżywających własne umieranieróżnych ludzi (łotewski ksiądz, ame-rykański inżynier, artysta, serbski biz-nesmen itd.). Ona też jest jedną z troj-ga osób, które nie przeżyły trudumorderczej wędrówki – umiera napustyni Gobi. Jest to chyba najsmut-niejsza scena filmu.

Reżyser „The way back“, pochodzą-cy z Australii, Peter Weir, mający naswoim koncie takie filmy jak: „Świa-dek”, „Zielona karta” czy kultowe:„Piknik pod Wiszącą Skałą” i „Stowa -rzy szenie umarłych poetów”, że niewspomnę o „Truman Show”, od roku2003, czyli po realizacji filmu „Pan iwładca: Na krańcu świata” nie nakrę-cił właściwie żadnego filmu. Z tymwiększą ciekawością oglądałam jegonajnowszy film, w którym obok zna-nych aktorów, jak Jim Sturgess, Ed

Harris, Colin Farrell, obsadził niezna-ną Saoirse Ronan i innych. Ukazanaprzez niego historia to tylko jedenwątek – ucieczka do wolności.Narracja jest prowadzona powoli, beznagłych zwrotów akcji, tak sugestyw-nie, że wędrówka uciekinierów wy-czerpuje również widza. Wędrówkata jest świetnie sfilmowana, a zdjęciadoskonale skomponowane. Poetyckisposób ukazania przyrody pozostajew kontraście do brzydoty, brudu i za-niedbania głównych bohaterów orazdo przyziemności ich potrzeb. Naj -ważniejsza jest jednak sama opo-wieść, przedstawiająca realia sowiec-kiego łagru i niesamowitą wręcz de-terminację w realizacji potrzeby od-zyskania wolności.

Ten film trzeba zobaczyć koniecz-nie, choć może nie w słoneczny, letnidzień...

ANNA MARIA JARINA

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

silna, że trudno mi ją opi-sać słowami: płonące okna,wędrujące ze swoimi udrę-czonymi właścicielamiśrodkiem rynku... Ból tuła-cza, totalne „palenie mo-stów”, wyrażone dymiący-mi walizkami i płonącymiksiążkami.

Aż w końcu pojawia sięArka – nadzieja na lepszeżycie – rozdzierająca swo-im pięknem i dynamizmem,zaludniająca się w zawrot-nym tempie podczas przed-stawienia zachwyconymtłumem.

Spektakl „Teczki”

Oczekiwania widzów sąogromne. Nawet moja na-stoletnia córka, pozostając

pod wrażeniem spektakluna rynku, zaprosiła swojekoleżanki. Dyrektor In sty -tutu Polskiego z uśmie-chem rozdaje przetłuma-czony na język słowackitekst przedstawienia „Te -czki” - „Zväzky”, który masię rozpocząć za parę mi-nut. Wchodzimy na salę.Staram się zająć miejsce z przodu. Udaje mi się na-wet zamienić kilka słów z jednym z aktorów. Oka -zuje radość, że na widownisą również Polacy, bo – jaktwierdzi – przedstawieniejest trudne w odbiorze dlaobcokrajowców, gdyż opie-ra się na języku.

Ewa Wójciak (kryptonimoperacyjny „Nana”), AdamBorowski („Adam”), Ta deuszJaniszewski („Judasz”), Mar -cin Kęszycki („Herkules”)– siedzą na wysokich krze-słach przed pulpitami, naktórych leżą fragmenty aktoperacyjnych i doniesieńtajnych współpracowni-ków, które teatr wydobył z archiwów IPN.

Inwigilacja przez służby

bezpieczeństwa, kontrolakorespondencji, podsłuchy,rewizje, prowokacje, szan-taże, nękania, pobicia – po-dobne praktyki kontroliczłowieka były stosowanei na Słowacji w czasach ko-munizmu – o tyle łatwiejwidownia rozumie czytaneprzez aktorów po polskuspisy z ich własnych teczek,które – o zgrozo! – do stalipo latach do wglądu.

Widziałam nie tak daw-no spektakl słowacki, doty-kający tego samego tema-tu, z Jurajem Kukurą i Zde -

ną Studenkovą w rolachgłównych. To sztuka Vilia -ma Klimáčka „Komunizm”,pełna dramatu, zdrady naj-bliższych osób, wreszcietragedii wybaczania, ześwietną fabułą, grą akto-rów i ciekawą scenerią.Jednak w przeciwieństwiedo tego niesamowicie sil-nego w wymowie słowac-kiego spektaklu przedsta-wienie Teatru ÓsmegoDnia z Poznania było opar-te na minimalnych środ-kach wyrazu, osadzone w realiach kulturowych(poezji, piosenkach) zna-nych tylko Polakom, sta-tyczne do bólu siedzącychna twardych krzesłach ciałwidzów, nie rozumieją-cych tak dobrze po polsku,by wynieść z niego przesła-nie tak ważne dla aktorów,opowiadających pewienfragment ze swojego życia.

Prezentowany spektaklzawsze ma wyjątkowy cha-rakter, bowiem widzowiestają się świadkami teatrudokumentalnego.

ANNA MARIA JARINAZDJĘ

CIA:

MAR

TA M

IARA

Page 24: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201124

W Bardiejowie 8 czer -wca odbyło się bar-

dzo sympatyczne spotka-nie w ramach projektuwielostronnej współpracymiędzynarodowej „MałyEuropejczyk to Ja i Ty”. Au -torem, realizatorem orazewa luatorem tego projek-tu jest Anna Szczepanik,dyrektor Przedszkola Miej -skiego nr 1 w Dębicy,wspie rana przez MiejskiZarząd Oświaty w Dębicy i jego dyrektora IreneuszaKozaka.

Anna Szczepanik nawią-zała współpracę z DomemPolsko-Słowackim w Bar -die jowie, którego dyrekto-rem jest Marcel Tribus i tamzorganizowała spotkanieintegracyjne dzieci, pod-czas którego rozstrzygnię-to międzynarodowy kon-kurs pod hasłem „MałyEuropejczyk – mały wielkiartysta” i zaprezentowanonadesłane na niego prace.

Patronat nad całościąprojektu sprawował Insty -tut Słowacki w Warszawie,zaś konsul honorowy RP w Liptowskim Mikulaszu

Tadeusz Frąckowiak objąłgo patronatem honoro-wym i dokonał uroczyste-go otwarcia spotkania. Ucze -stniczyły w nim dzieci ze

swoimi rodzicami oraz na-uczycielami z przedszkoli,biorących udział w projek-cie, czyli z Dębicy z Polskioraz z Bardiejowa i Liptow -

skiego Mikulasza ze Słowa -cji, przedstawiciele wy-działów edukacji i orga-nów samorządowych orazprzedstawiciele instytucji i organizacji wspomagają-cych edukację w placów-kach przedszkolnych.

Dzieci z bardiejowskie-go przedszkola zaśpiewałydwie piosenki i zatańczyłytaniec słowacki, natomiastdzieci z przedszkola w Dę -bicy przedstawiły bogatyprogram artystyczny, pre-zentujący kulturę pozna-nych państw Europy. Zaró -wno dzieci, jak i zgroma-dzeni goście doskonale siębawili. Z każdą chwilą ma-lał też dystans międzyuczestnikami spotkania, doczego zapewne przyczyni-

ła się przemiła atmosfera,stworzona przez gospoda-rzy spotkania, zaś ciepłe,życzliwe słowa znaczącychgości, gromkie brawa i dro -bne prezenty były nagrodąza wysiłek i trud włożonyw prezentację efektówprojektu.

Spotkaniu towarzyszyławystawa prac dzieci, nade-słanych na międzynarodo-wy konkurs „Mały Eu ro pej -czyk – mały wielki artysta”z partnerskich pla có wek wRo sji i w Niem czech. Za -prezentowano też pracedzieci z Bułgarii, Węgier,Słowacji, Ukrainy i Polski.

jd

Dzień Małego Europejczyka

Page 25: Monitor Polonijny 2011/07-08

25

Bratysława – stolica Słowacji – na3 dni stała się kulturalną stolicą

młodzieży polonijnej.Szkolny Punkt Konsultacyjny przy

Ambasadzie RP w Bratysławie odwie-dzili uczniowie ze szkół polskichz Wiednia oraz Budapesztu, którzywzięli udział w corocznym spotkaniuplacówek kształcących młodzież po-za granicami Polski.

Jednym z dwu tematów spotkania,które odbyło się 10-12 czerwca, byłbeatyfikowany 1 maja bł. Jan Paweł II.Z tej okazji przeprowadzono konkurswiedzy o Papieżu Polaku, do któregomłodzież była tak dobrze przygoto-wana, że w celu wyłonienia zwycięz-cy, musiano rozegrać aż dwie dodat-kowe rundy! Przeprowadzono teżdrugi konkurs – plastyczny, poświę-cony drugiemu tematowi przewod-niemu spotkania, czyli polskiemuprzewodnictwu Unii Europejskiej. W jego ramach dzieci miały za zada-nie stworzyć projekt reklamy polskiejprezydencji. Oba konkursy zostałyprzeprowadzone w dwu kategoriachwiekowych: do jedenastego roku ży-cia i powyżej.

Goszcząca młodzież miała też oka-zję poznać Bratysławę. Zwiedziła naj-ciekawsze zabytki słowackiej stolicy,m.in. Stare Miasto i ruiny zamku De -vin. Największe wrażenie na gościachzrobiła jednak wizyta w Galerii SztukiDziecięcej „Bibiana”, gdzie z ciekawo-ścią obejrzeli i wzięli udział w wysta-wach interaktywnych „Mosty tęczo-we” i „Hokej”. Wieczorem zaś wszy-scy wraz z rodzicami spotkali się przyognisku, przy którym się bawili i śpie-wali piosenki.

Trzydniowa wizyta młodzieży i na-uczycieli z Wiednia i Budapesztu mia-ła na celu umocnienie wartości pa-triotycznych. Z tego też względu od-były się warsztaty teatralne, które po-prowadziła Elżbieta Wojtacka-Ślęzak,a w których mogły wziąć udziałwszystkie dzieci,. Uczniowie trzechszkół zmierzyli się z fragmentemwiersza Karola Wojtyły Myśli człowie -ka przyjmującego sakrament bierz-mowania w pewnej podgórskiej wsi.Efekt ich pracy można było zobaczyćostatniego dnia spotkania, w którymrozstrzygnięte zostały ponadto wszy -stkie konkursy. Najmilszym momen -tem tego dnia było chyba uroczysterozdanie nagród, w którym udział

wzięli: pan Grzegorz Nowacki – kon-sul z Bratysławy, pan Tomasz Grabiń -ski – wicedyrektor Instytutu Polskie -go, pani mgr Beata Mondovics – kie -rownik szkoły polskiej z Budapesztu,pani mgr Hanna Kaczmarczyk –kierownik szkoły polskiej z Wiedniaoraz mgr Monika Holzwieser – kie -rownik szkoły polskiej z Bratysławy,która wspólnie z rodzicami swoichuczniów zorganizowała zjazd mło-dzieży w stolicy Słowacji.

Po uroczystościach oficjalnychuczniowie złożyli kwiaty i zapalili zni-cze pod pamiątkową tablicą, wmuro-waną na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w Račy w roku 2003, a po-tem wszyscy udali się do kościoła,gdzie wzięli udział w mszy świętej w języku polskim.

Spotkanie szkół polskich w Braty -sła wie było niewątpliwie ogromnymwydarzeniem, które zostanie zapa-miętane na długo zarówno przezmłodszych, jak i starszych uczniów i ich rodziców. FILIP KINIORSKI

uczeń II klasy liceum Szkolnego PunktuKonsultacyjnego przy Ambasadzie RP w Bratysławie

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Realizację przedsięwzięcia wspomogła redakcja „Monitora Polonijnego“, dzięki którejzakupiono nagrody dla laureatów przeprowadzonych w czasie spotkania konkursów.

ZDJĘ

CIA:

ANN

A JA

RINA

Bratysława – kulturalną stolicą Polonii

Page 26: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201126

Z ałożona przed sied-miu laty w Zako pa -

nem przez Agnieszkę Krei -ner Tatrzańska OrkiestraKlimatyczna została stwo-rzona jakby dla tych wła-śnie koncertów, w którychzaprezentowano utwory,powstałe pod wpływemgór i góralszczyzny, autor-stwa kompozytorów po-chodzących z obu stronTatr. Także wykonawcy po-chodzili z Polski i Słowacji,a i muzyka zabrzmiała poobu stronach granicy – 11 czerwca 2011 w Zako pa -nem, dzień później w ser-cu słowackiej Orawy – naZamku Orawskim.

Pomysł koncertu „Muzy -ka pod Tatrami” powstał w ramach tak właśnie na-zywającego się polsko-sło-wackiego projektu, w ra-mach którego pod patro-natem Unii Europejskiej za-kopiańska „Atma” (oddziałMuzeum Narodowego w Kra kowie) i ZamekOrawski (oddział MuzeumOrawskiego im. P.O. Hvie -zdoslava) organizują kon-certy, działania promocyj-ne i edukacyjne, którychcelem jest pokazanie wspól-noty kulturowej po obustronach Tatr. Dyrektor Ta -trzańskiej Orkiestry Klima -tycznej Agnieszka Kreinerz pomocą Słowackiego Oś -rodka Kultury w Warsza -wie i mieszkającego w Za -

ko panem byłego ambasa-dora Polski w BratysławieJana Komornickiego wy-szukała nuty kilku pieśnisłowackich oraz piękną i utalentowaną ich wyko-nawczynię Pavlínę Arvayo -vą, rodem z Preszowa,i wraz z utworami wybit-nych „górskich” kompozy-torów polskich zaprezento-wała je 11 czerwca w Miej -skiej Galerii Sztuki w Zako -pa nem, a 12 czerwca – nadziedzińcu Zamku Oraw -skie go.

Najpierw wysłuchaliśmyzbójnickiej nuty z Albumutatrzańskiego Jana Igna ce -

go Paderewskiego, potemuwertury Karola Kurpiń -skiego do opery Zamek naCzorsztynie, która szcze-gólnie ciekawie zabrzmiaław kontekstach kulturo-wych Zamku Orawskiego.Pieśni kompozytorów sło-wackich – Milana Licharda,Mikuláša Schneidera-Trnav-skiego, Eugena Suchoniazabrzmiały nieco tradycjo-nalistycznie, ale podobałysię wszystkim – szczegól-nie gorące oklaski zebrałanastrojowa Uspávanka Tr -nav skiego, którą bisowanona obu koncertach.

Wspaniale zabrzmiał teżinstrumentalny utwór Jána

Cikkera o wdzięcznym ty-tule Dupák, stanowiącyjakby zatatrzańską wersjęnaszego zbójnickiego, orazutwór młodej kompozytor-ki polskiej Barbary Kaszu -by (ur. 1983), która dziełoNa wierchowej polanie na -pisała, mając zaledwie 17 lat.

Twórczość Karola Szy -ma nowskiego reprezento-wały dwa utwory zaaranżo-wane na orkiestrę przezAgnieszkę Kreiner - Ma -zurek op. 50 nr 1 i Tanieczbójnicki z baletu Har -nasie, w którym partię so-lową na skrzypcach wyko-nał koncertmistrz Orkie -stry Klimatycznej JanuszMiryński.

Uwieńczeniem obu kon-certów była Orawa Woj cie -cha Kilara, skomponowana

równe ćwierć wieku temui wykonana po raz pierw-szy w 1986 r. z okazji 10-le-cia muzeum „Atma”. Pier -wsze w historii wykonanieOrawy na Zamku Oraw -skim było wielkim wyda-rzeniem dla całego regio-nu – szkoda, że tak słabo za-uważonym przez stronęsłowacką. Ale może dziękitakim projektom, jak Mu -zyka pod Tatrami, uświado-mimy sobie, że w ramachwspólnej Europy możemykorzystać nie tylko z ukła-du z Schengen, gwarantują-cego bezkolizyjne przekra-czanie granic, ale takżeczerpać szeroko ze wspól-

Muzyczne SchengenZD

JĘCI

A: R

ENAT

A PI

ZANO

WSK

A

Page 27: Monitor Polonijny 2011/07-08

27

Z astanawiali się możePaństwo nad tym, jakądrogę prawną musi

przejść zagraniczneprzedsiębiorstwo, które chcerozwinąć działalność na Słowacji? Mnieintrygowało to już od dość dawna ipostanowiłam zdobyć trochępodstawowych informacji na ten temat.Efektem moich poszukiwań będą aż dwaodcinki cyklu „Polak potrafi”.Serdecznie zapraszam do lekturypierwszego z nich.

Czy polski przedsiębiorca jest trakto-wany przez prawo inaczej niż słowacki?Nie. Zgodnie z ogólnie obowiązującązasadą cudzoziemcy mogą prowadzićdziałalność gospodarczą na terytoriumRepubliki Słowackiej na tych samychwarunkach i w tym samym zakresie jakobywatele słowaccy. Ewentualne wyją -tki i przypadki szczególne są regulowa-ne odrębnymi przepisami.

Biznesmen, chcący prowadzić firmęna Słowacji, może działać we własnymimieniu, jako zagraniczna osoba fizycz-na lub prawna (osobą prawną zazwy-czaj jest grupa ludzi działających w okre ślonym celu; osobą prawną mo-że być spółka kapitałowa, spółdzielnia,przedsiębiorstwo państwowe, uczelniawyższa, partia polityczna). Może funk-cjonować za pośrednictwem przedsię-biorstwa lub jednostki organizacyjnej,którą tu powoła. Wybór (czyli przedsię-biorstwo lub jednostka) zależy od tego,czy osoba ta jest przedsiębiorcą także w kraju swojej siedziby lub stałego miej-sca zamieszkania. Jeśli jest przedsię-biorcą, oznacza to, że posiada przedsię-biorstwo w swoim kraju i dlatego naSłowacji zakłada tylko jego jednostkęorganizacyjną. Jeżeli jednak chce w Re -pu blice Słowackiej prowadzić działal-ność gospodarczą w innej dziedzinie

niż w swoim kraju, musi utworzyć tunowe przedsiębiorstwo. Przedsiębior -stwo zakładają także te osoby zagranicz-ne, które w miejscu stałego pobytu niesą przedsiębiorcami.

Są jeszcze inne możliwości – przed-siębiorca może działać za pośrednic-twem słowackiej osoby prawnej lubbyć jej wspólnikiem. Jeśli chce, możetakże przenieść siedzibę swojej firmyna Słowację. Cudzoziemcy, zaintereso-wani rozpoczęciem działalności gospo-darczej na Słowacji, często decydują sięna prowadzenie działalności za pośred-nictwem lokalnej osoby prawnej. Waż -ne jest przy tym, jak długo trwa proce-dura zakładania nowego przedsiębior-stwa, ponieważ zależy od niej terminrozpoczęcia działalności.

Przeprowadzone osiem lat temu re-formy umożliwiły skrócenie przecięt-nej długości procesu zakładania nowe-go przedsiębiorstwa z 98 na 52 dni i spra -wiły, że w 2004 roku Słowacja zostałauz nana przez Bank Światowy za naj -szyb ciej reformujące się państwo. W nie-których przypadkach nową spółkę uda-je się założyć nawet w ciągu 2 lub 3 ty-godni, czyli w okresie zbliżonym doprze ciętnego czasu w Unii Europej -skiej. Naprawdę ekspresowo można zo-stać właścicielem spółki kupując już ist-niejącą – w takim przypadku załatwie-nie niezbędnych procedur może zająćraptem kilka dni.

W następnym numerze „MonitoraPolonijnego” przeczytają Państwo o tym,jakie dokumenty i gdzie należy złożyć,by zarejestrować spółkę na Słowa cji, a także o słowackim prawie pracy.Zapraszam! KATARZYNA PIENIĄDZ

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Za pomoc w zdobyciu niezbędnych informacji serdecznie dziękuję panu AdamowiOlechowi z Wydziału Pol ityczno - Ekonomicznego Ambasady RP w Republice Słowackiej .

Chcę mieć firmę na Słowacji!Ale od czego zacząć...?

nego dorobku kulturowegonaszego regionu.

Tworzący Tatrzańską Or kie -strę Klimatyczną muzycy z Za -kopanego, Nowego Targu i Kra kowa, grający pod kie-runkiem Agnieszki Kreiner,przyzwyczaili nas już do solid-ności wykonań, ciekawiesprzęgniętej z żywiołowością.Doskonale współ pracowała z nimi Pavlína Arvayova zeSpisza. Ta młoda śpiewaczkajest kolejną artystką ze Sło -wacji (2 tygodnie wcześniej w „Atmie” śpiewała AgnešaVrabľová z Orawy), solidniewykształconą we Wło szech i prezentującą bardzo wysokipoziom profesjonalizmu. Nad -to – co podkreślić trzeba ko-niecznie – śpiewaczka podbi-ła serca publiczności takżeurodą i świetną kreacją (dłu-gie czarne włosy, ostry maki-jaż, czerwona suknia, gustow-ne szpilki…). Niezwykle kli-matyczny występ na Zam kuOrawskim, któremu towarzy-szyła skromna wystawa, poka-zująca słowackim gospoda-rzom uroki „Atmy”, na pewnopozostanie słuchaczom w pa-mięci na długo.

MACIEJ PINKWART

POLAKPOTRAFI

Page 28: Monitor Polonijny 2011/07-08

Opole roku 2011 to najważniejszaimpreza, będąca przeglądem

polskiej twórczości i służąca promo-cji polskiej muzyki rozrywkowej.

Po przerwie, spowodowanej re -mon tem opolskiego amfiteatru, 48. Krajowy Festiwal Polskiej Pio sen -ki w Opolu powrócił do źródeł.

W trakcie dwóch festiwalowychdni zobaczyć można było 7 koncer-tów, na których pojawiły się najwię -ksze gwiazdy polskiej piosenki.

W programie tegorocznego festi-walu odbyły sie koncerty z okazji 25-lecia „Teleexpressu”, 40-lecia „Lataz Radiem” i 70. rocznicy urodzin EwyDemarczyk. Zgodnie z polską trady-cją wieczory festiwalowe zakończył„Kabaret Off”.

Początek pierwszego dnia festi-walu należał do telehitów w tele-exspressowym tempie. Zaśpiewalije: Maryla Rodowicz, Blue Cafe,Afromental, Andrzej Piaseczny,Kombi i Ryszard Rynkowski. Każdyz wykonawców oprócz swojegoprzeboju wykonał jeden zagranicz-ny. Nagrodę TV Polonia w katego-rii „artysta bez granic” otrzymał zespół Afromental.

Po jubileuszowym koncercie „Te le -exspressu” rozpoczęła się druga częśćprogramu, czyli „Superwieczór – Su -perjedynki, Superpremiery i Super -de biuty”.

Spośród premier publiczność na-grodziła piosenkę „Bo so” w wykona-niu zespołu Za ko power.

W konkursu debiutów ar -tyści wykonali piosenki z re -pertuaru Krzysztofa Klen czo -na. Zwyciężył Marcin Chu -dziński – wcześniejszy lau reattelewizyjnego programu „Szan-sa na sukces”.

Zarówno koncert debiutów, jak i pre mier zasługują na wiele po-chwał, natomiast superjedynkomchyba jak zwykle zabrakło transpa-rentności zasad.

Przebojem roku została piosenka„Wiem, że jesteś tam” w wy ko naniu

Anny Wyszkoni, tytuł superpły-ty zyskał album „50” MaryliRodowicz, superzespołem zo-stał Acid Drinkers, zaś superar-tystą Kasia Kowalska.

Kto zachwycił Opole? Jakzwykle Maryla Rodowicz. Ar -ty stka otrzymała nagrodę Su -

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201128

Pamiętają Państwo tekst,który znalazł się w tej ru-

bryce w styczniu? Pisałam o planowanych na ten rokpremierach płytowych. I obie-całam, że będę informować o nich na bieżąco i spraw-dzać, czy nie skończyło się je-dynie na obietnicach wydanianowego materiału.

Kilka tygodni temu jedna z najważ-niejszych – moich zdaniem – zapo-wiadanych tegorocznych premierstała się faktem. „Nieważne jak wyso-ko jesteśmy” to najnowszy albumMyslovitz, wydany po pięciu latachod ostatniego krążka „Happiness iseasy”. Muszę się Państwu przyznać,że trudno pisze mi się recenzję płyty

zespołu, którego od wielu latsłucham, który ogromnie ce-nię i na którego nowy materiałczekałam z niecierpliwością.W tej sytuacji zdecydowanieostrzej niż w innych przypad-kach widzę plusy i jasne mo-menty, natomiast znacznietrudniej przychodzi mi wyty-

kanie błędów.Tych ostatnich, na

szczęście, jest na „Nie -wa żne jak wysoko jeste-śmy” bardzo mało. Z og -romną satysfakcją i ulgąśmiem twierdzić, że jestto znakomity album;dopracowany, świetniezaśpiewany i wyprodu-

kowany na najwyższym poziomie(nie wypada w tym momencie nienapisać, że produkcja jest zasługąMarcina Borsa, cenionego i chybanajbardziej wziętego polskiego pro-ducenta-magika).

Kto spodziewa się hitów na miarę„Acidland”, „Peggy Brown” czy „Sce -nariusza dla moich sąsiadów”, srodzesię zawiedzie. Mało prawdopodobne

jest też, że znudzi się no-wymi piosenkami My -slo vitz, choć będą onegrane w radio bez opa-miętania. Na „Nieważnejak wysoko jesteśmy”brakuje przebojów; bra-kuje klasycznych kom-pozycji z łatwo wpadają-

Czulymuchem

-

Nieważne, jak długo czekaliśmy... Było warto

Nadzieja dla polskiej piosenki

Page 29: Monitor Polonijny 2011/07-08

29MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Sezon ogórkowy w pełni. W pol-skich kinach królują kontynuacje

kasowych przebojów (głównie ame-rykańskie), filmy lekkie, łatwe i przy-jemne. Polskich produkcji jak na le-karstwo. Szczerze mówiąc, jeśli mająbyć takie, jak „Maraton tańca” Ma gda -leny Łazarkiewicz, o którym tym ra-zem napiszę, lepiej, żeby nie było ichwcale.

Dzieło Łazarkiewicz to toporna,mało zabawna „komedia”, z preten-sjami do bycia ponadczasową, uni-wersalną przypowieścią. Przed pre-mierą karmiono nas zapowiedziamifilmu wzorowanego na kinie cze-skim, dodatkowo mocno inspirowa-nym „Czyż nie dobija się koni” (1969,tytuł oryg. „They Shoot Horses, Don’tThey?”) Sydneya Pollacka. Zarównodo specyficznych klimatów czeskichfilmów, jak i do filmu Pollacka jestjednak bardzo, bardzo daleko.

Akcja filmu Łazarkiewicz toczy sięwokół tytułowego maratonu tańca (i na tym, moim zdaniem, podobień-stwa z filmem Pollacka się kończą),zorganizowanego podczas festynu w prowincjonalnym dolnośląskimmiasteczku. Mieszkańcy chętnie bio-

rą w nim udział, bo wygrana w wy-sokości 50 tysięcy złotych jest więcejniż kusząca i przydałaby się pilniekażdemu z nich.

Niestety, wszystko w „Maratonietańca” jest sztampowe i wtórne dobólu. Postaci są jednowymiarowe,płaskie; żadna z nich do końca niewzbudza ani sympatii, ani współczu-cia, ani nawet – a to już chyba naj-gorsze – cienia zainteresowania wi-dzów. Magdalena Łazarkiewicz wspo-minała kiedyś, że chciałaby pokazaćmieszkańców prowincji tak, jak robito czeskie kino, „z czułością, ale bezrozczulania się, ale też podkreślaniawyższości ludzi z wielkich miast (...)”.Zdecydowanie jej się to nie udało.

Klisze i kalki (teraz modne jest na-zywanie ich „inspiracjami”, „cytata-mi”, „nawiązaniami”) pojawiają sięniemal w każdej scenie. Akcja wleczesię nieznośnie, wszelkie jej zwroty sąmniej lub bardziej przewidywalne,w żadnym jednak razie nie niespo-dziewane. Dodatko wo boli brak do-brego scenariusza, zastąpionegoprzez szereg umiarkowanie zabaw-nych skeczów.

Niemniej tytuł jest trafiony – tenfilm ma wiele wspólnego z morder-czym maratonem. Droga do wyma-rzonej mety jest kręta i wyboista; dłu-ży się nieznośnie, a widz męczy sięokrutnie. Podczas projekcji miałamwrażenie, że film trwa co najmniejtyle, ile „Titanic” (1997) Jamesa Ca -me rona, czyli ponad 3 godziny. Niemogłam uwierzyć, że w rzeczywisto-ści było to niespełna 100 minut.

KATARZYNA PIENIĄDZ

cą w ucho melodią i chwytliwym re-frenem. To smutna, ale bardzo pięknapłyta, wymagająca od słuchacza mak-symalnego skupienia i zaangażowa-nia. Dopominająca się uwagi i zupeł-nie niesprawdzająca się jako tzw. tło.Proszę mi jednak wierzyć, że wartotę uwagę poświecić, choćby najpięk-niejszemu utworowi Myslovitz, ja-kim bez wątpienia jest „PrzypadekHermana Rotha”.

Cieszę się, że Myslovitz w dalszymciągu tworzy muzykę na poziomie, o jakim wielu polskich artystów mo-że co najwyżej pomarzyć. Jeszczebardziej cieszę się jednak z tego, żema odwagę szukać nowych rozwią-zań i eksperymentować, nie ograni-czając się do odcinania kuponów oddotychczasowych dokonań i powie-lania sprawdzonych schematów.

KATARZYNA PIENIĄDZ

M A R A T O N N U D Y J U Ż N A E K R A N A C H K I Nper jedynka Su perjedynek. Z ko-lei Stanisławowi Soyce, ikoniepolskiej piosenki, przyznanoGrand Prix za całokształt twór-czości artystycznej, a mło dziutkaEwa Farna dostała nagrodę dzien-nikarzy.

Drugi dzień festiwalu zaczął siękoncertem z okazji 40-lecia „Lata z Radiem”, zaś w drugiej części, za-tytułowanej „Legenda tych lat”, wy-stępujący wykonawcy zaśpiewalipiosenki Ewy Demarczyk z okazjijej 70. rocznicy urodzin.

Ewa Demarczyk to jedna z naj-bardziej poruszających polskichpiosenkarek, wspaniała artystka,laureatka I Ogólnopolskiego Festi -walu Polskiej Piosenki w Opolu z roku 1963. Podczas tegoroczne-go koncertu uhonorowano ją me-dalem „Zasłużony Kulturze GloriaAr tis”, przyznanym jej przez Mi -nistra Kultury i Dziedzictwa Na -rodowe go.

Festiwal opolski, promującypolską muzykę, miał w tym rokurekordową oglądalność. Przyzwy -czailiśmy się już, że trochę przy-pomina Eurowizję, ale główniejednak to święto Opola, telewizjii nadzieja polskiej piosenki.

URSZULA SZABADOS

Tańczyć nie każdy może...

Page 30: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201130

Po przyjęciu 10 maja1848 roku wLiptowskim Mikulaszu

„Żądań narodu słowackiego”,ówcześni przywódcy słowaccyznaleźli się w opresji. Węgierskiewładze rewolucyjne, samewalczące o wolność dla swegonarodu, wydały nakazaresztowania „słowackichirredentystów”.

Uciekając przed Węgrami, wię -kszość słowackich narodowców, a wśród nich Štúr, Hurban, Hodža,wyjechała do Wiednia i Pragi. Tym -czasem na wieść o rewolucji weFrancji, Austrii i na Węgrzech czescydziałacze zorganizowali pod koniecmaja w Pradze Kongres Słowiański,na którym przedstawiciele narodówsłowiańskich mieli zastanowić sięnad sposobem walki o swoje prawaw sytuacji rewolucji w Europie (na-wiasem mówiąc, idea ta nie za bardzopodobała się Polakom ze względu naprorosyjskość Czechów). Głównymipostaciami Kongresu byli silnie zwią-zani ze Słowacją František Palacký(przechodzący właśnie duchowąprzemianę z Niemca w Czecha) i Pa -vol Jozef Šafárik. Na prowadzącegoobrady w sekcji czechosłowackiejwybrano Ľudovíta Štúra, który w cią -gu kilku miesięcy – między listopa-dem 1847 r. a marcem 1848 r. – stałsię powszechnie znaną postacią dzię-ki swym bojowym i patriotycznymwystąpieniom podczas obrad węgier-skiego sejmu w Bratysławie, w któ-rym zasiadał jako poseł ze Zwolenia.

Uczestnicy obrad ulegli płomien-nym wezwaniom do rewolucji, wy-głaszanym przez węgierskich i nie-mieckich emisariuszy. Dwunastegoczerwca 1848 roku wybuchły w Pra -dze rozruchy. Palackiemu z trudemudało się uratować życie przedstawi-

Wiosna Ludów i słowacki legionKilka słówo chłopakachChłopak to wyraz wieloznaczny.

Oznacza nie tylko ‘dzieckopłci męskiej’, ale również, a możeprze de wszystkim ‘młodego mężczy-znę; młodzieńca’ (komputerowy „Uni -wersalny słownik języka polskiego,wersja 1.0” podaje to znaczenie jakodrugie) oraz ‘młodzieńca darzonegosympatią, miłością przez dziewczynę;narzeczonego; adoratora (w stosunkudo danej dziewczyny)’. W praktycechłopak oznacza nie tylko młodegomężczyznę, to często po prostu męż-czyzna, bez względu na wiek, zwła -szcza jeśli wyrazem tym określa się ró-wieśników.

Chłopak jest też przyczynąproblemów językowych. No, mo-że nie jeden chłopak, ale jużdwóch i więcej – na pewno.Cho dzi bowiem o to, że wię -kszość użytkowników języka pol -skiego ma problem z mianowni-kiem liczby mnogiej tego rzeczowni-ka. Zastanawia się czy to chłopaki, czychłopacy? Druga forma jest tak rzadkoużywana, że niektórym wydaje sięniepoprawna. Ale to właśnie ona jestjak najbardziej poprawna (na wzór:strażak – strażacy, śpiewak – śpiewa-cy), ponieważ uwydatnia rodzaj mę-skoosobowy rzeczownika, nazywają-cego przecież osobników płci mę-skiej. Mało tego, nie sprawia proble-mów składniowych, łącząc się z inny-mi wyrazami, występującymi równieżw formach męskoosobowych, czylinp. Ci wspaniali chłopacy grali w pił-kę. Forma częściej używana, traktowa-na też jako potoczna, czyli chłopaki,jest formalnie rodzaju niemęskooso-bowego, a to oznacza, że wymaga łącz-liwości z innymi wyrazami przybiera-jącymi także formy rodzaju niemęsko-osobowego, czyli poprawne jest tylkonp. Te wspaniałe chłopaki grały w pił-kę. Ta problematyczna dla niektórychłączliwość powoduje, że w podo b -nych sytuacjach wolimy jej unikać i za-miast rzeczownika chłopaki używa-my formy pewniejszej, niebudzącejwątpliwości, np. chłopcy. Musimy jed-

nak uważać, gdyż ona w nie którychkontekstach brzmi po prostu infantyl-nie. Najczęściej jednak staramy się nieużywać mianownika liczby mnogiejod chłopak w połączeniu z formamiczasu przeszłego czasownika (ona wy-maga decyzji co do rodzaju grama-tycznego). Nie używamy też dodatko-wych określeń (z tych samych powo-dów). Dobrze brzmi tytuł znanej ko-medii „Chłopaki nie płaczą”, ale gdybychcieć zamienić użyty w nim czas cza-sownika na przeszły, to co by nam wyszło? Czy aby na pewno „Chłopakinie płakały”, jak być powinno? Jakośto nie brzmi po męsku!

Mam niekiedy wrażenie, że w językupolskim wyrazy będące nazwami osóbpłci męskiej sprawiają więcej kłopotów,ponieważ nie chodzi tu tylko o chłopa-

ka. Wystarczy przecież przytoczyćneutralną nazwę – mężczyzna.Niby to rzeczownik rodzaju mę-skiego (mowa o rodzaju gramaty -cznym!), ale końcówka typowożeńska! Mało tego, w liczbie poje-dynczej wyraz odmienia się tak jakinne żeńskie rzeczowniki zakoń-

czone na –a, choć – na szczę ście – za-chowuje męskoosobową łączliwośćskładniową.

Inne potoczne określenie dorosłegomężczyzny to chłop. A jego liczba mno-ga? Jeśli dodamy końcówkę męskooso-bową i wyraz umieścimy w kontekścierównież męskoosobowym, to powsta-nie forma chłopi, np. Ci dobrzy chłopipracowali. Ale w tym wypadku zmieniasię także znaczenie wyrazu – to już nie‘dorosły mężczyzna’, ale ‘rolnik’, jak w tytule powieści Władysława Reymon -ta „Chłopi”. Zatem chcąc zachować zna-czenie ‘dorosły mężczyzna’, muszę użyćniemęskoosobowej formy liczby mno-giej chłopy (!) z wszystkimi konsekwen-cjami składniowymi!

Widzą Państwo zatem, że proble-mów gramatycznych z rzeczownika-mi nazywającymi osoby płci męskiejmamy co niemiara. By jednak nie po-pełniać błędów w ich użyciu, wystar-czy dobrze zapamiętać słowa piosen-ki Danuty Rinn: „Gdzie ci mężczyźni,prawdziwi tacy (…) Gdzie te chłopy?”,bo w nich zawiera się prawie cała gra-matyczna prawda o mężczyznach.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Page 31: Monitor Polonijny 2011/07-08

31MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

cielowi władz austriackich w Pradzehr. Thunowi, paradoksalnie zresztąsympatyzującemu z narodami sło -wiań skimi. Komendant praskiegogarnizonu i wojsk austriackich na te-renie Czech ks. Alfred Windischgrätz,któremu dość przypadkowo zresztąpodczas rozruchów zabito żonę i cię -żko raniono syna, przystąpił z deter-minacją do tłumienia rewolucji. Ka -zał ostrzelać Pragę z dział i w ciągupięciu dni całkowicie spacyfikowałmiasto. Rewolucja praska, dość nie-przemyślana, spowodowała odwoła-nie przez cesarza zgody na zwołaniesejmu czeskiego, do którego wyboryjuż się odbywały. W ten sposób byćmoże została zmarnowana okazja napokojową przebudową KrólestwaCzeskiego i nadanie mu już wówczasczeskiego charakteru narodowego.Oznaczało to także pogrzebanieszans na zajęcie się tematyką słowa -cką na forum parlamentu.

Windischgrätz został później, w pa -ź dzierniku, wezwany przez cesarzana pomoc do spacyfikowania ogar-niętego rewolucją Wiednia. Było to w momencie, kiedy powstańcze woj-ska węgierskie szły na Wiedeń i w os -ta tniej chwili zostały zatrzymane w okolicy dzisiejszego lotniska Schwe-chat przez wierny Austrii antywęgier-ski korpus chorwacki. By zażegnaćkryzys, książę Windischgrätz doradziłnastępnie cesarzowi Ferdynandowiabdykację na rzecz swego młodziut-kiego siostrzeńca Franciszka Józefa(nikt nie przypuszczał, że ten będziepanował aż do roku 1916!) i zorgani-zował ofensywę przeciwko Węgrom.Wojska austriackie wyparły powstań-ców z zachodnich Węgier aż za Cisę i w grudniu 1848 roku zdobyły Peszt,a w styczniu 1849 Budę. Na terenieSłowacji Austriacy doszli do liniiLučenca i Komarna. Węgrzy ewaku-owali stolicę do Debreczyna.

W szeregach węgierskich walczyłoco najmniej kilkuset ochotników z Pol ski, w tym wielu oficerów, a na-wet generałów. Naczelnym dowódcąarmii węgierskiej został polski gene-

rał Dembiński, a słynny generał „Oj -czu lek” Józef Bem był dowódcą wojskw Siedmiogrodzie. Polska i słowackahistoria tym razem się rozeszły. Sło -wacy walcząc o swą wolność prze -ciw ko Węgrom stanęli u boku cesa-rza, zwalczając powstanie, które stałosię legendą i symbolem wolności dlacałej Europy. Splot wydarzeń w sto-sunkach węgiersko-słowackich w cza-sie Wiosny Ludów skłania do refle -ksji, jak trudne czasem do oceny sąludzkie działania i to, po czyjej stroniejest racja i sprawiedliwość. Dlaczegowalka o wolność oznacza czasem od-mawianie tej wolności innym? Sym -pa tyzujemy ze Słowakami i ich ma-rzeniami, które rozbudziła WiosnaLu dów, a jednocześnie utożsamiamysię z walką Węgrów o niepodle-głość. Historia, jak się okazuje, niejest prosta!

Tymczasem w związku z represja-mi po rewolucji w Pradze na począt-ku lata 1848 roku słowaccy przywód-cy musieli opuścić Czechy. JozefHurban, pastor i radykał, pryncypial-ny krytyk stosunków społecznych i narodowych na Węgrzech, przyja-ciel i zwolennik Štúra od czasu wy-prawy na Devin w 1836 roku, którybył aktywnym uczestnikiem rozru-chów, musiał uciekać znad Wełtawy.Przedostał się do Chorwacji, gdziewystąpił w sejmie chorwackim z mo-wą o „smutnym losie narodu słowac-kiego”. Efektem tego była uchwałaparlamentu chorwackiego, deklarują-ca, że podczas negocjacji z WęgramiChorwaci będą kierowali się także in-teresem Słowaków. Hurban tymcza-sem prowadził dalej agitację w Sła -wonii, serbskiej Wojwodinie i w Bel -gradzie. Od Serbów dostał pewną su-mę pieniędzy i broni. Bazując na tym,wrócił do Wiednia, gdzie razem zeŠtúrem i Hodžą oraz z pomocą cze-skich przyjaciół zorganizowali sło-wacki legion „dla obrony praw naro-du słowackiego”. Jeszcze w Wiedniuutworzyli Słowacką Radę Narodową,która miała być polityczną reprezen-tacją legionu. Dnia 18 września 1848

roku 500-osobowy oddział dotarł doMyjawy, a więc na ziemie słowackie(z punktu widzenia prawnego – naterytorium Węgier). W trzy dni póź-niej już ponad tysiąc legionistów we-szło do kolejnego miasta, do Brezovej.Ogłoszono tam powstanie i mobiliza-cję do wojska słowackiego. Do pierw-szego boju z oddziałami węgierskimidoszło 22 września. Wojsko słowa -ckie miało już wtedy ponad 5 tysięcyludzi, ale tylko ok. tysiąca karabinów.Większość legionistów uzbrojona by-ła w kosy, siekiery i cepy. Węgrzy za-atakowali Słowaków, ale nie udało imsię ich rozbić. Štúr i Hurban zdecydo-wali się na wypad dalej, do Senicy, alewobec narastającej przewagi nieprzy-jaciela musieli się cofnąć do Myjawy.W dniu 28 września doszło do na-stępnego starcia. Tym razem zwycię-żyła dyscyplina i organizacja regular-nych oddziałów węgierskich. Słowa -cy zostali rozbici. Bitwa przerodziłasię w ich ucieczkę do granicy moraw-skiej. Władze węgierskie, „dla prze-strogi”, po krótkim procesie skazałyna karę śmierci przez powieszeniedwóch złapanych z bronią słowackichstudentów: Vilka Šuleka i Karola Holu -bego. Wyrok wykonano 20 paździer-nika w twierdzy w Leopoldo wie.

W listopadzie 1848 roku Hurbano -wi udało się wywalczyć u władz au-striackich zgodę na utworzenie no-wego legionu. Formowaniem oddzia-łu kierował przyjaciel Słowaków, cze-ski oficer Bedřich Bloudek. Nowajednostka tworzyła się na pograni-czu Śląska i Moraw w Cieszynie.Trzeciego grudnia legion ruszyłprzez przełęcz Jabłonkowską naSłowację. Rozpoczy nała się nowaepopeja słowackich ochotników.Węgrzy zastąpili Słowa kom drogę11 grudnia przy ujściu Kysucy doWagu…

Ciąg dalszy fascynującej historii sło-wackiego odrodzenia narodowego w następnej pigułce historycznej.

ANDRZEJ KRAWCZYKZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, które biorą udział wkonkursach „Monitora”.

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJIWiosna Ludów i słowacki legion

Page 32: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201132

Najpierw była wojna, z której Polkiwyszły wprawdzie zranione, ale o wie-le samodzielniejsze i zaradniejsze. Toone w czasie okupacji musiały przej-mować obowiązki mężczyzn, którzybądź polegli, bądź znaleźli się w obo-zach jenieckich. Na nich przedewszy stkim spoczywał cały ciężar wy-chowania i zapewnienia materialne-go bytu dzieciom, a często też rodzi-com. Kobiety, nie bacząc na grożąceim niebezpieczeństwa, aktywniedziałały w konspiracji. To przedewszystkim one utworzyły wielką siećtajnego nauczania. Były żołnierzamikonspiracyjnych sił zbrojnych, kurie-rami, łączniczkami, sanitariuszkami,ratowały dzieci z warszawskiego get-ta, a gdy trzeba było, chwytały za broń.Wówczas o emancypacji nie dyskuto-wano.

W Polsce Ludowej, a potem w Pol -sce realnego socjalizmu sprawy rów-ności płci i emancypacji kobiet stałysię kwestiami ideologii i polityki pań-stwowej. Zwięzłą, ale celną charakte-rystykę tego, co umownie mogliby-śmy nazwać „feminizmem państwo-wym”, znajdziemy we wspominanejjuż niejednokrotnie w tym cyklu ar-tykułów pracy Sławomiry Walczew -skiej Damy, rycerze i feministki, któ-ra stała się głównym źródłem niniej-szego opracowania.

W okresie PRL-u Polki posiadałyprawa polityczne, wprowadzono teżkorzystne dla nich pra -wodawstwo. Istniał kon -stytucyjny zapis o zaka-zie dyskryminacji zewzględu na płeć, o któ-ry do dziś walczą np.Amerykanki. Kobiety,podobnie jak mężczyź-ni, mogły swobodniedysponować swoim ma-jątkiem, swobodnie po-dróżować. Mogły teżsame decydować o pod-jęciu pracy i nie musia-

ły, jak Francuzki po wojnie, pytać o zgodę mężów. Przyjęta w 1956 rokuprzez Sejm ustawa aborcyjna, do-puszczająca ten zabieg na życzeniekobiety do trzeciego miesiąca ciąży i to na koszt ubezpieczenia, należaławówczas do najbardziej prokobie-cych rozstrzygnięć prawnych na świe-cie. Amerykanki na podobną ustawęmusiały czekać jeszcze 20 lat. Ustawo -wo zalegalizowano także środki anty-koncepcyjne. Ustrój socjalistyczny w swej teorii był proemancypacyjny,a emancypacja kobiet była jednym z je go głównych celów – stwierdza S. Walczewska. Dlaczego więc mówi-my o „feminizmie państwowym”?

Państwo, gwarantując konstytucyj-nie równouprawnienie płci, jedno-cześnie decydowało o jakich elemen-tach tego równouprawnienia będziesię dyskutowało i o tym, kto i w jakimduchu może zabrać głos, przesądza-jąc z góry, że głos ten musi odpowia-dać polityce państwowej, a dokład-niej polityce rządzącej partii. O swo-bodnych forach dyskusyjnych nie mo-gło być mowy, podobnie jak o swo-

bodnym tworzeniu or-ganizacji kobiecych. Topaństwo zdecydowało,że w Polsce będzie ist-niała tylko jedna orga-nizacja kobieca – utwo-rzona w 1945 Liga Ko -biet, finansowana i kon-trolowana przez pań-stwo.

Nadal obowiązywałykryteria ideologiczne,klasowe, charakterysty -czne dla dawnego ru-

chu kobiecego. Zgodnie z nimi od-woływano się jedynie do tradycji póź-nego i niemającego w Polsce zbytwielkiego wpływu ruchu socjalistycz-nego i komunistycznego. Ów „robot-niczy” ruch przeciwstawiano rucho-wi „burżuazyjnemu”, uznając go za,jak pisze Walczewska, „fanaberie pańz klasy posiadającej”, mające na celuodwrócenie uwagi kobiet-robotnicod walki klasowej. Milczeniem pomi-jano niepodlegający wątpliwości fakt,że to właśnie ów „burżuazyjny” ruchkobiet z klasy średniej zdobył prawapolityczne dla wszystkich kobiet, a tak -że prawo do wykształcenia czy pra-wo do pracy nie tylko w fabryce.

Ruch emancypacyjny pierwszej falioperował pojęciem „kobieta wybit-na”. Takim mianem określano kobie-ty, które własnym wysiłkiem zdobyłypozycję w społeczeństwie, solidary-zowały się z ruchem kobiecym i swymautorytetem go wspierały. W czasachsocjalizmu za wybitne działaczki ru-chu kobiecego uznawano działaczkipartii socjalistycznych czy komuni-stycznych, niemające nic wspólnegoz ruchem kobiecym. Sławomira Wal -czewska podaje przykład listy kobietwybitnych, opublikowanej w „NaszejPracy” – biuletynie wewnętrznymLigi Kobiet z 1982 roku. Na tej liścieznalazły się m.in. Klara Zetkin i Nadie -żda Krupska, a zabrakło miejsca dlaOlympii de Gouges, walczącej o pra-wa kobiet w czasie rewolucji francu-skiej, czy Elisabeth Cady Stanton,ame rykańskiej działaczki na rzecz po-litycznych praw kobiet.

Swobodną dyskusję emancypacyj-ną, wymianę poglądów zastąpiono

O D E N T U Z J A S T E K D O P A R Y T E T E K

Między pierwszą a drugą falą

P ierwszy etap polskiego ruchu emancypacyjnego kobiet,rozpoczętego przez Entuzjastki z Narcyzą Żmichowską na czele,czyli pierwsza fala feminizmu, skończyła się z chwilą wybuchu

II wojny światowej. Na kolejną trzeba było poczekać niemal pół wieku.

Page 33: Monitor Polonijny 2011/07-08

33MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

akcjami propagandowymi, hasłami i sloganami. W pierwszych powojen-nych latach odbudowy kraju ze znisz-czeń wojennych koncepcję równo-uprawnienia kobiet realizowanoprzez zniesienie podziału prac na mę-skie i kobiece. Wobec braku męż-czyzn zachęcano kobiety do wykony-wania zawodów tradycyjnie męskich,wymagających wielkiego wysiłku fi-zycznego. Bohaterkami tamtych latstały się „murarki”, „górniczki” czy„hutniczki”. Później, w okresie kolek-tywizacji rolnictwa pojawiło się sze-roko propagowane hasło „Kobiety natraktory”. Po okresie intensywnej od-budowy kraju stopniowo rezygnowa-no z zatrudniania kobiet w typowomęskich zawodach i wprowadzonoochronę ich pracy, a nawet zakaz pra-cy na niektórych stanowiskach, copodyktowane było przede wszystkimtroską o kobiecą zdolność reproduk-cyjną. Nadal funkcjonował stereotyp,że kobieta w pełni realizuje się jedy-nie w macierzyństwie i w rodzinie.Zgodnie z tradycyjnym przekona-niem, że opieka nad dzieckiem, tro-ska o jego wychowanie jest jedynieobowiązkiem kobiety, z urlopówwychowawczych, macierzyńskichczy zwolnień lekarskich z tytułu cho-roby dziecka korzystać mogła jedy-nie matka.

Z końcem lat pięćdziesiątych i w la-tach sześćdziesiątych ubiegłego wie-ku szeroko propagowano hasło racjo-nalizacji i modernizacji prac domo-wych. Kuchnia-laboratorium, wypo-sażona w wieloczynnościowe roboty,zamrażarki czy pralki, miała ułatwiaćwykonywanie domowych obowiąz-ków. Guziki w tym la-boratorium natural-nie miała naciskaćkobieta, bowiem na -dal uważano, że pra-ce domowe należądo kobiet. Późniejkoncepcję partner-stwa w małżeństwiepróbowano załataćsloganem „Ludwiku,do rondla!”. W tensposób próbowanonamawiać mężówdo pomagania żo-

nom w pracach domo-wych, które ciągle byłyprzypisywane wyłączniekobietom. Mało tego, w przypadku spraw roz-wodowych sądy rozli-czały kobiety z tego, czyi jak wykonywały te obo-wiązki, pytano o to, czyprały, gotowały i sprzą -tały. Tego rodzaju pytańnie zadawano jed nakmężczyznom, a prze cież prawo mówi-ło o równouprawnieniu.

Późno, bo dopiero w drugiej poło-wie lat siedemdziesiątych zauważononiewielkie uczestnictwo kobiet w ży-ciu politycznym, a ponieważ analizatego zjawiska mogłaby okazać się nie-korzystna dla samego systemu poli-tycznego, ograniczono się więc dokonkluzji, że „system prawny w kra-jach socjalistycznych jest tak postępo-wy, iż wyprzedza aspiracje kobiet”.Tezę, że kobiety są wprawdzie rów-nouprawnione, ale nie dość wyeman-cypowane, aby z tego równoupraw-nienia korzystać, przyjęto jako pew-nik. Swobodna dyskusja nad prawdo-podobieństwem, że to być może pra-wo nie jest dobre, że niedostatecznesą przepisy jego egzekwowania alboże nie odpowiada emancypacyjnymdążeniom kobiet, nie była możliwa.Kobiety uznano po prostu za gorszączęść społeczeństwa, którą należy„zaktywizować”.

To, że kobiety miały równe prawa,nie oznaczało jeszcze, że w praktycete prawa były przestrzegane. Faktembyło, że mimo powszechnego prawapracy kobiety miały utrudniony do-

stęp do atrakcyjnychzawodów, w porów-naniu z mężczyzna-mi mniej zarabiały,miały mniejsze odnich możliwościawansu i, co ważne,nie miały niemalżadnej możliwośćudziału w tworzeniuprawa. O wyrówny-waniu szans czy pa-rytetach wyborczychwówczas nie mó-wiono.

W 1956 roku w parla-mencie było zaledwie 4 procent kobiet. W skła -dzie ostatniej kadencjiSejmu PRL było ich po-nad 20 procent. Najwię -cej, bo 23 procent ko-biet znalazło się w Sej -mie VIII kadencji (w la-tach 1980-1985), ale niebyło to równoznaczneze wzrostem politycz-

nego wpływu kobiet. Wśród posła-nek przewagę (60 procent) stanowi-ły niemające większych doświadczeńkobiety młode, w wieku 23-30 lat, a 30 procent ogółu posłanek miałowykształcenie podstawowe i niepeł-ne średnie. Wśród posłów przeważalistarsi, znacznie lepiej wykształcenimężczyźni. Już to wskazuje, że rolakobiet w ówczesnym Sejmie byłaograniczona, by nie powiedzieć zaWalczewską, iż „mogły one pełnić je-dynie funkcję ozdoby”.

Jednocześnie należy pamiętać,że w tamtych czasach rola Sejmubyła podrzędna w stosunku do par-tii komunistycznej. Prawdziwymośrodkiem decyzyjnym były wła-dze Polskiej Zjednoczonej PartiiRobotniczej, a w nich udział kobietbył znikomy. W Biurze PolitycznymPZPR pierwsza kobieta pojawiła siędopiero w 1981 roku. Była nią Zo -fia Grzyb, brygadzistka z „Radoskó -ru”, która, jak pisze Joanna Cieśla,„przez 5 lat służyła władzy za pe-erelowską wersję listka figowego, a społeczeństwu za obiekt nieusta-jącej uciechy” („Polityka” 2009 nr 35).

W Polsce realnego socjalizmu pra-wo tworzyli obwarowani w ośrod-kach decyzyjnych mężczyźni, nato-miast kobiety musiały się temu pra-wu biernie podporządkowywać. Tymsamym w państwie konstytucyjnie za-pewniającym równouprawnieniepłci nie został zrealizowany podsta-wowy sens tego emancypacyjnegopostulatu, o który kobiety walczyłyod XIX wieku, sens, polegający narównym podleganiu prawu i na rów-nych dla kobiet i mężczyzn możliwo-ściach tworzenia tego prawa.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 34: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201134

Profesor Janusz Tazbir, jedenz najlepszych i najciekawszychpolskich historyków, dość scep-tycznie ocenia możliwości tegorodzaju wpływu literatury hi-storycznej, ponieważ jego zda-niem „ludzie w gruncie rzeczynie są ciekawi nowych poglą-dów na historię. Oni po prostuchcą, aby im historycy potwier-dzili te zapatrywania, które wy-nieśli z własnych przemyśleń, z domu i tak dalej. Sądzę – piszeprofesor – że wybitny jest w oczach szerszej publicznościten historyk, który potwierdzato, co oni sądzili, a nie ten, którypodejmie z nimi polemikę” (Pa -mięć i zapomnienie w historii).

Decyzja o tym, czy swoje prze-konania chcemy konfrontowaćze stanowiskiem historyków,należy wyłącznie do nas. Odkażdego z nas zależy, czy w my-śleniu o historii Polski zatrzy-mamy się na ugruntowanychprzez lata stereotypach, czy mo-że starczą nam tak modne obec-nie widowiska historyczne, czyteż sięgniemy po najnowszeksiążki historyków. Wybieraćmamy z czego.

Środowisko polskich history-ków jest niewątpliwie naj ak ty -w niejsze w Europie Środkowej i Wschodniej, czego najlepszymprzykładem może być ponad170 prac zgłoszonych do ostat-niej edycji dorocznego konkur-su książek historycznych czaso-pisma „Polityka”.

W tym odcinku, popularyzu-jącym polską książkę, uwagę

niebojących się historii czytelni-ków pragnę zwrócić na kilkanowości, których lektura niewą -t pliwie zmusza do przemyśleń.

Do takich książek należy pra-ca zbiorowa pod redakcją nau -kową profesorów Adama Rotfel -da i Anatola W. Torkunowa Bia -łe plamy. Czarne plamy. Spra -wy trudne w relacjach polsko-rosyjskich 1918-2008 (PISM,Warszawa 2010). To lektura nie-łatwa, autorzy prac – Polacy i Ro-sjanie – konfrontują dwie pa-mięci, polską i rosyjską, o tychsamych wydarzeniach history -cznych, dotyczących obu naro-dów. Równocześnie jest to kon-frontacja różnych, nierzadkoprzeciwstawnych dróg myśle-nia historycznego. Sam fakt opu-blikowania tego typu pracy,uświa damiającej przesłanki,którymi kierują się w oceniewydarzeń historycznych stronypozostające często w konflikcie,może w przyszłości ułatwićwzajemne porozumienie.

Druga książka dotyczy sto-sunków polsko-ukraińskich, naktórych długim cieniem kładziesię rzeź wołyńska i akcja o kryp-tonimie „Wisła”. Oba te bolesnewydarzenia z czasów wojny i bez-pośrednio po niej co pewienczas wracają po obu stronach i po obu stronach są odmiennieinterpretowane. Wokół ich in-terpretacji trwa nie tylko spórhistoryków polskich z history-kami ukraińskimi, ale także spórpolsko-polski. Jednym z najak-tywniejszych uczestników tych

Pewnego niedzielnego popołudnia wybra-łam się do jednej z najbardziej malowni-

czych dzielnic Bratysławy – Račy, która leży ustóp Małych Karpat. Gorąco polecam te terenyna długie spacery.

Na skrzyżowaniu dróg w sercu kusi nas zapa-chem grillowanych specjałów restauracja„Račiansky dvor”. Kilka schodków w górę i… jużtu czujemy się przyjemnie, bowiem na schodywkradają się kielichy kwitnących wielobarw-nych kwiatów. Wnętrze jest podzielone na dwieczęści – w jednej znajduje się bar i kilka stołów,druga to część dla palących. Na ścianach wisząstare fotografie Račy oraz różne narzędzia ku-chenne o historycznej wartości. Ja jednak wy-bieram taras i świeże powietrze. Zasiadam zadrewnianym stołem. Natychmiast zjawia sięprzy mnie kelnerka, przynosząca nie tylko me-nu, ale i uśmiech.

Przeglądam ofertę; ceny przystępne, bogatywybór przystawek, zup, dań głównych. Z głośni-ków płynie muzyka lat 70.-80., przypominającami dzieciństwo i rodziców.

Degustację rozpoczynam sedliacką kapustni-cą. Jej zapach unosi się w powietrzu, jeszcze za-nim trafi na mój stół. Cieszę, się że właścicielenie są z tych, którzy oszczędzają na wszystkim.Kapustnica (nasz kapuśniak) ma wszystko, copowinna mieć – dużo mięsa! Tuż za zupą na sce-nę wkraczają piersi z indyka, faszerowane szpi-nakiem i polane sosem serowym. Do tego zama-wiam tylko sałatkę z białej kapusty. I... aż uszy misię trzęsą, a oczy śmieją – takie to dobre!

Ucztę przypieczętowuję naleśnikami z lodamii czekoladą. Zachwyt!!!

Swojska atmosfera, kelnerki w strojach ludo-wych, pyszne jedzenie.

Serdecznie polecam to przytulne miejsce,gdzie w miłej atmosferze, w towarzystwie rodzi-ny lub znajomych można spędzić niezapomnia-ne chwile. SYLWIA TOMASZEWSKA

Redakcja informuje, że artykuły zamieszczane w rubryce „Zwierzeniapodniebienia” w żaden sposób nie są sponsorowane i że wszelkie wydatki,związane z wizytami w prezentowanych lokalach, autorka pokrywa sama.

T ym razem przeniesiemy się do Peru.Kuchnia tego kraju jest kombinacjąwpływów hiszpańskich, włoskich,

chińskich i japońskich. Jednym słowem charakteryzuje ją niezwykłaróżnorodność – od pikantnych dań z gór i owoców z selwy, poprzezryby, po owoce morza.

MONITOR POLONIJNY20

Jedną z najbardziej zna-nych potraw peruwiań-skich jest ceviche – białasurowa ryba z ostrą pa-pryką i cebulą, przygoto-wana w pikantnej mary-nacie zrobionej z sokuz limonki. Danie to ma na-prawdę wyśmienity smak,jeżeli przygotowane jestze świeżej ryby. Każdarestauracja, oferująca ce-viche, przygotowuje gona swój własny sposób,dlatego smak tej potrawybywa rożny. Ceviche tra-dycyjnie podaje się z zie-mniakami, kukurydzą lubmaniokiem, ale ze wzglę-du na przeróżne modyfi-kacje podstawowego prze-pisu, można go serwowaćtez np. z krabami (cevichemixito).

Najbardziej znane owo-ce morza to choros (mał-że), camarones (krewet-ki) i calmares (kalmary),które można przyrządzaćna rożne sposoby.

W Bratysławie jest tylkojedna restauracja, oferuja-ca przysmaki z Peru.

Pewnego niedzielnegopopołudnia wybrałam sietam wraz z rodziną na„przeszpiegi“. Lokal znaj-

duje się w zwykłym blokumieszkalnym. Z zewnątrzżadna rewelacja. Wnętrzeteż jest skromne i gołymokiem widać oszczędnośćw dekoracji. Wybraliśmystół blisko kuchni, żeby-śmy mogli kątem oka pod-glądać działania kucha-rza.

Pierwsze, co przykułonaszą uwagę, to egzotycz-ne nazwy potraw w me-nu. Zagłębiliśmy się za-tem w lekturze, by doko-nać wyboru. Potem pozo-stawało cierpliwie czekać.Najpierw na stole pojawi-ła się przystawka causade atún, czyli kostka zie-mniaczanego puree, fasze-rowana pastą z tuńczyka,która okazała się nie tylkodziełem estetycznym, alei również ucztą dla kub-ków smakowych, od razuidentyfikujących egzoty-czne przyprawy.

Danie główne to fuentecriolla – cztery rodzajemięs, dipy i słodkie zie-

mniaki – było niezwykleinteresującym doznaniemdla europejskiego pod-niebienia, które nigdyprzedtem nie kosztowałokuchni peruwiańskiej. Mu-szę przyznać, że do nie-których smaków trzebaby się przyzwyczaić, inneprzyjemnie łechtały pod-niebienie.

Brzuchy zostały napeł-nione, a przed nami poja-wiło się jeszcze słodkie conieco – smażone bananyz czekoladą.

Nie jestem pewna, czyperuwiańskie smaki mnie

oczarowały, bowiem dopełni szczęścia czegoś mizabrakło. Może lepszegowystroju wnętrza, kelne-rów w strojach narodo-wych, a może lokalnejmuzyki z głośników.

Jeśli odwiedzicie „CasaInka”, będziecie mogli po-równać swoje wrażeniaz moimi. Może Was DomInków zauroczy...

SYLWIA TOMASZEWSKARedakcja informuje, że artykuły

zamieszczane w rubryce „Zwierzeniapodniebienia” w żaden sposób nie sąsponsorowane i że wszelkie wydatki,

związane z wizytami w prezentowanychlokalach, autorka pokrywa sama.

Polish woman in... PeruZwierzeniapodniebienia

Ceviche Causa de Atun

Monitor05 29.04.11 12:41 Stránka 20

Napamięć społeczną, podobnie jakna świadomość historycznąma wpływ nie tylko nasze

własne doświadczenie czy pokoleniowyprzekaz rodzinny, swoją rolę w tym względzie odgrywa też,bądź powinna odgrywać literatura historyczna.

Historycy o sprawach trudnych

Gościnny „Račiansky dvor”

Page 35: Monitor Polonijny 2011/07-08

35

sporów jest prof. Grzegorz Motyka,który właśnie wydał książkę, będącąpodsumowaniem jego długoletnichbadań konfliktów polsko-ukraińskichw latach 1943-1947. Ponad 500-stroni-cowa praca nosi tytuł Od rzezi wo-łyńskiej do akcji „Wisła”. Konfliktpolsko-ukraiński 1943-1947 (Wy -daw ni ctwo Literackie, Kraków 2011).Autor nie szczędzi w niej opisów rze-zi wołyńskiej, które znane nam byłyjuż wcześniej z opracowań cząstko-wych czy wspomnień tych, którzyprzeżyli. Teraz, zebrane i poddaneszczegółowej rekonstrukcji, do głębiwstrząsają. Według szacunków Grze -gorza Motyki w całym konflikcie pol-sko-ukraińskim w latach 1943-1947„straty polskie w wyniku akcji UPAwyniosły prawdopodobnie ok. 100tys. zabitych”, a straty ukraińskie od10 tys. do 15 tys. zabitych. „Przy czymna Wołyniu relacja strat jest wprostporażająca: po polskiej stronie padłomoże nawet 60 tys. ofiar, po ukraiń-skiej zaś raczej nie więcej niż 2-3 tys.”.Jednocześnie autor konstatuje: „Niezmienia to faktu, że większość ukra-ińskich ofiar – podobnie jak po pol-skiej stronie – stanowiła ludność cy-wilna, w tym wcale nie tak rzadko ko-biety i dzieci”. Analizując drugi kon-flikt polsko-ukraiński – powojennąakcję „Wisła”, prof. Motyka dochodzido wniosku, że z oddziałami UPA po1945 roku strona polska mogła sobiestosunkowo łatwo poradzić bez tejakcji. Tym bardziej, że zastosowano w niej odpowiedzialność zbiorową i dopuszczono się ciężkich przewi-

nień wobec ukraińskiej ludności cy-wilnej.

Książka prof. Motyki, jak zauważaoceniający ją prof. Wiesław Władyka(„Polityka” 2011 nr 12), to nie tylkoopis dramatycznych wydarzeń sprzedkilkudziesięciu lat, to przede wszyst-kim próba odnalezienia właściwychpojęć i słów, które tym wydarzeniompozwalają nadać wymiar etyczny i „umieścić je we współczesnych,trwających od 1945 r. rozważaniach o zbrodniach wojennych, ludobój-stwie, o winie i karze”.

O ostatniej książce, którą w tym od-cinku przedstawiam, prof. Jerzy Je -dliń ski z Instytutu Historii PAN napi-sał: „Kto nie chce, niech nie czyta.Tylko, że – czy przeczytacie, czy nie,ta historia was dopadnie i już nie od-puści. Uciekaliśmy przed nią 65 lat,odwracając wzrok, zagadując boha-terskimi opowieściami, przecząc w za-parte albo tocząc scholastyczne spo-ry o to, ilu Żydów może się zmieścićw jednej stodole. A teraz koniec: jużnie ma się jak wymknąć. Będziemy z nią musieli żyć i radzić sobie, jak ktopotrafi, bo to jest nasza historia”(„Polityka” 2011 nr 11).

Mowa o książce Barbary EngelkingJest taki piękny słoneczny dzień...Losy Żydów szukających ratunku nawsi polskiej 1942-1945, wydanej przezStowarzyszenie Centrum Badań nadZagładą Żydów (Warszawa 2011).Swoją pracę autorka oparła na ok.500 relacjach i dziennikach tych, któ-rym Zagładę udało się przeżyć. Ko -rzystała też z ok. 300 teczek akt śled-czych i sądowych z powojennych do-chodzeń i procesów karnych przeciw -ko mieszkańcom wsi, podejrzanymbądź o współpracę z władzami hitle-

rowskimi, bądź też o zabijanie Żydówna własną rękę. Materiały te pocho-dzą niemal z całej Polski środkowej.Autorkę interesowała tzw. trzecia falaZagłady, kiedy to Żydzi po ucieczce z okrążonych gett, z transportów doTreblinki, z miejsc egzekucji szukalischronienia przeważnie w lasach, nawsiach, w których poprzednio żyli,ale także w miejscach zupełnie im ob-cych. Ich być lub nie być całkowiciezależało od ludności wsi – rolników,leśniczych i partyzantów. Autorka, jakzresztą sama zastrzega, niewiele uwa-gi poświęca tym szlachetnym lu-dziom, którzy nie dbając o własnebezpieczeństwo, udzielali Żydom po-mocy, przechowywali ich. Skupia sięgłównie na tych, co świadomi bez-karności na Żydów polowali, zabijaliich po to, by ich obrabować, bądź poprostu mordowali całkowicie bezin-teresownie, donosili o ich kryjów-kach granatowej policji lub niemiec-kiej żandarmerii, brali udział w orga-nizowanych na nich przez Niemcówobławach leśnych. To wśród ludnościwiejskiej pojawili się wyspecjalizowa-ni w takich polowaniach „łapacze”,mający na swych kontach po kilkana-ście ofiar. Niekiedy nie lepszy los spo-tykał ukrywających się, gdy wpadalioni w ręce partyzantów.

Autorka bogato udokumentowa-nych i przerażających losów ukrywa-jących się Żydów próbuje sprecyzo-wać motywy zbrodniczego działaniachłopów i partyzantów. Wśród nichwymienia strach przed Niemcami,świadomość bezkarności, chciwość,wrodzoną podłość i zabijanie „z czy-stej nienawiści”.

„Polacy – konkluduje autorka – któ-rzy należeli także do niemieckichofiar, teraz stawali się czasem pomoc-nikami katów”. Nie łatwo przyjąć tęprawdę, która jednak prawdą być nieprzestaje.

Każda z przedstawionych wyżejksiążek polskich historyków dotyczyinnych wydarzeń. Łączy je jednak to,że ich autorzy przedstawili tematytrudne, o których każdy z nas „swojewie”, Teraz spróbujmy to „swoje”skonfrontować z wynikami najnow-szych badań historycznych.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Historycy o sprawach trudnych

Page 36: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201136

V časoch priechodnýchhraníc, nekonečnejslobody a bezvízového

styku sa čoraz viac zamýšľamnad tým, čo vlastne pre našincapredstavuje pojem Visegrád.

Pôvod tohto unikátneho zväzku to-tiž siaha až do štrnásteho storočia,keď sa vtedajší český, uhorský a poľ-ský kráľ zhodli na tom, že je načasenastoliť mier. Svorne totiž dospeli k zá veru, že susediace krajiny by sama li radšej podporovať, a nie sa na-vzájom kántriť. O šesťstopäťdesiat ro-kov neskôr, 15. februára 1991 sa zišli s rovnakým cieľom slovensko-česko-poľsko-maďarskí papaláši (časy krá-ľov sa totiž dávno pominuli) a podpí-sali deklaráciu, ktorou potvrdili do-hodu o prehĺbení regionálnej spolu-práce troch a po rozdelení ČSFR ažštyroch stredoeurópskych krajín. Paktmal posilniť identitu stredoeurópske-ho regiónu a tiež povzbudiť vzájom-né kontakty medzi krajinami a medziich obyvateľmi (!). Moja otázka pouplynutí dvadsiatich rokov nášho spo-lužitia však znie: stotožňujú sa s ideouspojenectva krajín aj obyčajní ľudia,teda občania v krajinách, ktoré totospoločenstvo tvoria? Cítia naozaj ľu-dia v srdciach istú spolupatričnosťalebo práve naopak?

Môj starý otec kedysi pôsobil nauniverzite v poľskom Krakove. Odma -lič ka som počúvala o tom, ako sú Po -liaci „naši“, ako rozumieme ich reči a oni rozumejú našej, že sú to našipoľ skí bratia. V adolescentnom vekusa môj dovtedy nie veľmi vyhranenýpohľad na vec trochu zmenil. Hralasom v tom čase aktívne vodné pólo a vzhľadom na to, že sme mali viac-krát do roka takzvaný visegrádskyturnaj, stretávali sme sa s hráčmi všet-kých krajín v bazéne. Samozrejme, naopačných stranách ihriska. V tom ča-se som zistila, že našim poľským bra-tom vôbec, ale naozaj vôbec nerozu-miem. Nebolo to tak, ako prorokovalmôj dedko, nebola som schopná sa s nimi vôbec rozprávať bez toho, abysme si na oboch stranách pomáhaliangličtinou. Je zrejmé, že vzhľadom

na vodnopólové turnaje sme ako kra-jiny stáli vždy proti sebe. Turnaje sa sí-ce vždy hrdili titulom priateľské, alerealita nebola až taká ružová. Sícesme medzi sebou mimo bazéna aktív-ne komunikovali, dokonca sme príle-žitostne v Bratislave vytiahli prišelcovna pivo (ale len mužskú časť druž -stva), napriek tomu, keď bol raz rozo-hraný zápas, nevedeli sme ostatnýmkrajinám prísť na meno. Spomínam sidokonca na to, ako jednému maďar-skému hráčovi poľský brankár zlomilpriamo v akcii prsty na ruke a násled-ne sa maďarský hráč pod vplyvom šo-ku takmer utopil. Nuž, vodné pólo jedrsná hra. V súvislosti s týmto mi ne-dá nespomenúť nedávne hokejovémaj strovstvá sveta, ktoré sa konalipráve v Bratislave. Keď sme hrali zá-pas s Nemeckom a Nemci vyhrali (po-znamenávam, že zaslúžene), po zápa-se a aj popri ňom našich súperov čas-tovali Slováci prívlastkami typu „fašis-tické svine“. Znamená to, že neznáša-me Nemcov alebo že slovenský národnie je dostatočne vyzretý na to, abypokorne prijal svoju prehru? Zaujíma -vé je aj to, že tieto špecifické prívlast-ky súvisiace s druhou svetovou voj-nou sa objavujú práve počas športo-vého stretnutia národov, keď by samali všetci tešiť a oslavovať či už pre-

hru, alebo výhru. Je vôbec možné, žeobyčajný šport pre radosť vyvoláva v ľuďoch až také negatívne emócie? S tým súvisiaca sa mi zdá aj proble-matika spoločných hraníc. Všetci vie-me, ako vyzerajú napäté vzťahy medziMaďarskom a Slovenskom, no viemetiež, že či už sa nachádzame na ma-ďarsko-slovenských hraniciach, alebona tých poľsko-slovenských, je to stáletá istá pesnička. Oblasti pohraničiaproste sú národnostne premiešané a ľudia takmer vždy ovládajú jazykyoboch krajín, ktoré spolu susedia, ke-ďže je to pre nich otázka každoden-ného prežitia. V niektorých dedináchna severe Slovenska neviete, či ste eš-te „u nás“, alebo už jednou nohou v Poľ sku a takisto na juhu netušíte, čisi kupujete vajcia od slovenských slie-pok alebo už od tých maďarských.Napriek týmto očividným faktomvšak nenávisť medzi ľuďmi stále pre-vláda a dá sa povedať, že sa dokoncastupňuje. Čím to je? Mám pocit, že tie-to konflikty umelo vytvárajú naši ši-kovní politici, že v obyčajných ľuďochnemôže byť taká zášť, pretože v po-hraničných oblastiach predsa len žijúspolu, bok po boku. Problém nezná-šanlivosti tkvie niekde inde. Pohra -nič né premiešavanie obyvateľstva a ja-zykov príliš riešia práve ľudia, kto-rých sa to prevažne netýka, teda poli-tickí predstavitelia v parlamente, ľu-dia v mestách, chuligáni na futbalo-vých zápasoch v Dunajskej Strede....Keď som bola dieťa vyrastajúce v po-hraničnej dedine, nikdy ma situácianetrápila, aj keď po maďarsky viemiba ak pozdraviť. Na strednej školesom sa stretla po prvý raz s komen-tármi, ktoré si nosili moji spolužiaci z domova od rodičov a síce „Maďarinám zobrali zem, cpú sa nám do par-lamentu, mali by ísť domov“ a podob-ne. Nikdy som nič také nepoznala, le-bo naša rodina sa správala akosi mul-tikultúrne, často sme cestovali, každýz nás ovláda aspoň dva jazyky okremtoho rodného. Veľa, samozrejme, k môj-mu tolerantnému svetonázoru pris -pel práve dedko, ktorý žil polovicu ži-vota v Poľsku a nikdy neriešil akýkoľ-vek problém so svojimi poľskými„bratmi“. Od rodinných príslušníkovsom asi aj prebrala „pacifistický“ sve-

Visegrád– bratstvo čipolitická ilúzia?

Page 37: Monitor Polonijny 2011/07-08

37MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

tonázor. Proti Maďarom, Poliakomalebo Čechom totiž vôbec nič ne-mám, pretože ak je niekto biely, žltý,modrý alebo červený, akejkoľvek ná-rodnosti a správa sa slušne, je to premňa v prvom rade človek a až potomnasleduje to ostatné. To, či sa s nímdohovorím pantomímou, po anglickyalebo inak, je predsa úplne jedno.Keď boli naši vodnopolóví rozhodco-via a tréneri pískať zápasy v Chorvát -sku a v krajinách bývalej Juhoslávie,kde sa vodné pólo s obľubou hrávadokonca aj v mori, nastali občas ajproblémy. Jeden slávny zápas hraloChorvátsko s neviem kým a medzi pí-skajúcimi rozhodcami bol aj Slovák.Tréner chorvátskeho mužstva poňom počas zápasu niekoľkokrát hodilstoličku (zásah bol, našťastie, neús-pešný). Máme to hneď považovať zaprejav národnostnej neznášanlivosti?Ťažko. Chorvátsky tréner by stoličkuhodil po rozhodcovi akejkoľvek ná-rodnosti. To ten južný temperament.Často vravíme o Čechoch, že sú to na-ši českí bratia. Keď hrajú hokej a ideim o lepšie umiestnenie ako je to na-še, držíme palce zásadne ich súpero-vi. Akí sú to potom bratia? Prečo sa to

deje? Je to pozostatok toľko omieľa-ného „útlaku“, ktorý vraj prebiehalpo čas rokov, keď boli naše krajinyspojené a česká časť preferovaná?Priš la som aj na ďalšie špecifikum. V našej vlasti sa vraví, že tí „všivaví Po -liaci“ sú všade. Do ktorejkoľvek kraji-ny v Európe idete, tam nájdete vždypoľskú menšinu, ktorá drží pokope a navzájom si pomáha. Slováci, z ne-známeho dôvodu, nikde takísúdržní nie sú. Keď všakvy cestujete osamote doneznámej krajiny a náj-dete tam skupinu Polia -kov, ktorí sú ochotní vámporadiť, nakŕmiť vás a pri-chýliť, je to už iná vec. Slováci súodrazu pokorní ako baránkovia, držias Poliakmi, veď predsa „Slovania mu-sia držať pokope“ a tešia sa, že ich vô-bec stretli. Na záver exemplárna prí-hodička z arzenálu môjho susedaSlováka (mimochodom, aj on a aj jabývame svorne v susednom Rakús -ku). Počas jeho už dávnejšieho poby-tu vo Veľkej Británii mu otec z našejvlasti poslal unikátnu zásielku – tri lit-re domácej slivovice. Na farme, kdetento kamarát zbieral jahody a oral

pole spolu s poľskými bratmi, ľudovopovedané „skapal pes“, a teda čo bu-dú robiť počas dlhých letných veče-rov Poliaci a Slováci pokope? Predsachlastať! Ich britskí hostitelia boli podstolom po dvoch deci, a tak opäť osta-li pri poháriku len Slovania. Ráno, s ťažkou opicou a zvyškovým alkoho-lom vybehli bok po boku zbierať ja-hody a svorne zúrodňovať cudzie –

britské pastviny.Z mojich úvah vyplýva, že

„ozajstného brata“ spoz-náš len v núdzi a taktiež,že platí „z núdze cnosť,“

teda Poliak je pre nás všiva-vým, keď je v susedstve za

hranicami, ale keď je v susednej iz-be počas pobytu v cudzej krajine, jepre nás ihneď najlepším priateľom.Takisto, Maďar je „pán sused“, keďpredáva lacnejšie a krajšie vajíčka akoSlovák na opačnej strane ulice. Akonárod by sme mali konečne dospieť a dosiahnuť jedno – prestať závidieťostatným a kriticky sa sústrediť na se-ba a na chyby, ktoré nám stále brániabyť prekvitajúcou krajinou, v ktorej sajednoducho dobre žije.

DANIELA BIELIKOVÁ

Trudno stwierdzić, który z dwójki –Tomasz Adamek, zwany „Góralem”(44 walki, 43 wygrane, w tym 28 przedczasem, jedna przegrana) i KrzysztofWłodarczyk (48 walk, 45 wygranych,w tym 31 przed czasem, dwie przegra-ne, jeden remis) – jest dziś naszym naj-lepszym bokserem.

W rankingu federacji World BoxingCouncil (WBC) jesienią 2010 rokuAda mek zajmował pierwsze miejsce w swojej kategorii, czyli w wadze cięż-

kiej. Obecnie trwa „sezon Adamka”, po-nieważ to właśnie on jest i w najbliż-szych tygodniach będzie naustach całego bokserskiegoświata. Niedługo już, bo 10 września 2011 roku,stoczy on swoją najważ -niejszą walkę ostatnich lat.Niektórzy uważają nawet,że będzie to walka stulecia,a może nawet najważniejszawalka w historii polskiego

boksu. Jej stawką będą dwa tytuły mi-strza świata w wadze ciężkiej. Nasz b. mistrz świata wag półciężkiej i juniorciężkiej zmierzy się z ukraińskim kró-lem kategorii ciężkiej WitalijemKliczką (44 walk, 42 wygrał, w tym39 przez KO, czyli knock out, prze-grał dwie). Stawką pojedynku będąnależące do Kliczki mistrzowskie pasyfederacji World Boxing Organi sa -tion (WBO) i International BoxingFederation (IBF). Walka ma odbyć sięwe wrocławskiej Arenie Euro 2012 jakojedna z imprez inaugurujących jejotwarcie. Dla Adamka starcie z Klicz -

ką będzie siódmymwystępem w „królew-skiej dywizji”. Do tejpory nasz rodak stoczyłw niej sześć pojedyn-ków, zwyciężając kolej-no: Andrzeja Gołotę,Ja sona Estradę, Chri -sa Arreolę, MichaelaGranta i Vinny’ego

Chłopcy do biciaT ytuł to przewrotny, bo zazwyczaj to jednak oni biją. W ostatnich

latach coraz częściej na ringach zawodowego bokserskiegoświata słychać o sukcesach polskich bokserów. Nasi regularnie

rozkładają na deskach kolejnych rywali, pnąc się szybko po szczeblachkariery zawodowych ringów. Kilku naszych pięściarzy należy doczołówki światowej, kilku innych dobrze się zapowiada.

Page 38: Monitor Polonijny 2011/07-08

Odbędą się one na oś -miu stadionach – czterechw Polsce (w Gdańsku,Poznaniu, Warszawie, Wro -cławiu) i czterech na Uk rai -nie (w Doniecku, Lwowie,Charkowie i Kijowie).

Władze Polski i Ukrainypostanowiły wykorzystaćEuro 2012 do budowy i mo -dernizacji miejsc, gdzie się

pojawią kibice futbolu z ca-łego świata; najważniej-szych dróg i autostrad, lot-nisk, linii i dworców kole-jowych oraz bazy turysty -cznej i sportowej.

Rząd w Warszawie zape -wnia o pełnej gotowoścido turnieju. „Dziś, na rokprzed Euro 2012, blisko 80 proc. najważniejszych

inwestycji jest w fazie za-awansowanej realizacji lubzostało zakończonych. War -tość realizowanych przezodpowiedzialne instytu -cje inwestycji związanych z Eu ro 2012 to ponad 96 mi -liardów złotych” – infor-muje odpowiedzialna zakoordynację przygotowańdo mistrzostw w Polscespółka PL.2012.

„W kontekście Euro 2012najważniejsze są stadiony.Wszystkie zostaną oddanedo użytku i przetestowaneprzed turniejem” – zapew-nia spółka.

„Kolejne na liście priory-tetów są lotniska. We wszy -stkich czterech miastach-gospodarzach porty lotni-

cze będą gotowe do obsłu-gi wzmożonego ruchu pa-sażerskiego. Niezwykleistotne są także lokalne po-łączenia komunikacyjne; w Gdańsku, Poznaniu, War-szawie i Wrocławiu trwająbardzo zaawansowane pra-ce w tym zakresie. Euro2012 stało się także czynni-kiem istotnie przyspiesza-jącym modernizację siecitransportu krajowego, ko-lejowego i dro gowego” –dodaje.

F inały Mistrzostw Europy w piłce nożnej –największej imprezy sportowej w historiinaszego kraju – już za niecały rok; mecz

otwarcia zaplanowano na 8 czerwca 2012 roku w stolicy Polski, a finał ma się odbyć 1 lipca w stolicy Ukrainy. W walce o tytuł mistrza Europyrozegranych zostanie 31 spotkań.

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201138

Maddalone. W ostatnim, stoczonym w kwietniu br. pokonał Kevin McBri -de`a.

Przeciwnik Adamka Władimir Klicz -ko uważany jest powszechnie za najlep-szego pięściarza kategorii ciężkiej ostat-nich lat. W swojej trwającej od listopa-da 1996 roku karierze zawodowejUkrainiec przegrał tylko dwie walki –po raz ostatni w kwietniu 2004 r.! Wcze -śniej, jako amator, zdobył złoty medalolimpijski w Atlancie.

Drugi z dwójki naszych najlepszychzawodowców, czyli Krzysztof „Diab -lo” Włodarczyk (48 walk, 45 zwy-cięstw, 31 przez KO, 2 porażki, 1 remis),jako amator stoczył tylko 66 walk, z któ-rych 61 wygrał (44 przed czasem). Jegonajwiększym sukcesem w tamtych cza-sach było zajęcie trzeciego miejsca namistrzostwach Europy kadetów w 1997 roku. Dwukrotnie był mi-strzem Polski juniorów, dwa razy byłteż młodzieżowym mistrzem Polski.Zawodowcem jest od 19 roku życia! Je -szcze o nim usłyszymy, jeszcze o nimwspomnę.

Poziom polskiego boksu zawodowe-go rośnie od lat. W wadze ciężkiej wal-

czy też Albert Sosnowski (51 walki, 46 zwycięstw, 28 przez knock out, 4 przegrane i jeden remis). Przed ro-kiem (29 maja 2010) przegrał z Wita -lijem Kliczką walkę o mistrzostwoświata WBC (knock out w 10. rundzie).

W rankingu WBO jesienią 2010 rokudoceniono siedmiu Polaków. Jesienią2010 roku na dziewiątym miejscu w wa dze półciężkiej sklasyfikowanoAleksego Kuziemskiego (24 walki, 21 zwycięstw, 5 przez KO). Jest on osta -tnim polskim medalistą mistrzostwświata w boksie amatorskim – brązowymedal mistrzostw świata w Bangkokuw 2003 r. Wywalczył również brązowymedal mistrzostw Europy (2004). W 2005roku po igrzyskach olimpijskich w Ate -nach rozpoczął zawodową karierę w gru pie Universum, (kiedyś bokso-wał w niej Dariusz Michalczewski).Dzięki wygranym nad kilkoma znanymipięściarzami zapewnił sobie w sierpniu2009 roku pojedynek o tytuł mistrzow-ski. Pomimo dzielnej postawy przegrałwówczas przed czasem w jedenastejrundzie. W maju br. dostał nieoczeki-waną szansę zaistnienia na wyższympoziomie. Natham Cleverly miał

skrzyżować rękawice z Jürgenem Bra -h merem, ale Niemiec w ostatniej chwi-li wycofał się z pojedynku. FederacjaWBO odebrała mu tytuł mistrza światawagi półciężkiej i przyznała go Cle ver -ly’emu. Walijczyk, mając za sobą kilkatygodni ciężkich przygotowań, posta-nowił walczyć, więc organizatorzyszyb ko musieli znaleźć zastępcę Bra -hme ra. Szansę walki z nowym mistrzemświata na londyńskiej „O2 Arena” do-stał nasz rodak. Ofertę przyjął bez wa-hania mówiąc: „To skok na głęboką wo-dę, ale takie okazje trzeba brać”. Prze -grał ten pojedynek w 4. rundzie przeztechniczny KO na skutek kontuzji nosai łuku brwiowego. W rankingu federa-cji WBO zajmuje 11. pozycję.

Trzynasty w klasie junior średniej jestpochodzący z Dębicy Paweł Wolak,zwany Wściekłym Bykiem, który dziśwystępuje też jako obywatel StanówZjednoczonych (30 walk, 29 zwycięstw,19 przez knock out). Wciąż jednak cze-ka na swoją wielką szansę. Dwóch na-szych bokserów znalazło się natomiastw zestawieniu kategorii półśredniej.Krzysztof Bienias, pseudonim „Ki -siel” (46 walki, 41 zwycięstw, 16 przez

Euro 2012 już za niecały rok

Page 39: Monitor Polonijny 2011/07-08

W raporcie rządowej spół -ki trudno znaleźć wzmian kęo opóźnieniach i kłopo-tach, związanych z niektó-rymi inwestycjami. A tychcoraz więcej …

Oddanie Stadionu Naro -do wego w Warszawie mo-że się opóźnić o kilka mie-sięcy z powodu… źle za-montowanych schodów,któ re mogłyby nie wytrzy-mać ciężaru rozentuzjowa-nych kibiców. Nadal trwająprace wykończenioweobiek tu w Gdańsku, choćjuż na początku czerwcamiał się tam odbyć mecztowarzyski z Francją. Ko -lejny raz wymieniany jesttrawnik na stadionie „Kole -jarza” w Poznaniu (trawanie chce rosnąć pod da-chem). Oddanie zmoderni-zowanego poznańskiegolotniska Ławica przesunie

się o kilka miesięcy, otwar-cie nowego dworca kolejo-wego dopiero kilka miesię-cy po turnieju.

Jeszcze gorzej jest z dro-gami, a zwłaszcza z auto-stradami. Prawdo po dob -nie nie uda się oddać doużytku kilku odcinkówautostrad A1 i A4, rozgrze-bany pozostanie odcinekautostrady A2 między Ło-dzią a Warszawą. Przetargna budowę tego odcinka wygrała chińska spółka„Covec”, która przedstawi-ła kosztorys o połowę niż-szy od konkurentów. Chiń -czycy zapomnieli jednak,że oprócz swoich pracow-ników, pracujących za przy-słowiową miskę ryżu, bę-dą potrzebować surow-ców (cena asfaltu wzro-sła w Polsce w ciągu rokuo ponad 100 %) i miejsco-

wych podwykonawców,a w tym sektorze cenydyktuje rynek. Gdy me-dia zaalarmowały, że naplacu budowy nic się niedzieje, a podwykonawcypokazali niezapłaconefaktury, odebrano Chiń -czykom koncesję na bu-dowę autostrady (kara zaniewywiązanie się z umo-wy wyniesie 741 mln zł) i poszukiwany jest ich na-stępca.

Jak twierdzą pesymiści,przed mistrzostwami nieuda się zrealizować nawetpołowy z zaplanowanychinwestycji, optymiści zaśtwierdzą, że to i tak bardzodużo, a media przypomina-ją, iż już od bardzo dawnanie zainwestowano takwiele w sport i transport.

Polacy to raczej pesymi-

ści. Jak wynika z sondażudla Polskiego Radia, nasirodacy źle oceniają stanprzygotowań Polski do tur-nieju i zdecydowanie niewierzą w sukces reprezen-tacji Franciszka Smudy. Aż21 % ankietowanych uwa-ża, iż przygotowania przedEuro 2012 przebiegają do-brze, za to 41 %, że „źle”, a kolejne 18 %, iż „bardzoźle”. Jeszcze gorzej miesz-kańcy naszego kraju oce-niają szanse reprezentacjibiało-czerwonych na osią-gnięcie dobrego wyniku w turnieju – 43 % ankieto-wanych „zdecydowanienie wierzy” w sukces na-szej kadry, zaś 31 %. „raczejnie wierzy”.

A jak będzie, zobaczymy!W końcu „piłka jest okrą-gła, a bramki są dwie”.

DARIUSZ WIECZOREK

39

knock out, 4 porażki), mistrz interkon-tynentalny federacji WBO jest dziesiąty.Tuż za nim uplasował się Rafał Jac kie -wicz (48 walki, 38 zwycięstw, 19 przezknock out, 9 porażek). Czternasty byłPaweł Kołodziej (28 walk, wszystkiewygrał, 16 przez knock out).

Dwóch naszych rodaków znalazłouznanie przy ustalaniu rankingu wagipółśredniej. Wspomniany KrzysztofBienias jest w tym rankingu jedenasty,zaś na miejscu trzynastym znalazł sięRafał Jackiewicz (48 walk, 38 zwy-

cięstw, 19 knock out, 9 porażek i razzremisował).

Ostatni z naszych, którego dostrzegłaWBO w swoim zestawieniu, jest Ma -ciej Zegan (50 walk, 42 zwycięstw, 21 przez KO, 6 porażek, 2 remisy). Skla -syfikowany został na czwartym miej-scu. Jako amator stoczył 300 walk, z któ-rych tylko 15 przegrał! Boksował w wa-dze lekkiej, zakładano, że wróci do czo-łówki, jednak w ostatnim okresie niewiodło mu się najlepiej. Obrona pasaWBO European miała mu pomóc w kolejnych awansach. Zakładano, że je-śli pokaże się z dobrej strony, tytuł zo-stanie w jego posiadaniu, a on powrócido czołówki. 4 grudnia 2010 r. Zeganstoczył walkę w obronie mistrzostwa fe-deracji WBO. W trzeciej rundzie wy-grał jednak rywal przez techniczny KOi odebrał pas Zeganowi, który po tejporażce ogłosił zakończenie kariery. W lutym 2011 roku Polski Związek Bo -kserski zdyskwalifikował go na dwa lataza stosowanie niedozwolonych środ-ków, wykrytych w jego organizmie polistopadowej walce. W 2010 starto-wał w wyborach samorządowych z ramienia KWW Rafała Dutkie wi -

cza. Uzyskał 1472 głosy i mandat ra -d nego Wrocła wia.

Ostatnia głośna walka Polaka odbyłasię 25 czerwca br. Na gali boksu zawo-dowego Wojak Boxing Night w Rze -szowie Dawid Kostecki „Cygan” wal-czył z Lolengą Mockiem i pokonał gona punkty w wymiarze 97-92, 97-92oraz 99-91. Tym samym Polak wywal-czył pasy mistrzowskie WBC Balticoraz WBA Inter-Continental w kate-gorii półciężkiej, co na pewno umocnijego pozycję w rankingach. Przed wal-ką „Cygan” twierdził: „Nie ma innejopcji niż moja wygrana (…) Mock niejest w stanie mi niczym zagrozić. Nomoże tym, że porozbijam sobie ręce najego głowie...”. I, co ciekawe, stało się –polski bokser podczas pojedynku zła-mał sobie rękę, z którą walczył jeszczeprzez blisko osiem rund.

A co poza tym? Bokserski superpoje-dynek z udziałem Polaka dopiero powakacjach. Bez względu na jego wynikemocje zapewne sięgną zenitu.Trzymajmy kciuki!

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, które biorą udział w konkursach „Monitora”

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Page 40: Monitor Polonijny 2011/07-08

ALEXANDRA GLEBOCKA (15 lat), Bratysława

Konkurs rysunkowyrozstrzygnięty!K ilka miesięcy temu na łamach „Monitora“ ogłosiliśmy

konkurs na plakat reklamujący Polskę z okazji objęciaprzez nią przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej.

Zachęcaliśmy też do wymyślenia sloganów reklamowych w językupolskim. Konkurs adresowany był do dzieci i młodzieży.

JAN JAGIEŁŁO (15 lat), Budapeszt

ADRIANA OLECH (10 lat), Bratysława ANDRZEJ JAGIEŁŁO, Budapeszt

MAJKA LÚČANSKÁ (8 lat), TrenczynMAJKA LÚČANSKÁ(8 lat), Trenczyn

VESNA JARINA,Bratysława

HUBERT KOWAL(8 lat), Bratysława

LIZA MONDOR (11 lat), Budapeszt

KUBA I ZUZIA LACKOVIE, Bratysława

BARBORKA BERKYOVA(7 lat), Dubnica nad Wagiem

KATARÍNA CHARLOTTEPETRÁŠOVÁ (9 lat), Trenczyn

MARTYNA KOCZOTOWSKA(10 lat), Bratysława

SCARLETT VAŠEČKOVÁ (8lat), Trenczyn

ALEXANDRA KOVÁČOVÁ(11 lat), Nitra

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201140

Page 41: Monitor Polonijny 2011/07-08

OLA MACIĄG (7 lat)

W jego ramach do redakcji nade-słano 27 prac, nie tylko ze Słowacji,ale i z Austrii, Węgier i Czech.Wszystko to dzięki uczniom szkołypolskiej w Bratysławie, którzy douczestnictwa w konkursie namówi-li swoich przyjaciół z innych krajów.W tegorocznym konkursie, w po ró -wnaniu z poprzednimi, zadanie by-

ło trudniejsze, bowiem jego uczest-nicy musieli stworzyć zarówno pla-kat, jak i hasło reklamowe.

Prace konkursowe oceniało juryw składzie: Zdenka Zaborska-Błoń ska (artysta plastyk z Ko szyc),Xe nia Bergerová (artystka z Bra ty -sła wy), Stenia Sikorska-Gaj došová(artystka z Koszyc), Suren Varda -

nian (artysta z Rzeszowa, ilustra-tor wielu książek dla dzieci i mło-dzieży, jak również autor okładkiksiążki „Polska oczami słowackichdziennikarzy“ oraz graficznegoprojektu naszej strony interneto-wej www.polonia.sk), oraz StanoStehlik (grafik z Bra tysławy).

Wyróżnienia: Vesna Jarina,Zuza na Podpora, Majka

Lučanská, Renata Kovačováoraz praca zbiorowa trzech

autorek: Ania Lacková,Weronika Koczotowska,

Mariana Jarina.Jesienią autorzy najlepszychprac otrzymają nagrody, zaś

wszyscy uczestnicy upominki.

JAKUB MATLACZ (9 lat), Budapeszt

PAULINA GLEBOCKA(9 lat), Bratysława

MICHAL CHOVANEC(8 lat), Nitra

WLADYSŁAWA VAVROVÁ(8 lat), Poważska Bystrzyca

ZUZANA PODPORA(9 lat), Moravany

TOMAS TAKACS (11 lat), Budapeszt MICHAL ELLSEIK, Wiedeń ŁUKASZ PYCZ (9 lat), Bratysława IZABELA LACKOVÁ, Bratysława

ANIA LACKOVÁ,WERONIKAKOCZOTOWSKA,MARIANA JARINA,Bratysława

RENÁTA KOVÁČOVÁ (8 lat)Vlasta Kuťková (10 lat), Nitra

� �

41MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Page 42: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201142

„Czuję się jak Mały Polak poza Pol -ską” – to cytat z jednej z 320 prac, na-desłanych na konkurs dla młodzieżypolonijnej pod hasłem „Być Polakiem”.

Nikt do końca nie wie, o czym my-ślą i za czym tęsknią młodzi Polacy,urodzeni za granicą. Nikt nie robi ba-dań naukowych, jak rozwija się mło-da Polonia i ile procent stanowiwśród 20 milionów Polaków, żyją-cych poza granicami kraju.

Barometrem myśli i uczuć młodzie-ży polskojęzycznej za granicą mogąbyć jedynie takie konkursy, jak ten,zorganizowany na początku rokuprzez Fundację „Świat na Tak”. Mło -dzi Polacy za granicą odpowiadali napytanie: „Co to znaczy być Pola kiem?”.Konkurs przeprowadzono w trzechgrupach wiekowych.

Prace najmłodszych, wiadomo, by-ły częściowo pracami rodzinnymi.Trzydziestoosobowe jury z całego świa-ta zgodziło się na to, by w tym wy-padku pomagali rodzice. Przecież todzięki nim, ich poświęceniu i zaanga-żowaniu dzieci za granicą nie tracąkontaktu z językiem polskim, któryjest pierwszym i podstawowym wy-znacznikiem tożsamości narodowej.Kto za granicą z uporem nie rozma-wia ze swoimi dziećmi od urodzeniaw języku ojczystym, a potem nie spę-dza długich wieczorów, czekając naswoją pociechę pod odległą polskąszkołą, nie doprowadzi dziecka do„polskości”.

Pomysłodawcą i organizatorem kon -kursu jest posłanka Joanna Fabisiak,która zawodowo jako polonistka, spo-łecznie jako członek Komisji Sejmo -wej Łączności z Polakami za granicą,a prywatnie jako matka i babcia wie,jak ważne jest zachowanie emocjo-nalnego kontaktu z młodzieżą, szcze-gólnie poprzez język.

Na konkurs wpłynęło 320 prac z 25 państw, w tym aż 40 z Niemiec.Nadesłano wiele wzruszających opo-wiadań z Litwy, Włoch, Anglii, Irlandii,Stanów Zjednoczonych, Kanady, Mo -skwy, kilka z Kazachstanu, Ukrainy, a na-wet z greckiej wyspy Santorini, egzo-tycznej Wenezueli i Tunezji. Nagro dzo -

no 24 prace, a 41 wyróżniono. Praw -dziwymi zwycięzcami konkursu bylijednak wszyscy jego młodzi uczestnicy.Wszystkim należy się nagroda, ponie-waż pomimo życia w innej kulturze i codziennej nauki w innym języku, zna-leźli czas i chęci, żeby nauczyć się pol-skiego.

W wielu pracach przewija się pro-blem dwukulturowości, którą nieobar-czeni negatywnymi stereotypami mło-dzi ludzie przyjmują jako zjawisko nor-malne. Nowa generacja Polaków za gra-nicą pogodziła w swoich głowach i ser-cach kraj rodziców i kraj aktualnegozamieszkania. Pietro Casali z Włochpi sze, że na równi kibicuje zarównowłoskiej, jak i polskiej drużynie piłkinożnej, bo przecież „jestem Polakiemi sono Ita liano”.

Dimitr z Padwy na zdjęciach sateli-tarnych pokazuje, gdzie znajduje się je-go pierwsza piaskownica, nie zdając so-bie sprawy z istniejącej teorii, że ojczy-zna dziecka jest tam, gdzie po razpierw szy postawi nogę w piaskownicy.Praca Diany z Niemiec to dojrzałe lite-rackie opowiadanie o meczu. Jego pol-ski bohater denerwuje się na początku,wyzywając grających współrodaków od„bandy kretynów”. Ale wracając z me-

czu, uśmiecha się i pomimo porażkiswoich piłkarzy, jest dumny z bycia Po -lakiem. Giovanna Kozłowska z Santori -ni przyznaje się, że jedząc pierożki w re-stauracji mamy Polki i taty Greka, czujesię bliżej Polski. Tomek Ługowski z Chi -cago nie lubi polskiego żurku, ale naswoim amerykańskim przykładzie po-kazuje, że nie trzeba urodzić się w Pol -sce, żeby czuć się Polakiem. Dziewię -cio letni Piotruś z Wenezueli lubi paniąAgnieszkę, swoją nauczycielkę, bo jestmiła, chociaż zna ją tylko z ekranu kom-putera. Kiedy mama, robiąc film z ichrozmowy, pyta go: „Kto ty jesteś?” – od-powiada: „Polak mały”. A na pytanie:„Gdzie ty mieszkasz?”, mówi: „W Wene -zueli”.

Jak bardzo dzieci cierpią na skuteknegatywnych zmian politycznych, doty-czących ich rodziców, widać we wszy -stkich pracach, które napłynęły z Litwy.W jednym z listów 14-latka z podwileń-skiej miejscowości pisze: „Urodziłamsię w Polsce”. Staś Songin w swojej pra-cy „Wszystko mówiło po polsku” tłuma-czy: „Mam szczęśliwe dzieciństwo.Posiadam dwie ojczyzny: Litwę i Polskę.Siły i energię czerpię z historii i do-świadczenia przodków, członków mo-jej rodziny. I nic z tego, że mój pradziadurodził się obywatelem Rosji, dziadek –obywatelem międzywojennej Rzeczy -po spolitej, ojciec – obywatelem Związ -ku Radzieckiego, a ja – obywatelem su-werennej Litwy. Wszyscy byli i są Pola -kami – ludźmi godnymi tego słowa. Nieśpieszyli oni na emigrację, bo nie mogli,nie chcieli rzucić ziemi, skąd nasz ród,ród Songinów”. Ania z Wilna dziękuje„Polsce, za to, że o nas pamięta. Urządzaróżne wycieczki (do kraju), które są na-prawdę ciekawe”. Jako Polka chce zo-stać w swojej starej, żółtej polskiej szko-le, chociaż obok budują nowoczesną li-tewską. Te dzieci nie politykują, te dzie-ci próbują żyć, jak najlepiej potrafią naswój wiek, w warunkach, które stwo-rzyły im rządy obu państw, tego – w któ-rym mieszkają i tego – z którym czująsię związane.

Litwo – Polsko, ojczyzno moja

Dwukulturowość

Tęsknota za ptasim mle(cz)kiem

Page 43: Monitor Polonijny 2011/07-08

43MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

Co siódme dziecko w Polsce jest eu-rosierotą, czekającą na kilkudniowyprzyjazd rodzica z zagranicy do domu.Osobny, smutny rozdział w pracachpolskich dzieci z zagranicy stanowią li-sty dzieci, zmuszonych do wyjazdu z ro-dzicami, opuszczającymi kraj w celachzarobkowych. Z reguły są one za grani-cą dopiero kilka lat. Czują się wyrwaneze swojego środowiska w Polsce.Wiedzą, że muszą mieszkać za granicą,ale chętnie wróciłyby do swoich szkółw Polsce jeszcze dziś. TrzynastoletniaPolka mieszkająca we Włoszech czekaod wakacji do wakacji i liczy dni, żebyznowu przyjechać do domu i „zatanko-wać dobrą energię”. Jej rówieśniczka zBelgii – Sylwia cieszy się, że już za rokbędzie z powrotem na stałe mieszkaław Polsce, tak jak obiecali to jej rodzice.„Bo kiedy jestem w Polsce, nic mnie nieswędzi, nic mi nie przeszkadza” – tłu-maczy polska Belgijka.

Dla dzieci urodzonych i częściowowychowanych w Polsce dwukulturo-wość jest trudna do osiągnięcia. Tedzieci często nie potrafią przystosowaćsię do nowego kraju. Co mądrzejsze sta-rają się nauczyć języka obcego i skorzy-stać jak najwięcej z długiego, tymczaso-wego pobytu poza Polską, żeby miećlepszy start po powrocie do kraju.Przyznają, że w większości dobrze za-aklimatyzowali się w swoich środowi-skach rówieśniczych, ale pomimo tego„stale i mocno tęsknią”. „Urodziłam siępoza Polską. Kiedy moje starsze siostry,urodzone w kraju, chciały mi dokuczyći mówiły, że jestem tunezyjska, było mismutno. Czułam się oszukana przezwszystkich, jakby gorsza” – przyznaje15-latka. Ahmed, też urodzony wTunezji, potrafi nawet bawić się polski-mi słowami w swoim wierszu: „Mamaurodziła się w Łodzi, a myślałem, że włódce, tęsknię za śniegiem. Łódź czeka

na mnie. Kiedyś dopłynę do Łodzi, mo-ją łodzią”.

„Czuję się Polakiem, dzięki królompolskim, którzy zbudowali zamek w War -szawie i Starówkę” – pisze Daria z Kana -dy. Okazuje się, że historia Polski budziciągle jeszcze dumę wśród młodzieżypolonijnej.

Dla innych młodych Polaków symbo-lem Polski są miasta, w których spędza-ją wakacje u dziadków. Nastolatek z Bel -gii przysłał na konkurs profesjonalnyspot reklamowy Białegostoku. Zrealizo -wał go całkowicie samodzielnie z sym-patii do swojego rodzinnego polskiegomiasta. Jako podkład muzyczny dał pio-senkę Aleksandra Rybaka, Norwega z Bia łorusi, zwycięzcy konkursu Euro -wi zji z 2009 r.

Miejsca, które doprowadziły do pol-skości młodych Polaków za granicą, toich piaskownice, podwórka i szkołyoraz ludzie – ich matki, rodziny, dziad-kowie. Kiedy komisja czytała list Micha -ła Stachowskiego z Frankfurtu do nie-żyjącego dziadka w Polsce, nikt nieukry wał wzruszenia. Michał dziękujedziadkowi, że doprowadził go do pol-skości. Żałuje, że dziadek nie może zo-baczyć, na jakiego Polaka go wycho-wał, i przyrzeka: „Jeżeli Bóg da midzieci, to wiem, że Polska przeze mnienie zginie”.

Swoją prezentację multimedialną 10-letni Radek ze Szwajcarii zakończyłpublikacją własnego zdjęcia, na którymuśmiechnięty trzyma pudełko ptasiegomleczka. Dzieci polskie urodzone zagranicą na całym świecie najbardziej lu-bią tradycyjne polskie ptasie mleczko,dzięki jego niepowtarzalnemu smako-wi. Dobrze, że kraj ich rodziców koja-rzy się im jeszcze ciągle z krainą, płyną-cą słodkim ptasim mlekiem.

AGATA LEWANDOWSKI, BERLINwww.tygodnikpl.net

Eurosieroty za granicą

Symbole polskości

Piątego lipca na Zamku Królewskim w Warszawie zostały rozdane nagrody w konkursie„Być Polakiem”, adresowanym do młodzieży polonijnej. Laureaci pojadą na 10-dniowąwycieczkę do Zakopanego. Wszystkim 320 młodym uczestnikom konkursu należą siępodziękowania za to, że mieszkając za granicą, mówią po polsku i czują się Polakami.Dla dzieci i młodzieży za granicą, nie mających dostępu do nauki języka w miejscachswego zamieszkania, rząd polski zorganizował wirtualną naukę języka przez Internet:www.orpeg.pl, www.polskaszkola.edu.pl. Lekcje prowadzone są przez nauczycieli w czasie rzeczywistym, a uczeń ma bezpośrednią możliwość kontaktu z prowadzącym.

Poloniawidziana z krajuInformacje o Polakach mieszkają-

cych za granicą pojawiają sięw polskich mediach tylko od czasudo czasu. Na podstawie własnychobserwacji postarałem się zatemnapisać kilka zdań, o których Po -lakach się mówi lub pisze i przy ja-kich okazjach.

Pierwsza grupa to osoby odno -szące sukces w biznesie lub też lau-reaci międzynarodowych konkur -sów. Należą do nich np.

- Wonna de Jong (z domu IwonaMałgorzata Koziatek) – w Szwecjizna na jako królowa nieruchomości.Polka jest właścicielką osiedli z 850 mieszkaniami i XVIII-wie -czne go zamku;

- Adam Szeląg, pracujący w Mal -moe – uznany przez pacjentki zanaj lepszego lekarza w Szwecji.Polak okazał się nie mieć kon ku -rencji wśród 33 tysięcy lekarzy, za -rejestrowanych w serwisie interne-towym dla pacjentów Doktor sgui -den.se.

- Aleksandra i Damian Izdebscy –w 1999 roku założyli w Austrii fir-mę Ditech. W ubiegłym roku firmata osiągnęła prawie 100 milionóweuro obrotu, zatrudniając jedno -cześnie ponad 270 osób. Na jubi -leusz 10-lecia istnienia firmy za-proszonych zostało 400 gości, m.in.ówczesny austriacki minister go -spo darki. Aleksandra Izdebska zna -na jest również z występu w austria -ckiej telewizji ORF, podczas któ -rego stoczyła batalię na argumentyz Hainzem-Christianem Strache –austriackim politykiem, sceptycz -nie nastawionym do stwarzaniamożliwości zatrudnienia w jegokraju obcokrajowcom.

Druga grupa to polscy deputowa-ni w zagranicznych parlamentach.Tutaj można wymienić takie osobyjak np. - Władysław Lizoń (Kanada) –deputowany z ramienia PartiiKonserwatywnej,

Page 44: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201144

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W B R A T Y S Ł A W I E – L I P I E C / S I E R P I E Ń� MIESIĄC SPOTKAŃ AUTORSKICH

2 lipca -1 sierpnia, godz. 20.30, Koszyce,Bábkové divadlo, Alžbetina 38. Codziennie,czyli: 31 spotkań z 31 pisarzami polskimi! Program na stronie: www.autorskecteni.cz.

� LITERATURA POLSKA NA FESTIWALU POHODA8 lipca, lotnisko Trenczyn, namiot:literarnyklub.sk,godz. 13.00: Kraków szuka - prezentacjakwartetu młodych polskich poetów i pisarzy:Romana Boryczki, Jakuba Kornhausera,Roberta Króla i Oli Stawińskiej. Ich tworczość w języku słowackim będzie czytał Wiktor Horján. godz. 19.00: Literacki impuls V4 – dyskusja z udziałem Ondreja Mrazka, Mártona Falusi,Kingi Eros i Tomasza Grabińskiego

� WPŁYW IMPRESJONIZMU W MALARSTWIEPOLSKIM 14 lipca, godz. 18.00, Bratysława,Słowacka Galeria Narodowa, Nam. Ľ. Štúra 4 Spotkanie w cyklu letnich wieczorów zmalarstwem polskimWieczorne zwiedzanie wystawy malarstwapolskiego przełomu XIX i XX w. ze zbiorówMuzeum Narodowego w Warszawie

- Marta Obminska i Eliza Rosz -kowska Oeberg (Szwecja) – po-słanki z ramienia konserwaty -wnej Umiar ko wanej Partii Koa -licyjnej,

- Barbara Mikulski (USA) naj -dłużej zasiadającą kobieta-sena-tor w historii wyższej izby ame -rykańskiego Kongresu, pra wnu -czka polskich imigrantów z Bal -ti more.

W polskich mediach pojawiłysię też informacje o sukcesiewyborczym Polaków na Litwie. W rejonie wileńskim Akcja Wy -borcza Polaków na Litwie uzyska-ła 64,72 proc. głosów, a w rejoniesolecznickim 70,29 proc.

Trzecia grupa to Polacy, którzynie osiągnęli sukcesów gospodar-czych i politycznych, ale za touwagę przyciągają historie z ichudziałem. Mogą one być zarównopozytywne, jak i negatywne. Tutajdwa przykłady z Wielkiej Bryta -nii:

- Robert Janowski – znany z uda-remnienia napadu na bank w Hea -vi tree; dzięki jego interwencjiprzestępca upuścił kasetkę z pie -niędzmi

- Jakub Tomczak – były studentprawa Uniwersytetu Adama Mi -ckie wicza w Poznaniu, oskarżonyskazany za gwałt i pobicie 48-let-niej Jane H.; wyrok angielskiegosądu wywołał w Polsce dużą dy -skusję.

O Polonii mówi się także w kon -tekście wydarzeń politycznych,np. przy okazji relacjonowania sy-tuacji na Białorusi czy Litwie czyprzy próbach uznania Polonii nie-mieckiej za mniejszość narodową(na takiej samej zasadzie, na jakiejuznaje się mniejszość niemieckąw Polsce), a także spotkań pol-skich polityków głów-nie z Polonią amerykań-ską i kanadyjską.

Co natomiast przeka-zywane jest w polskichmediach na temat Polo -nii słowackiej? Prakty -cznie nic. O Czechach

mówi się przynajmniej w kontek-ście Ewy Farny.

O samej Słowacji mówi się wła-ściwie tylko przy okazji zawodówsportowych lub gdy jakiś turysta z Polski ulegnie wypadkowi w gó-rach. Komentowana jest także de-cyzja Słowacji odnośnie przystą-pienia do strefy euro (i wzrostcen z tym związany), którą wieluPolaków uważa za pochopną.

Społeczeństwo polskie zaś mo -żna podzielić na dwie grupy, jeśliidzie o zainteresowanie sprawa-mi Polonii.

Pierwsza to reprezentanci tzw.nurtu niepodległościowego, za-dający sobie często pytanie, gdziesię podziały nasze rzeczywisteelity i czy aby przypadkiem zbytwie le wartościowych osób nie wy-emi growało. Ich zdaniem, w zwią-zku z bierną postawą naszegopaństwa, kontakty między Pola -ka mi w kraju i za granicą musząbyć nawiązywane ponad głowa-mi wysokich rangą urzędników.Pojawiają się też opinie, że przed-stawicieli Polonii stać na trafniej-szą ocenę sytuacji, gdyż nie mająoni na co dzień takich mediówjak np. „Ga zeta Wyborcza”. Wieleosób uważa brak repatriacji zahańbę, a niewykorzystywanie po-tencjału Po lo nii za wyjątkowąnieudolność lub złą wolę, na któ-rą inne państwa z pewnością bysobie nie pozwoliły, mając takliczną diasporę.

Drugą grupę tworzą Polacyniezainteresowani sprawami Po -lonii. Trzeba przyznać, że należydo niej większość rodaków. Zaten stan rzeczy być może należywinić media, w których tylkocza sami pojawiają się relacje,najczęściej skąpe, na ten temat

i to najczęściej przy oka-zji występów Polakówpoza granicami (czasa-mi w egzotycznych kra-jach), kiedy to wśródwidzów czy kibiców wi-dać polską publiczność.

JAROSŁAW KOZAKOWSKI

KLUB POLSKI KOSZYCEw tym roku przygotowuje już

czwartą edycję dziecięcychwarsztatów twórczych

KROK ZA KROKIEMW KIERUNKU SZTUKI

które odbędą się od 15 do 20 sierpnia w Danovej koło Medzilaborec. Projekt jest

kontynuacją poprzednich programówartystycznych przeznaczonych dla dzieci

z Klubu Polskiego na Słowacji.Kurator i organizator projektu

Zdenka Błońska-Zaborska.

Kontakt: Zdenka Błońska-Zaborska0903 977953, [email protected]

albo [email protected]

Liczba uczestnikówograniczona!

Page 45: Monitor Polonijny 2011/07-08

45MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W B R A T Y S Ł A W I E – L I P I E C / S I E R P I E Ń� KONCERTY ORGANOWE WACŁAWA GOLONKI

19 lipca, godz. 20.00, Bardiejov, kościół św. Idziego 20 lipca, godz. 19.00, Humenné, kościółWszystkich Świętych. Organista wystąpi w ramach Dni Organowych JozefaGrešáka w Bardiejovie iMiędzynarodowego Festiwalu OrganowegoStefana Thomana w Humennem

� SIESTA W GALERII 24 lipca, godz. 17.00, Bratysława,Słowacka Galeria Narodowa, Nam. Ľ. Štúra 4. Niedzielne wykłady na temat wystawy malarstwa polskiegoprzełomu XIX i XX w.

� KONCERT GRUPY KAMP NA FESTIWALU EASTHETIC5 sierpnia, godz. 17.30, Zemplínska šírava Więcej informacji na www.easthetic.sk.

� FESTIWAL 4 ZYWIOŁY 11- 14 sierpnia, Bańska Szczawnica Przegląd filmowy na temat Pamięć.Prezentacja dwóch polskich filmów –Pasażerka, (reż. A. Munk, 1963, 58 min.) iNiedzielne igraszki, reż. Gliński R., 1988

� SIESTA W GALERII 21 sierpnia, godz. 17.00, Bratysława, Słowacka GaleriaNarodowa, Nam. Ľ. Štúra 4. Niedzielne wykłady na tematwystawy malarstwa polskiego przełomu XIX i XX w.

� PRZEMYT LITERATURY PRZEZ GRANICĘ POLSKO-CZECHOSŁOWACKĄ 24 sierpnia, godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski Spotkanie z cyklu „Wieczory z UPN”. Debata o nielegalnymtransferze zakazanej literatury pomiędzy Polską i Czechosłowacją w latach 70 i 80 XX w.

� DIXIE COMPANY25 sierpnia, godz. 17.00, Bratysława, Czytelnia LetniaCzerwony Rak, Michalska 26 Koncert poznańskiej grupy jazzu tradycyjnego

� SYLWIA SIEDLECKA CZYTAW SŁOWACKIEJ GALERII NARODOWEJ 25 sierpnia, godz. 18.00, Bratysława, Słowacka GaleriaNarodowa, Nam. Ľ. Štúra 4. Spotkanie w ramach cykluliterackiego, poświęconego wystawie malarstwa polskiegoprzełomu XIX i XX w. w Słowackiej Galerii Narodowej

� OSKAR DAWICKI25 sierpnia, godz. 18.00, Bratysława, Faica - Galeriasłowackiej sekcji AICA, Františkánske nám. 7. Wystawa pracwybitnego polskiego artysty Oskara Dawickiego(performance, sztuka wideo, fotografia, obiekt, instalacja)

KONKURS NA TŁUMACZENIE Instytut Polski ogłaszakonkurs dla studentów imłodych tłumaczy nanajlepszy przekład poezji iprozy Czesława Miłosza.Szczegółowe warunkikonkursu na stronie Instytutu:www.polinst.sk. Kontakt tel.:02 544320 88 lub e-mail:[email protected].

INTENSYWNY KURS JĘZYKAPOLSKIEGOKolejny intensywny kursjęzyka polskiego dlapoczątkujących! Kursodbędzie się od 7 do 21 lipca.W pierwszym tygodniu kursodbywa się w czwartek ipiątek, w następnym tygodniuod poniedziałku do czwartku,zawsze od godz. 17.00 do19.30. Zainteresowani mogązarejestrować się w czytelniInstytutu Polskiego. Więcejna: www.polinst.sk lub pod nr tel. 02 544 320 88.

W z w i ą z k u z p r ze p ro w a d z k ą d o B r a t y s ł a w y we w r ze ś n i u 2 0 1 1 ro k u p o l s k a ro d z i n aposzukuje osoby, mogącej s ię zaopiekować ich 6 letnim synem Adamem oraz domem( s p r z ą t a n i e , g o t o w a n i e , p r a n i e i t p. ) . O f e r u j e ko r z y s t n e w a r u n k i z a t r u d n i e n i a . Osoby za interesowane proszone są o kontakt pod numerem telefonu: +359 884 252 146lub adresem e -mai l : k i wa k u @ o n e t. e u Joanna D rewla

Basi Rajs-Rostak i jej mężowiJozefowi z Oravskej Lesnejskładamy gratulacje z okazjinarodzin ich synka, któryprzyszedł na świat 2 maja.Rodzicom życzymy pociechy z maleństwa, a Karolkowi samychsłonecznych dni!

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Xenii Bergerovej i jej mężowiMichalowi Kinikowi gratulujemynarodzin córeczki, która przyszłana świat 19 maja. Witamy małąŽofię wśród nas i życzymy jejpowodzenia, rodzicom orazdziadkom pociechy z potomstwa.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Zuzanie i Christianowi Roškogratulujemy powiększenia sięrodziny. Ich córka Linda przyszłana świat 24 czerwca. Małgosi iSlavovi Šurakom życzymypociechy z wnuczki, a małejLindzie powodzenia w życiu!

Przyjaciele z Klubu Polskiego

SZKOLNY PUNKT KONSULTACYJNY PRZY AMBASADZIE RP W BRATYSŁAWIEOGŁASZA NABÓR UCZNIÓW NA ROK SZKOLNY 2011/2012

ZAPRASZAMY DO NAUKI JEZYKAPOLSKIEGO, GEOGRAFII I HISTORII POLSKIDZIECI Z RODZIN POLSKICH I POLONIJNYCH

Chętnie również przywitamy dzieci z rodzin słowackich, które chciałyby uczyćsię języka polskiego w naszej szkole. W polskiej szkole dzieci uczą siępodczas weekendów i w trybie korespondencyjnym, włącznie z możliwościązdawania matury. Na końcu roku szkolnego dzieci otrzymują świadectwa,podpisane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

NAUKA W NASZEJ SZKOLE JEST BEZPŁATNA! ROK SZKOLNY 2011/2012ZACZYNAMY 3 WRZEŚNIA o godz. 11.00 W SIEDZIBIE SZKOŁY

PODSTAWOWEJ JANA DE LA SALLE W BRATYSŁAWIE, W RACZY,NA UL. DETVANSKEJ 24. OSOBY ZAINTERESOWANE PROSIMY

O KONTAKT: (+43) 699 119 622 61 ALBO [email protected]

SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

ŻYCZENIA

Page 46: Monitor Polonijny 2011/07-08

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 201146

Przyjeżdżając do Ma -cedonii przed trzydzie-stu laty, miałam w gło-wie zlepek informacji o Jugosławii, która Pola -kom w tym czasie koja-rzyła się z pięknemAdria tyku, braterstwemi jednością zamieszka-łych na jej terytoriumróżnych grup etnicz-nych, specyficzną formąsamorządności i ekono-mii oraz z osobą przy-wódcy Tito.

Najważniejsze informa -cje o Macedonii otrzy -małam od mojego przy-szłego męża, którego po-znałam w Polsce. Razemsłuchaliśmy wykładu z eko-nomii na studiach dokto-ranckich. Jego pierwszepytanie skierowane domnie w dość zabawnymjęzyku brzmiało: „Kiedybyła pierwsza kryza ka-pitaliza?“.

Pierwsze wrażenia z po -bytu w Skopje zawieraływ sobie pewną dozę zdzi-wienia. Z jednej stronyw przeciętnej rodzinieza uważałam po 2-3 sa mo -chody, telewizory, ubra-nia kupowane w Grecji,z drugiej były to nieupo-rządkowane ulice, góryśmieci na każdym kroku,

żebrzący Romowie i gru-py kobiet albańskich,ubrane w długie płasz-cze i chustki na głowach.Do tego prażące słońce,które powodowało, żewiększość dnia spędza-łam w przystosowanejdo mieszkania piwnicy.

Duże różnice odnoto-wałam też w stosunkudo pierwszych wrażeń,wyniesionych z innychrepublik tamtejszej Jugo -sła wii – Sło wenii, Chor -wacji, a nawet Serbii. Za -pytani o to Macedoń czy -cy, nie wdając się w ana-lizy ekonomiczne i histo-ryczne, stwierdzali: „Już -nje – tużnje”, co znaczyw języku serbskim, iż ‘imbardziej na południe,tym smutniej’. Macedo -nia była republiką Jugo -sławii usytuowaną wła-śnie na południu, gdziepoziom życia zawsze byłnajniższy w stosunku doinnych części kraju, a la-tem wysuszone pola, łąkii spękana ziemia, wyzwa-lały we mnie poczucie ja-kiejś nieokreślonej tę -sknoty i straty jakby cze-goś niezwykle ważnego.

Po uzyskaniu niepod-ległości w 1991 roku Ma -cedonia z trudem zaczę-

ła tworzyć swoją poli-tyczną niezależność i ro -zwijać pozostałą po so -cja lizmie gospodarkę.Wska ź nik bezrobocia jestjednak nadal jednym z naj wyższych w Euro -pie, podobnie się ma po-ziom ubóstwa.

Ze względu na swąwielonarodową struktu-rę w czasie ostatniej woj-ny na Bałkanach równieżMa cedonia w 2001 r.prze żyła kryzys politycz-ny i wojenny, zakończo-ny tzw. umową z Ohry -da, regulującą sprawy na-rodowościowe.

Jak w tym wszystkimznajdują sie Polacy, któ-rych – według spisówludności – jest około pię-ciuset? Wszystko zależyod tego, z kim związaliswe losy. Jeśli partneremlub partnerką Polaka jest

Macedończyk, bliskośćreligii i języków słowiań-skich niweluje problemyadaptacyjne. Trudniej za-aklimatyzować się w ro-dzinie albańskiej lubromskiej. Poziom życiai jego jakość zależy odstatusu ekonomicznegorodziny, tego, czy udałosię znaleźć pracę. Jeśli tewarunki są spełnione,wtedy – jak mówiąMacedończycy – nie maproblemu.

Polonię mieszkającą w Skopje łączy przedewszystkim kościół kato-licki oraz organizacje po -za rządowe, szerzące ideęprzyjaźni między Polskąa Macedonią.

Obserwując życie tu-tejszych Polaków, widzę,że dzięki nowoczesnejtechnologii każdy z nichstworzył sobie małą oazępolskości we własnymdomu – ogląda polską te-lewizję i łączy się, kiedyzechce, z Polską poprzezSkype czy Facebook. Po -nadto wypatruje w skle-pach artykułów spożyw-czych najbardziej podob-nych do tych polskich,typu „krówka” czy „ra-czek”, które czasami przy -wiezie wracająca z Pol -ski koleżanka. Ot, na-miastka polskości w ca-łej pełni. W zaciszu do-mowym nie ma smutkupołudnia, jest tylko odczasu do czasu tęsknotaza Ojczyzną...

MARIA DONEVSKAMacedonia

Im bardziej na południe,tym smutniejM acedonia kojarzy się

z Aleksan dremMacedońskim, co

sprawia, że w miaręwykształcona osoba z dowolniewybranego kraju ma z RepublikąMacedonii zwykle historyczne skojarzenia,często nie wiedząc, gdzie się ona znajduje.

Page 47: Monitor Polonijny 2011/07-08

47

Lubicie słodycze? Turcy i Turczynki też! Jednym z ich ulubionychprzysmaków jest chałwa,którą robi się z karmelu z dodatkiem różnychnasion, np. sezamu, i wieluinnych pyszności.

Dzień Dziecka w Turcji,obchodzony 23 kwietnia,to święto narodowe! Z tej okazji organizuje siętam też Festiwal DniaDziecka, podczas któregobawią się dzieci z całegoświata.

W Turcjiznajdują się aż

2 z 7 cudówświata!

Istambuł tojedyne miasto

na świecie, leżącena dwóch

kontynentach

Angielskanazwa Turcji„Turkey”oznaczatakże ...‘indyka’.

Starożytna Troja, miejscewojny trojańskiej,znajdowała się na obecnych terenachzachodniej Turcji,dlatego można tuzobaczyć posąg słynnegokonia trojańskiego.

MONITOR POLONIJNY LIPIEC - SIERPIEŃ 2011

OLA TULEJKO

Czy zastanawialiście się kiedyś, jakbawią się dzieci w innych

częściach świata? Czy grają w klasy, amoże w piłkę nożną? W tym numerzepoznamy rówieśników z Turcji.

Turcja to bardzo ciekawy kraj. Leżyna dwóch kontynentach – w Europie i Azji, które łączy MostBosforski. Stolicą Turcji jest Ankara.Na pewno wiecie, że nie ma tam anizłotówek, ani euro. Turecką walutąjest bowiem lira, a 1 lira to 100kuruszy. Podoba wam się ta nazwa?

Główną religią Turków jest islam. Jego wyznawcy –muzułmanie – gromadzą się w świątyniach, którenazywamy meczetami. Świętą księgą islamu jest Koran,zawierający nauki proroka Mahometa, objawione muprzez Archanioła Gabriela i spisane niemal 1400 lat temu.

Powiedz to po turecku :)

Cześć! - MerhabaLubię Cię - Seni seviyorumJestem z Polski - Ben Lehçe geliyorum

Z kącika małegopodróżnika :)

Czy wiesz, że...?

Page 48: Monitor Polonijny 2011/07-08

AGATA BEDNARCZYK

W końcu mamy lato – czas relaksu ipodróży, a także zupełnieuzasadnionego leniuchowania popracy, gdy urlopu wziąć nie można,choć natura wzywa. Im jestemstarsza, tym częściej wspominamczasy wspaniałych, beztroskichwakacji, gdy jadło się byle co, spałobyle gdzie, a największą frajdęsprawiał czas spędzony ze zgraną,rozśpiewaną grupą przyjaciół przy

ognisku, przy którym czasami sięteż coś gotowało. Do gotowania przy ognisku lub namaciupkiej turystycznej kuchenceprzydają się przepisy proste,sprawdzone, ale zarazempozwalające na nieustanneimprowizacje. Taki właśnie przepis,który w letnim czasie sprawdza sięidealnie, przysłała do „Piekarnika”pani Monika Borkowska z Nitry.

Zupa ogórkowa

Sposób przyrządzania:Do garnka wlać zimną wodę, dodać mięso i warzywa, gotować do miękkości. Wywarodcedzić i wrzucić do niego pokrojone w kostkę ogórki. Gotować, aż zmiękną,doprawić sokiem z ogórków, pieprzem i solą.Zabielić śmietaną i dodać pokrojony koperek.Odcedzone warzywa i mięso można pokroić w kostkę i wrzucić do gotowej zupy. Ziemniakimożna ugotować też osobno i podać z zupą.Pani Monika proponuje również ogórkową,okraszoną jajkami na twardo.Polska wersja klasyczna zupy ogórkowej:najpierw gotujemy mięso i włoszczyznę orazpokrojone ziemniaki do miękkości, a późniejdodajemy starte na tarce o grubych oczkachogórki. Całość gotujemy jakieś 10 minut,zabielamy i doprawiamy. Życzę Wam udanych wakacyjnych podróży,także tych kulinarnych!

• kiszone ogórki• sok z kiszonych

ogórków• ziemniaki

• koperek• śmietana, ewentualnie

kilka jajek na twardo,sól, pieprz

Składniki:• kawałek mięsa (może być udko lub plecy

kurczaka, żeberka wieprzowe lub każdy inny rodzaj mięsa, a na biwaku równie dobry jest kawałek lepszej kiełbasy),

• włoszczyzna (kilka marchewek,2 pietruszki, kawałek selera i pora)