24

Monitor Polonijny 2006/05

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2006/05
Page 2: Monitor Polonijny 2006/05

Co miesiąc pani Majka Kad-leček przygotowuje ru-

brykę adresowaną do nas – naj-młodszych czytelników MonitoraPolonijnego. Tym razem my, ucz-niowie bratysławskiej szkółki piąt-kowej, postanowiliśmy zabawić sięw dziennikarzy i przeprowadzićwywiad z autorką naszej rubryki.Ta zabawa bardzo się nam po-dobała, a oto jej wyniki.

Czy bawi Panią tworze-nie rubryki dla dzieci?

Interesuje mnie to i bawi.Muszę sporo się nagłówko-wać przy tej pracy, przypo-mnieć sobie, jak człowiek od-bierał świat, gdy był nastolat-kiem.

Dlaczego to Panią tak ba-wi?

Bo jest to praca twórcza.

Jak wyglądają przygoto-wania, zanim powstanieartykuł?

Przeglądam na Internecie ró-żne strony dla dzieci lub gazetyadresowane do najmłodszych,aby wiedzieć, co jest teraz po-pularne i modne. Ale czasamiwystarczy przejść się po ulicy,poobserwować świat i pomysłsam przychodzi do głowy.

Jak długo Pani przygoto-wuje naszą rubrykę?

Przygotowanie jednej stro-ny trwa mniej więcej godzinęalbo dwie.

Co Pani czytała, kiedy by-ła Pani dzieckiem?

Jak byłam przedszkolakiem,czytałam czasopismo „Miś“,

potem „Świerszczyk“, „Płomy-czek“, a jeszcze później pismadla młodzieży: „Płomyk“i „Świat Młodych“.

Czy podczas tworzeniarubryki miała Pani jakąśwesołą przygodę?

Kiedyś pisałam na kompu-terze artykuł, a mój syn Nikiwyjął wtyczkę z gniazdka.W ten sposób wszystko, co by-ło już napisane, zniknęło.Musiałam pisać od nowa.

Czy czasami zdarza siętak, że nie chce się Pani pi-sać artykułów tak, jak namczasami nie chce się cho-dzić do szkoły?

Przyznaję, że czasami mi sięnie chce. Ale jak rubryka pow-stanie, mam satysfakcję.

Co trzeba robić, żebydobrze pisać?

Trzeba dużo czytać. Nie tyl-ko napisy z reklam albo z gierkomputerowych, ale i czaso-pisma dla dzieci oraz książki.

GREGOR BABINSKÝ, TERESA VICIANOVÁ, NIKODEM KADLEČEK

Mali i więksi redaktorzy

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

2 MONITOR POLONIJNY

Page 3: Monitor Polonijny 2006/05

3

Maj wielu kolorów OD REDAKCJI

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Pavol Bedroň, Ivana Juríková, Majka Kadleček,Katarzyna Kosiniak-Kamysz, ks. Jerzy Limanówka, Melania Malinowska, Danuta Meyza-Marušiaková, DariuszWieczorek , Izabela Wójcik , • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados• JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska Majka Kadleček• GRAFICKÁ ÚPRAVA:Stano Carduelis Stehlik • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected]• PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka142515 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • Redakcia si vyhradzuje právo na redakčné spracovanie ako ajvykracovanie doručených materiálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnených materiálov a l istov.

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

REALIZOVANÉ S FINANČNOU PODPOROU MINISTERSTVA KULTÚRY SR - PROGRAM KULTÚRA NÁRODNOSTNÝCH MENŠÍN

SPIS TREŚCIW przygotowaniu nowa strona

internetowa Klubu Polskiego! 4Z KRAJU 4

SŁOWACKIE WYDARZENIA,

POLSKIE SPOSTRZEŻENIA 5

Czego Państwu brakuje na Słowacji? 6

POLSKO-SŁOWACKIE ZWIĄZKI HISTORYCZNE

Słowak inicjatorem powstania banku

narodowego w Polsce! 7

OKIENKO JĘZYKOWE

Język polski podług Bralczyka 8

WYWIAD MIESIĄCA

Z Krzysztofem Zanussim

o dyplomacji i nie tylko 10

Z NASZEGO PODWÓRKA 12

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄ

Kombi 14

NASŁUCHUJEMY 14

KINO-OKO

Príbeh bežných ľudí 15

TO WARTO WIEDZIEĆ

Jerzy Giedroyc i jego

Instytut Literacki 16

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI

Stanisław Lem 18

Wracam tam! 19

CZYTELNICY OCENIAJĄ 20

OGŁOSZENIA 20

POLSKA OCZAMI

SŁOWACKICH DZIENNIKARZY

Poľsko mojimi očami 22

PIEKARNIK

Jedzenie patriotyczne 23

Po długiej, szarej i nużącejzimie wreszcie mamy majz jego barwami i zapacha-mi. Mamy majowe dni, cie-płe majowe deszcze, majowązieleń, majowe konwalieo białych pachnących dzwon-kowatych kwiatach, żółtekaczeńce i fioletowe bzy.Barwny to miesiąc dosłow-nie i w przenośni.

W jego pierwszym dniuświętujemy drugą rocznicęnaszego wejścia do UniiEuropejskiej i już nie boimysię, że ktoś nam zabierze na-rodowy bigos czy haluszki,ale staramy się, by jak naj-więcej potraw regionalnychotrzymało certyfikat euro-pejski, zaś nasi eurosceptycynie stają się wprawdzie euro-entuzjastami, ale nazywająsiebie już eurorealistami.Czyż to nie jest krok do przo-du? Do majowych kolorówprzybył niebieski.

W tym samym dniu mamytradycyjnie czerwone ŚwiętoPracy. Nie powinniśmyo nim zapominać, albowiem– jak mówi dość zresztą ba-nalne przysłowie: Jak chceszbyć szczęśliwy przez tydzień,wygraj! Jeśli przez całe życie,miej pracę, którą wykonu-jesz z radością!

Potem następują dni w ko-lorach biało-czerwonych. Jużpo raz czwarty 2 maja ob-

chodzić będziemy ŚwiatowyDzień Polonii, a 3 maja ko-lejną rocznicę uchwalonejw 1791 roku Konstytucji 3Maja, ustawy zasadniczej,w której interes państwa zos-tał potraktowany jako war-tość nadrzędna, a więc war-tością nadrzędną nie stał sięinteres klas społecznych, czypartii, ale państwo i jego oby-watele. Nie zaszkodzi o tymi dziś pamiętać.

W dniu 8 maja przypomi-namy sobie rocznicę zakoń-czenia II wojny światowej.Był to dzień, w którym ludziewierzyli, że kolejnej wojnyna świecie już nie będzie.

Zmienia się majowy spo-sób świętowania; już niemaszerujemy w pochodach,nie siedzimy na akademiach„ku czci”. Radujmy się mie-siącem, który w Polsce od XVstulecia nazywa się „majem”– od łacińskiego słowaMaius, ku czci Mai, italskiejbogini przyrody. Wybierzmysię więc na majówki i nawieczorne majowe spacery,nie bojąc się majowych chra-bąszczy. A że maj to tradycyj-ny miesiąc poetów i zako-chanych, cieszmy się miło-ścią, tą pierwszą i tą ostat-nią, i z sentymentem wspo-mnijmy wszystkie te, którebyły między nimi.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

MAJ 2006

Page 4: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY4

MINISTER SPRAW ZAGRANICZNYCHStefan Meller zrezygnował zeswojego stanowiska pod konieckwietnia po podpisaniu przezPiS porozumienia koalicyjnegoz Samoobroną i grupą b. posłówLPR.

PARTIA PIS podpisała umowękoalicyjną z Samoobroną i Li-gą Polskich Rodzin. W ten spo-sób rząd premiera KazimierzaMaricnkiewicza zyskał wię-

kszość parlamentarną i możeliczyć na poparcie 240 posłów.Prezydent Lech Kaczyńskimianował 5 maja pięciu no-wych członków rządu. Nowymiwiceszefami rządu zostali:przewodniczący SamoobronyAndrzej Lepper, który objął mi-nisterstwo rolnictwa i rozwojuwsi oraz prezes LPR RomanGiertych, powołany na ministraedukacji narodowej. W zrekon-struowanym gabinecie liczbaresortów wzrosła z 16 do 19,gabinet liczy 20 ministrówi czterech wicepremierów.Resortem pracy i polityki spo-łecznej pokieruje przedstawi-

cielka Samoobrony Anna Kala-ta. W wyniku podziału resortubudownictwa i transportu - sze-fem ministerstwa budowni-ctwa został Antoni Jaszczak,rekomendowany przez Samo-obronę. Dotychczasowy minis-ter transportu i budownictwaJerzy Polaczek pozostanie sze-fem resortu transportu. PosełLPR Rafał Wiechecki został mi-nistrem gospodarki morskiej.

CAŁA POLSKA przypomniała so-bie 2 kwietnia pierwszą roczni-cę śmierci Ojca Świętego – pa-pieża Jana Pawła II. W kate-drze na Wawelu odbył się in-

gres kardynalski metropolitykrakowskiego ks. StanisławaDziwisza. Swoją pracę po pię-ciu miesiącach uroczyście za-kończył trybunał rogatoryjny,który zbierał w Polsce zezna-nia świadków w procesie bea-tyfikacyjnym Jana Pawła II.

ARCYBISKUP - METROPOLITAkrakowski Stanisław Dziwiszzostał 24 marca kardynałem.Skupiał na sobie najwięcejuwagi widzów i mediów spo-śród wszystkich 15 dostojni-ków kościelnych, którzy otrzy-mali podczas konsystorzaw Watykanie biret kardynalski.

R uszyły prace nad przygotowa-niem nowej strony interne-

towej Klubu Polskiego. O zmia-nach rozmawiamy z osobami,które podjęły się jej przygo-towania, czyli z Ewą i PetremBaltazarovičami.

Jaka jest koncepcja nowejstrony internetowej?

Chcemy, aby każdy, kto zajrzy natę stronę, dowiedział się o działa-niach Klubu, przygotowywanychprzedsięwzięciach, a także o ichwynikach, czyli będzie tu miejscena opinie, komentarze, oceny.Dzięki tak zorganizowanej stroniemożliwe będzie porozumiewaniesię członków Klubu i jego przyja-ciół na zupełnie innym, o wielelepszym poziomie – poprzez fo-rum dyskusyjne.

Na jakich stronach się wzoru-jecie, przygotowując tę naszą?

W tym wypadku nie można mó-wić o wzorcach, gdyż dla nas naj-ważniejsza jest zawartość i funkcjo-nalność strony, a nie jej wygląd.Korzystamy z systemu zarządzaniatreścią (CMS), który ma przedewszystkim ułatwić powiększaniezawartości strony i manipulacjętreścią. Oczywiście projekt stronstaraliśmy się przygotować tak, abyna pierwszy rzut oka, także dla ko-goś niezorintowanego, było jasne,że chodzi o stronę związaną z Po-lakami w Słowacji.

Jak długo trwają przygotowa-nia strony?

Samo przygotowanie i urucho-mienie strony, opartej na CMS,trwa parę minut. Ta faza po-przedzona jest jednak długimokresem, w którym następujewybór właściwego systemu, jegoprzetestowanie, ocena i oczywi-ście nauka pracy z tym systemem.Najważniejsza praca – stworze-nie sensownej zawartości – jesz-cze przed nami. Do dziś(25.04.2006) na przygotowaniestrony poświęciliśmy około dzie-sięciu wolnych wieczorów.

W przygotowaniu nowa strona internetowa

Page 5: Monitor Polonijny 2006/05

5

Lubią Państwo maj? Jest to podobno najbardziejromantyczny miesiąc w roku. Maj miesiącem miłości.Ludzie jak szaleni garną się do małżeństwa. Maturzyścijak na ścięcie idą zdawać egzamin dojrzałości. Musząudowodnić, że są dorośli i wykształceni. Maj to nie jestjeszcze koniec wiosny ani początek lata. To coś pomiędzytym. Czasami jest gorąco jak w lipcowe popołudnie,czasami pada deszcz jak w kwietniowy weekend.Schematyczna romantyka – kwitną bzy i truskawki,śpiewają słowiki. No właśnie, wiedzą Państwo, jakwłaściwie brzmi śpiew słowika? Jeszcze w szkolepodstawowej zostałam zaszczepiona stereotypem, żesłowik śpiewa. Już nie pamiętam, czy winny temu byłTuwim czy Brzechwa. W liceum literatura romantycznai słowiki pojawiły się znów. Do tego dołączyła biologiana poziomie szkoły średniej ogólnokształcącej.Morfologia, budowa pióra czy pochodzenie gatunkoweptaków nie stanowiło dla mnie żadnej tajemnicy.Zaliczyłam i zapomniałam. Żegnaj teorio! Szkoda tylko,że gdy śpiewają za moim oknem słowackie ptaki, niewiem, który z nich jest słowikiem. Klasycy literatury nasdręczyli, a biologia naszpikowała nas teorią. Ale niestetypraktyka życia odbiega od niej. Wieczorem, przyotwartym oknie zastanawiam się, ile jeszcze takiej teoriimam w zanadrzu. Ilu wiadomości, które zostały„wykute” i ocenione nawet na piątkę, teraz nie daje sięwykorzystać w realnym życiu... Zaczynam wątpićw sens kształcenia (maturzyści, nie czytajcie!). Podwpływem szkoły uwierzyłam, że słowik śpiewa, choć gonie słyszałam. A może ten słowik wcale nie śpiewatylko... np. gdacze?

MAJKA KADLEČEK

Jak często będą dokonywanezmiany na stronie?

Tak często, jak to będzie konieczne.

W czym Wam mogą pomóc czy-telnicy, odwiedzający stronę?Czy mogą w jakiś sposób równieżją tworzyć?

Kiedy myśleliśmy nad strukturą stro-ny, jej konkretnymi funkcjami i wy-glądem, nie mogliśmy się oprzeć wraże-niu, że o tym powinna decydować całaPolonia. I właśnie dlatego, by Poloniamogła wyrazić swoje zdanie, zdecydo-waliśmy się na uruchomienie stronyz minimalną zawartością treści, by mócprzyjąć opinie i uwagi od odwiedza-jących stronę. A zatem wszelkiego ro-dzaju uwagi, rady, krytykę, życzenia mo-żecie Państwo przesyłać za pośredni-ctwem forum dyskusyjnego na stroniewww.polonia.sk albo przez e-mail:[email protected].

Czy na stronie znajdzie się teżmiejsce dla „Monitora Polonij-nego“?

Wszystkie archiwalne numery będądostępne. Co do najnowszych numerów„Monitora“ będzie możliwość udostęp-nienia ich w formie elektronicznej, aletylko dla prenumeratorów. Nad tymjeszcze pracujemy. mw

MAJ 2006

PREZYDENT LECH KACZYŃSKIprzez pomyłkę odznaczył gen.Wojciecha JaruzelskiegoKrzyżem Zesłańców Sybiru.Generał w pierwszej reakcjidocenił gest prezydenta. Oka-zało się, iż prezydent nie czy-tał dokumentów, które przy-gotowali pracownicy Kancela-rii Prezydenckiej. Gen. Jaru-zelski zwrócił prezydentowiKrzyż Zesłańców Sybiru wrazz legitymacją. Konsekwencjąafery było zwolnienie trzechdługoletnich pracowników KP.

PO 25 LATACH gen. WojciechJaruzelski usłyszał od proku-

ratorów Instytutu PamięciNarodowej dwa zarzuty, zwią-zane z wprowadzeniemw 1981 r. w Polsce stanu wo-jennego, którego był głównymarchitektem i wykonawcą.Grozi mu do 8 lat więzienia.

EWA SOWIŃSKA została wy-brana przez Sejm Rzeczni-kiem Praw Dziecka. Kandyda-turę Sowińskiej poparło 229posłów.

W CAŁEJ POLSCE strajkowalilekarze. W dniu 7 kwietniaw zdecydowanej większościszpitali, przychodni i poradni

lekarze wzięli jednodniowy ur-lop. Placówki medyczne pra-cowały jak podczas ostregodyżuru, wykonywane były je-dynie zabiegi ratujące życie.Zaplanowane wizyty lekar-skie oraz operacje zostały od-wołane i przełożone na pó-żniejsze terminy. Lekarzei pielęgniarki walczą o pod-wyżkę swoich płac o 30%jeszcze w tym roku.

FILMY „Persona non grata”w reżyserii Krzysztofa Zanu-ssiego oraz „Ukryte” austriac-kiego reżysera Michaela Ha-neke uznano w Warszawie za

najlepsze z pokazywanychw ubiegłym roku w polskichkinach i uhonorowano je nag-rodami polskich krytyków fil-mowych „Złotymi Taśmami2005”.

RADA WARSZAWY wyraziłazgodę na udział stolicy w kon-kursie na organizację wybo-rów Miss World 2006, którew tym roku odbędą się w Pol-sce. Radni zatwierdzili w tymcelu zmianę w budżeciei zarezerwowali na ten cel 10 mln zł.

ZUZANA KOHUTKOVÁ,Warszawa

S ŁO WAC K I E W Y DA R Z E N I A I P O L S K I E S P O S T R Z E Ż E N I A

Page 6: Monitor Polonijny 2006/05

„Czego Państwu brakuje naSłowacji?“ – tak brzmiało pyta-nie, które zadałam kilku znajo-mym Polakom mieszkającymw Bratysławie. Swoich roz-mówców prosiłam, by wymie-nili to, co jako pierwsze przyj-dzie im do głowy. Liczył siępierwszy impuls.

Pytanie, które zadałam, napewno nie było to najłatwiej-sze. Prawie każdy z zapytanychzastanawiał się nad nim przezchwilę. Wielu z rozmówcóww pierwszym momencie na-wet nie potrafiło powiedzieć,czego i czy w ogóle czegoś imbrakuje: „Przecież mam wszyst-ko“. Odpowiedzi zaś dotyczyłynajróżniejszych sfer życia.W skrócie można powiedzieć,iż brakuje nam miliona rzeczy,ale żyjemy bez nich.

W dzisiejszych czasach,w których dostęp do nowocze-snych technologii telekomuni-kacyjnych, odległość stała siępojęciem względnym. Wieluz nas kiedykolwiek może po-dłączyć się do Internetu i roz-mawiać ze swoimi bliskimi.Mnie wystarczy, że włączę kom-puter na podbratysławskiej wsii mogę nawet sprawdzić, cograją w kinach na moim osie-dlu w Łodzi albo dowiedziećsię, która kawiarnia zajmuje

czołowe miejsce w rankingułódzkich lokali. Ale fizycznienie pójdę ani na seans, ani niezamówię kawy, nawet na wy-nos. Ta wirtualna bliskość dajetylko złudzenia, że wciąż jeste-śmy „na topie“, pozwala na utrzy-manie więzi międzyludzkich,ale wywołuje też nostalgię.

Kiedy człowiek zdecydujesię wyjechać za granicę na sta-łe, robi radykalny krok. Wyjazdnajczęściej jest równoznacznyz uświadomieniem sobie, żepewne obszary dotychczaso-wego życia ulegną nieodwra-calnej zmianie. Wyjeżdżając,akceptuje się naturalny bilanszysków i strat życiowych.Trzeba z czymś skończyć, po-żegnać się, by móc zacząć no-wy rozdział.

Teoretycznie można sobiez Polski dowieźć to, czego namtu brakuje. Można przy-wieźć chleb i go zamrozić.Można każdego ranka, tak jakja, czytać jako pierwszą „GazetęWyborczą“ na Internecie. Aleto jest tylko namiastka rzeczy-

wistości, produkt zastępczy. Bomiło jest przeczytać najnowszewiadomości z Polski. Ale taknaprawdę to brakuje mi space-ru do osiedlowego kiosku poprasę. I następującego po nimdzielenia się z całą rodzinąposzczególnymi stronami.

Nie brakuje nam tylko arty-kułów spożywczych, choć tebyły wymieniane najczęściej.Niektórym brakuje szczególnejscenerii czy atmosfery. Komuśbrakuje lasu i marzy o tym, bymieszkać w okolicach Malacek,które są znane z okolicznych la-sów. Można by sobie pomyśleć,że ten ktoś wyrastał w leśni-czówce. Ale raczej brakuje muwycieczek do lasów nad Wartę,obozów harcerskich, może wa-kacyjnych miłości. Komuś in-nemu brakuje tradycji huczne-go obchodzenia „osiemnastki“,być może dlatego, że spóźniłsię na imprezę najlepszej kole-żanki.

Wielu z nas mówi sobie:„Wybrałem taką drogę i muszęponosić tego konsekwencje.

BRAKUJE MI ATMOSFERY POLSKICH SKLEPÓW

BRAKUJE MI PLACKÓW ZIEMNIACZANYCH Z CUKREM

BRAKUJE MILASÓW

BRAKUJE MI POLSKIEGO CHLEBA

BRAKUJE MI KISZONYCH OGÓRKÓW

BRAKUJE MIKONTAKTÓW Z RODZINĄ

BRAKUJE MIPRZYJACIÓŁKI Z LICEUM

MONITOR POLONIJNY6

P rawie każdy z Państwa, czytających „Monitor Poloni jny”, żyjena Słowacj i już od jakiegoś czasu. Niektórzy mieszkają tu od

la t , n iek tórzy dop ie r o przyzwycza ja ją s ię do s łowack ie jrzeczywistości . Jednak niezależnie od tego, czy ktoś z Polskiwyjechał przed wielu laty, czy zaledwie przed rokiem, przeszłośćciągle jest obecna w naszych myślach. Czasami z biegiem latwspomnienia się zacierają albo – na odwrót – upływające lataupiększają je .

Czego Państwu brakuje na Słowacji?

Page 7: Monitor Polonijny 2006/05

7MAJ 2006

Nasz bohater urodził się 27 li-stopada 1757 r. w dzisiejszymHlohovcu w okolicach Trnavy.Jego przodkowie otrzymaliw 1715 r. od cesarza Karola VI ty-tuł szlachecki. Polskie źródła his-toryczne nie potwierdzają hipo-tez niektórych badaczy o miesz-czańskim rodowodzie Kapusta-szów z Sandomierza. MłodyAndrej pobierał nauki w szkolefranciszkańskiej w swo-im mieście rodzin-nym. Oprócz posłu-giwania się miejsco-wym dialektemznał język niemiec-ki i hebrajski, po-dobno pisał takżepo polsku.

Około roku 1780 osie-dlił się w Warszawie i zos-tał współwłaścicielemkantoru bankierskie-go, który szybko zy-skał poważne zna-czenie. Jednocześ-nie Kapustáš pro-wadził interesy fi-nansowe wpływo-wej rodziny Działyń-skich. W grudniu 1790 r.uzyskał nobilitację szlachecką,zaś rok później polski sejm nadałmu herb Odrowąż. Odtąd uży-wał spolszczonego imienia An-drzej lub Jędrzej i nazwiska Ka-postasz. W czasie Sejmu Wiel-kiego (1788-1792) rozwinął oży-wioną działalność polityczną. Po

uchwaleniu Konstytucji 3 majaw 1791 r. został radnym miastaWarszawy i uczestniczył w uchwa-laniu praw i ordynacji wyborczejdo władz stolicy. Główną działal-ność skupił jednak na sferze eko-nomiczno-finansowej. W roku1789 wydał anonimową broszu-rę „O banku narodowym w Pol-szcze ustanowić się mającym”.Dnia 23 lipca 1790 r. przedłożył

sejmowi projekt utwor-zenia banku narodo-

wego, który opubli-kował drukiem. Ini-cjatywa ta zostałaoceniona wysoko,tym bardziej, że jej

nowatorstwo pole-gało m.in. na lansowa-

niu idei banku jako in-stytucji półpaństwowej,

półprywatnej, funkcjo-nującej w formie

spółki akcyjnej,w której połowęudziałów miałbyrząd, a drugą częśćprywatni kapitali-

ści. RównocześnieKapostasz zabierał

głos w sprawach politycz-nych i ideologicznych. Podczaswojny z Rosją (1792), w którejwojska polskie ponosiły porażki,nawoływał do rokowań i zawar-cia pokoju. Dążył w ten sposóbdo ocalenia osiągnięć SejmuCzteroletniego (Wielkiego).

Jestem zadowolony z tego, comam“. Może w danej chwili.Ale kiedy przeżywamy poszcze-gólne etapy życia, powoli dos-trzegamy brak różnych rzeczy.Gdy na przykład ktoś urządzadom, to zaczyna brakować mumożliwości wyboru z szerokiejoferty asortymentu wyposaże-nia mieszkań, takiej, którą mia-łby w polskich sklepach. Tym,którym urodziły się dzieci, bra-kuje polskich dobranocekz „Misiem Uszatkiem“, a temu,kto kocha ogród, brakujew sklepach ogrodniczych na-sion maciejki.

Brakuje nam rzeczy, zwycza-jów, ludzi. Sumując, można po-wiedzieć, że brakuje nam do-mu. Niezależnie od tego, czyktoś mieszka na Słowacji dwa,piętnaście czy czterdzieści lat,jadąc do Polski, mówi: „Jadęw odwiedziny do domu. Jadęna święta do domu“. I jedzie doPolski ....

Zastanówcie się przez chwi-lę, Drodzy Czytelnicy, czegoWam brakuje na Słowacji. Ta je-dyna brakująca rzecz czy sytu-acja to taka symboliczna furtka.Jeśli chcecie wiedzieć, za czymtęsknicie – przejdźcie przeznią. Może zrozumiecie, że ulu-biony smażony dorsz to nie tyl-ko danie, ale i wspomnieniepodmuchów wiatru nad Bał-tykiem podczas spaceru z pier-wszą miłością. To, czego nambrak, można przyrównać dokostki domina, która przewra-ca następną i następną… I wy-wołuje więcej wspomnień.A one pomagają zrozumieć,czego tak nam naprawdęw głębi serca brakuje.

MAJKA KADLEČEK

BRAKUJE MI POLSKIEJ PRASY

Pierwsze polskie banknoty zaprojektował Andrej Kapustáš!

Słowak inicjatorem powstaniabanku narodowego w Polsce!W tym artykule przybliżymy Czytelnikom postać wegierskiego

szlachcica, który pod koniec XVIII w. został bankieremwarszawskim, uzyskał polski herb szlachecki i pełnił ważne funkcjew rządzie Powstania Kościuszkowskiego.

POLSKO-SŁOWACKIE ZWIĄZKI HISTORYCZNE

Page 8: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY8

W celu utrzymania dziedziczne-go tronu królewskiego w Polsce,zaproponował małżeństwo córkielektora saskiego, jako infantki pol-skiej, z wielkim księciem rosyjskimKonstantym. W tym kontekście niedziwi, że porozumiał się ze zwo-lennikami ugody z Rosją i przyjąłod rządów Targowicy posadę egze-kutora upadających domów ban-kowych. Rychło się jednak zorien-tował, że klucz do niepodległościPolski, swojej nowej ojczyzny,spoczywa również w rękach tych,którzy chwycą za oręż. W maju1793 r. przystąpił do tajnego komi-tetu powstańczego, utworzonegow Warszawie. Jego spiskowe kon-takty były rozległe, a emisariuszedocierali na Węgry i Śląsk.

We wrześniu 1793 r.został członkiem MałejRady powstańczej,utworzonej w War-szawie. W sprawiewybuchu insurekcjikontaktował się bez-pośrednio z Tadeu-szem Kościuszką. Po-mimo iż był zwolenni-kiem taktycznego opóźnie-nia terminu rozpoczę-cia akcji, przekazałznaczne środki pie-niężne do kasy po-wstańczej i podró-żował do Lwowai Krakowa, przygoto-wując powstanie. Pojego rozpoczęciu Na-czelnik Kościuszko powie-rzył mu funkcję jednego z zastęp-ców Rady Najwyższej Narodowej.Kapostasz został również bliskimwspółpracownikiem szewca JanaKilińskiego, przywódcy zrywuobywatelskiego w Warszawie.Wykorzystując swoje doświadcze-nie bankowe, utworzył urząd bile-tów skarbowych. Polscy historycyuważają, że to właśnie AndrzejKapostasz, a nie Hugo Kołłątaj, byłautorem pierwszej narodowej

ustawy o pieniądzu papierowym.Jako dyrektor Inspekcji BiletówSkarbowych nasz bohater byłwspółautorem projektu nowegoznakowania banknotów, utrudnia-jącego ich podrabianie.

Po upadku Powstania Kościusz-kowskiego Kapostasz wraz z Kiliń-skim i innymi przywódcami war-szawskimi został aresztowany 21grudnia 1794 r. Wywieziono ichi osadzono w twierdzy pietropa-włowskiej w Petersburgu. Będącsłabego zdrowia, ciężko znosiłokrutne więzienie. Zwolnionyw grudniu 1796 r. nie miał juższans na przeżycie, choć, jak odno-tował współczesny mu dziejopisJulian Ursyn Niemcewicz, „w szczu-płej, nędznej figurce jego mieścił

się rzadkiej tęgości charak-ter”. Po wyjściu z lo-

chów zamieszkałw Wilnie, gdzie zmarł.Historycy słowaccyprzypominają, żew Muzeum Pie-

niądza w Banku weFrankfurcie ekspono-

wane są pierwsze pol-skie banknoty autorstwa

Andrzeja Kapostasza.Władze Hlohovca w lip-cu tego roku zamie-rzają odsłonić pa-miątkową tablicę kujego czci.

Życie Kapostaszaświadczy o przenika-

niu się świata politykii finansów. Ponad 200 lat te-

mu Hugo Kołłątaj, jako znaczącapostać ówczesnej polskiej scenypolitycznej, krytykował projekty fi-nansowe inicjatora powstania pol-skiego banku narodowego.

Czy dziś wypowiedziałby jed-nak słowa: „Kapostasz musiodejść”?

WOJCIECH BILIŃSKIZgodnie z życzeniem autora honorarium

zostanie przekazane na koszty dystrybucji„Monitora Polonijnego”.

P rofesor Jerzy Bralczyk jestw swoim kraju znanym propa-

gatorem poprawnego używaniajęzyka polskiego, dzięki czemustał się gwiazdą polskiej telewizji.

Jego wizyta w Katedrze Filolo-gii Słowiańskich wyjaśniła namgłówne przyczyny jego popular-ności i jednocześnie pokazała, jakmożna efektownie prezentowaćwiadomości charakteru akade-mickiego na poziomie praktycz-nego korzystania z nich w co-dziennym życiu.

Swój wykład o języku polskimprofesor rozpoczął od uwag hi-storycznych. Mówił o tym, iż w la-tach 60-tych i 70-tych w wystą-pieniach publicznych używanotylko jednej odmiany językowej,tzw. partyjno-państwowej, nie cał-kiem słusznie nazywanej też języ-kiem komunistycznym. Podkreś-lił, że dzisiaj ten język określanyjest też jako totalitarny. Charakte-rystyczne dla niego były stałestruktury językowe, ścisłe sche-maty i mała wariantywność. Uży-wano go w wystąpieniach poli-tycznych, w prasie, ale też i ko-munikacji w codziennej. W latach70-tych zaczęły się pojawiać takżealternatywne języki publiczne.Zwiększył się wpływ języka koś-cielnego, języka opozycji i nau-kowców. W latach 80-tych języko-wą odmianę partyjno-państwowązastąpił język ekonomiczny. Dzię-ki zmianom historycznym na po-czątku lat 90-tych zaczął się zmie-niać również i język oficjalny.

We współczesnym języku pol-skim wydzielił prof. Bralczyk pięćodmian:

- język patetyczny, tzw. wysoki– to język kościoła i ideologii, na-wiązujący do języka okresu roman-tyzmu, w którym najważniejszą

Język pols

Page 9: Monitor Polonijny 2006/05

9MAJ 2006

wartością jest wszystko, co polskie,narodowe; dominuje w nim prze-ciwstawienie my – oni; tym języ-kiem mówią przede wszystkim„Radio Maryja”, Telewizja „Trwam”,gazeta „Nasz Dziennik”, partie poli-tyczne, jak Liga Polskich Rodzinczy Prawo i Sprawiedliwość;

- język sukcesu, wzięty z języ-ka anglo-amerykańskiego, używa-ny w różnych instrukcjach, pro-mocjach, szkoleniach, listachmotywacyjnych, życiorysach i in-nych autoprezentacjach albo pre-zentacjach świata; ten język jestbardzo ciekawy i optymistyczny,ale z drugiej strony bardzo sche-matyczny, charakteryzujący sięwielością zapożyczeń; to językreklamy i kapitalizmu; najważ-niejszymi jego wartościami sąodbiorca, czyli TY („Ty zdobę-dziesz świat!”), globalne struktu-ry, duże korporacje, Ameryka;

- język politycznej popraw-ności, zakładającej, że funkcjono-wanie społeczności polega namówieniu – to język oświecenia,język urzędniczy – język oświeco-nych Europejczyków; jego sfor-mułowania są dyplomatyczne,nie drażnią odbiorcy; zawiera wie-le terminów; to tzw. eurojęzyk;

- język populistyczny i sen-sacyjny – to język podobny dowariantu pierwszego (patetycz-nego), ale bardziej prymitywy

i wulgarny; używa również opo-zycji my – oni (my jesteśmy do-brzy – oni kradną i kłamią ) orazwyrazów takich jak: złodzieje,oszuści, szuje, łajdaki; posługująsię nim ludzie tacy, jak np. An-drzej Lepper i jego „Samoobrona”oraz Jerzy Urban na łamach swo-jego pisma „Nie”; charakteryzujesię używaniem wulgaryzmów,które, zdaniem jego użytkow-ników najlepiej opisują rzeczy-wistość (ta jest plugawa, dlategoużywa się plugawego języka);

- język luzu, nie mający spe-cjalnych reguł – to język awangar-dy, język młodzieżowy, nie zwra-cający uwagi na ortografię czygramatykę; brak w nim wyra-źnych antagonizmów, jest stosun-kowo atrakcyjny, pojawia sięw Internecie, w SMS-ach, naczatach, w blogach, tekstach hip-hopowych itd; mając krytycznystosunek do języka, parodiujewszystkie pozostałe jego odmiany.

Na spotkaniu oczywiście niezabrakło dyskusji, w której m.in.pojawiło się pytanie, czym w ogó-le jest język. Odpowiadając nanie, profesor przytoczył dwie je-go definicje – jedną, pochodzącąz lat 60-tych, i drugą, współcze-sną. Ta pierwsza mówi, że językto środek udanego porozumie-nia, a ta druga, że język jest na-rzędziem skutecznej komunika-

cji. Jaka jest różnica pomiędzy ni-mi? Porozumiewanie się to pe-wien rodzaj wzajemnego zrozu-mienia, pewien rodzaj spotkania,podczas gdy komunikacja to tylkoemisja i odbiór. Różnica międzywyrazami „udany” i „skuteczny”jest taka sama, jak między środ-kiem i celem (rozmowa jest uda-na, jeżeli dobrze porozmawia-liśmy, zaś rozmowa skuteczna niemusi być przyjemna, ale dziękiniej sprawa została załatwiona).Według pana profesora język po-winien być środkiem udanegoporozumienia między ludźmi.

Spotkanie z profesorem Bral-czykiem było wyjątkowe równieżze względu na jego prosty, jasnysposób wyrażania myśli – wieluprzedstawicieli sfer akademic-kich i intelektualnych częstoo tym zapomina, nadużywającw swoich wystapieniach np.skomplikowanej terminologii, copowoduje, że ich wypowiedzi sązupełnie niezrozumiałe dla wię-kszości ludzi. Profesorowi Bral-czykowi udała się naprawdę uni-katowa rzecz: połączył teoretycz-ne wiadomości o języku i jego fe-nomenie z doskonałymi obser-wacjami współczesnej polszczy-zny z rozmaitymi odmianami.Dzięki charyzmie profesora spot-kanie przebiegło w przyjemneji luźnej atmosferze, a my zrozu-mieliśmy, dlaczego w Polscekochają go tłumy studentów i ka-mery telewizyjne.

DANIEL BARABAS, DANIELA JOBOVÁ,KRISTÍNA POTOČŇAKOVÁ

(studneci II roku bratysławskiej polonistyki)

ki podług BralczykaW poprzednim numerze obiecałam, że napiszę kilka słów

o poglądach prof. Jerzego Bralczyka na współczesny językpolski (w marcu profesor odwiedził Bratysławę nazaproszenie Instytutu Polskiego i Katedry Filologii Słowiań-skich UK). Wykład na ten temat przeprowadził na WydzialeFilozoficznym UK. Mieli go okazję wysłuchać studencibratysławskiej polonistyki. Ponieważ oni byli głównymiadresatami wystąpienia, w tym numerze postanowiłamumożliwić im przekazanie Czytelnikom „Monitora” profe-sorskich spostrzeżeń, dotyczących współczesnej polszczyzny.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Page 10: Monitor Polonijny 2006/05

10

W swoich filmach zadajePan trudne pytania, dotycząceśmierci, wiary, nawrócenia.Czy udało się Panu znaleźć od-powiedzi na te pytania?

To nie są pytania, na które sięznajduje odpowiedź. Człowiekmarzy o takiej odpowiedzi, któ-rą można by schować do lodów-ki i zatrzymać w biegu. My żyje-my w czasie. Prawda wieczorunie spotyka się z prawdą poran-ka, prawda młodości jest innaniż prawda starości. Trzeba jejszukać, choć ona ciągle ucieka.Pytania skąd się wzięliśmy i poco - to pytania stare jak ludzkośći nigdy nie jesteśmy pewni od-powiedzi, bo uzyskujemy jeprzez intuicję. Wydaje nam się,że już coś wiemy, by nazajutrzprzekonać się, że nic nie wiemy.Bardzo pięknie to powiedziałświęty Augustyn: Jeśli myślisz,że wiesz, że to Bóg, to się mylisz,to już nie On.

Pańskie filmy każą zaglądaćdo sumienia, weryfikować za-chowania. Nie boi się Pan ety-kietki „moralizatorski”?

Nie chciałbym być moralizator-ski, chciałbym być moralistą. Mo-ralizator to jest ten, co poucza, a japrzecież stale szukam. Natomiastuporczywie staram się powie-dzieć, że istnieją wartości moral-ne, a te trzeba przymierzać do sy-tuacji. Czasami przymierzamy jetrafnie, czasami nie. Wielu ludziczyni zło, nie zdając sobie z tegosprawy. Szukam odpowiedzi napytanie, jak dobro i zło przymie-rzyć do danej sytuacji. Nie daję go-towych odpowiedzi. Mówię o war-tościach moralnych, chcę być mo-ralistą, ale nie moralizatorem.

Kiedyś powiedział Pan, żewielkość człowieka polega natym, że potrafi on przyjąć od-powiedzialność nie tylko zawłasne życie.

Człowiek przeciętny zajmujesię tylko swoimi sprawami, dbao własny interes. Każdy, kto aspi-ruje do tego, żeby wpłynąć bez-interesownie na świat, służyćmu, należy do elity, choćby byłzamiataczem ulic czy śmiecia-rzem. Takich ludzi cenię najwyżeji tak właśnie określam elitę. Tonie są ludzie wyróżnieni przezzamożność, wykształcenie czyprzez urodzenie, ale są to ludziewyróżnieni przez własny wybór.

Pański bohater filmowy wci-ąż jest stawiany przed wybora-mi między wartościami a po-kusą ich odrzucenia. Ilew tych bohaterach jest z Pana?

To wszystko jest projekcja moichwłasnych rozterek, moich pokus.

Jaki jest bilans Pańskichdecyzji?

Gdybym zawsze podejmowałsłuszne decyzje, byłbym świętymi zdobywcą Oskara. Ani jedno, anidrugie nie wydaje się być realne.

Kiedyś powiedział Pan, żeobecny język filmu jest dużobardziej prymitywny niż ten,którym operował Pan w la-tach 70-tych. Czy oznacza to,że świat się cofnął?

Tak. Dziś nikt nie robi filmówwyrafinowanych stylistycznie, ta-kich, jakie robił Fellini. Nikt teżnie umiałby napisać „W poszuki-waniu straconego czasu“. Dzisiajpisze się dużo banalniej.

Dlaczego?Telewizja zbanalizowała ten

język, do kina mają dostęp og-romne rzesze ludzi, podczas kie-dy dawnej do kina chodziła jed-nak wybrana widownia.

Czy kino polskie, EuropyŚrodkowej, było interesującedla świata dlatego, że żyliśmyza żelazną kurtyną, a dziś niemamy temu światu nic do za-oferowania?

Mamy inne doświadczenia ży-ciowe, a świat jest do nas uprze-dzony. Cały świat był dosyć lewi-cowy, myśmy im sprawili zawód,bo mieliśmy poprawiać ten us-trój aż do takiej doskonałości, że-by oni go mogli przyjąć. A tymc-zasem myśmy go wyrzucili przezokno i powtarzamy drogę, którąkraje zachodu już przeszły.

Zatem rozczarowaliśmy ich?Ogromnie. Dla nich jesteśmy

banalni, bo robimy to, czym oniżyli przed laty.

Pan też tak uważa?To nieprawda! Żyjemy dużo szyb-

ciej i jednak mamy dużo większedoświadczenie egzystencjalne.

Z Krzysztofem Zanussim o dyplomacji i nie tylkoWYWIAD MIESIĄCA

10 MONITOR POLONIJNY 10

K rzysztof Zanussi ma na swoim koncie ponad 40 filmów. Jestcenionym reżyserem w Polsce i na świecie. Jego najbardziej znane

filmy to: „Struktura kryształu“, „Życie rodzinne“, „Barwy ochronne“,„Spirala“, „Suplement“. Do Bratysławy przybył na zaproszenieInstytutu Polskiego, aby na festiwalu Febiofest przedstawić swójnajnowszy film „Persona non grata“. Krzysztof Zanussi w wywiadziedla Monitora Polonijnego opowiada o życiowych decyzjach,rozczarowaniach i o świecie filmu.

Page 11: Monitor Polonijny 2006/05

11

Dlatego tu powstaje bardzo du-żo ciekawych utworów. To prze-cież Europa Zachodnia jest stag-nacyjna, szczególnie w kulturze.

Dlaczego więc tak trudnojest nam się przebić w świe-cie?

Nie ma na nas oczekiwania. Po-wstają ciekawe filmy w Czechach,na Węgrzech, w Rosji i czasamiw Polsce. Tylko nie ma na nas mo-dy, bo teraz ogląda się filmy kore-ańskie, irańskie i chińskie.

Co by pomogło polskiemukinu, aby zwróciło na siebieuwagę?

Większy uniwersalizm. Jesteś-my bardzo partykularni, żebynie powiedzieć parafiańscy.Opowiadamy o rzeczach tak lo-kalnie, że to nikogo nie może za-interesować. To jest niedostatekkażdej słabszej sztuki. Świat jestciekaw albo amerykańskiegomitu, bo ten ma uniwersalneznaczenie, albo swoich lokal-nych produkcji. I tak jest wszę-dzie: w Niemczech, we Wło-szech, we Francji.

Polacy osiągnęli pew-ne sukcesy na areniemiędzynarodowej,ale narzekają.

Narzekanie jest ce-chą wrodzoną artys-tów, szczególnie w Pol-sce. Narzekamy teżna transformację, napolitykę, zapominająco tym, że gdzieindziejteż są problemy, żenie ma raju na ziemi.Narzekactwo jest do-wodem wysokich aspi-racji czy marzeń.

Niektóre Pańskiefilmy, w tym naj-nowszy „Persona nongrata“, są próbą roz-

liczenia się z czasami „Soli-darności”.

Raczej próbą przypomnienia,jak to było kiedyś, a jak jest dzi-siaj. Pokazuję, jak daleko odeszli-śmy od tamtej ery.

Wyczuwam w Pana głosiepewne rozczarowanie.

Jestem rozczarowany, kiedy pa-trzę na moich przyjaciół, którzyryzykowali zdrowie, kariery, cza-sami życie dla jakiegoś ogólnegodobra. Dziś ci sami ludzie upajająsię pozycjami, tym, co posiadają,niektórzy z nich stają pod ob-strzałem podejrzeń o łapówkars-two, nadużycie władzy. To jeststrasznie smutne. Kiedyś działaliw imię wysokich ideałów, a cośich jednak zmogło, gdzieś się za-łamali, gdzieś zawiedli.

W filmie „Persona non gra-ta“ podejmuje Pan temat do-tyczący dyplomacji i stosun-ków polsko-rosyjskich. Dojakiego stopnia uważa sięPan za znawcę tych tema-tów?

Jako filmowiec uważam się zafachowca od filmu, dlatego mo-gę opowiadać o wszystkich spra-wach, które w jakiś sposób rozu-miem. Fachowiec od dyplomacjifilmu nie zrobi, ale fachowiec odfilmu zrobi film o dyplomacji.Sporo wiem o dyplomacji. Pa-rokrotnie były mi proponowanestanowiska dyplomatyczne.W pewnych misjach kilkakrot-nie brałem udział, więc jako fil-mowiec jestem w tym zakresiedość kompetentny. Z Rosją mamżywy kontakt, często tam by-wam, wykładam, mam kontaktz rosyjskimi elitami polityczny-mi. Ten związek wyrażam jakoartysta i oceniać mnie należy ja-ko artystę, a nie jako eksperta odśrodowiska, które opisałem.

A jednak został Pan doce-niony jako ekspert w tej dzie-dzinie – polskie media ujaw-niły, że był Pan kandydatemna ambasadora Polski w Mo-skwie.

Zostało to powiedziane pub-licznie, więc mogę potwier-dzić, że zaproponowano mitę funkcję. Zdecydowałemjednak, że nie podejmę te-

go trudu, chociaż to sza-lenie nęcąca propo-

zycja. Gdybym jąprzyjął, nie byłobytakiego wielkiegopożytku dla kraju,jak wielka byłaby

to strata dla mnie.Musiałbym pożegnaćsię ze sztuką – po-wrót do niej po czte-

rech latach pracy

MAJ 2006

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 12: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY

w dyplomacji w moim wieku niebyłby możliwy. Jako artysta mamwiększe oddziaływanie na spra-wy publiczne, niż gdybym byłurzędnikiem państwowym.

W maju rozpocznie Panzdjęcia do nowego filmu pt.„W czarnym słońcu“. Tema-tem filmu będzie zbrodnia,ale, jak sądzę, nie będzie tokino akcji.

To będzie bardzo refleksyjnyfilm, którym jednym z głównychmotywów jest zbrodnia, ale spo-sób jej przedstawienia nie macharakteru rozrywkowego. Filmpowstaje we francusko-włoskiejkoprodukcji. I choć chciałemwziąć na plan filmowy polskie-go operatora, niestety, wszyscymoi operatorzy pracują terazw Hollywood.

Czyli, jak widać, polskie ki-no nie jest na marginesie.

Jeśli chodzi o operatorówi kompozytorów na pewno nie.

Spotykamy się podczas fes-tiwalu Febiofest. Kilka lat te-mu na tym festiwalu w Pra-dze otrzymał Pan ważną nagrodę. Czym są dla Pan na-grody i wyróżnienia?

Nagrody są wyrazem tego, żektoś mnie ceni. Lubimy być ce-nieni i mieć tego dowody. Alenagrody fizycznie są często sz-karadne. Ta nagroda, którąprzywiozłem z Pragi, to bardzoładne dzieło sztuki. Mam dwiepółki zastawione jakimiś przed-miotami, które Rosjanie okre-ślają specjalnym słowem „dur-nostoj“. Przechowuję te rzeczyjako pamięć tego, że ktoś mniedocenił, ale zdaję sobie sprawę,że nagrody są umowne, liczy siętylko to, co pozostało w pa-mięci widzów.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

D nia 23 marca 2006 r. w Minis-terstwie Kultury RS odbyło się

posiedzenie komisji, która rozpatry-wała projekty opracowane przezKlub Polski. Komisji przewodniczyłdyrektor Sekcji Mniejszości Naro-dowych w Ministerstwie KulturyRobert Dohanyoš, Klub Polski re-prezentowały jego wiceprezes Elż-bieta Dutková, prezes Klubu Pol-skiego Region Bratysława Beata Wojna-rowska oraz redaktor naczelna „Moni-tora Polonijnego“ Małgorzata Wojcie-szyńska. Wszystkie projekty, któreprzedłożył Klub Polski, zostały zatwier-dzone. Ministerstwo w formie grantówprzeznaczy na 6 imprez, przygotowywa-nych przez regionalne kluby w Koszy-cach, Bratysławie i Poważskiej Bystrzycy,oraz na wydawanie miesięcznika „Monitor

Polonijny“ łączną kwotę 1 250 000 SKK(o około 500 tys.SKK mniej niż planowałKlub). W dniu zamknięcia numeru majo-wego naszego pisma dowiedzieliśmy się,że gotowe umowy dotarły do reprezen-tantów polskiej organizacji do podpisu.Po podpisaniu umowy MinisterstwoKultury RS powinno w ciągu 30 dni prze-kazać pieniądze na projekty Klubu.

mw

W ernisaż prac ucze-stników workshopu

„EURY ART 2005“ w Mi-chalovcach odbył się23.03.2006 r. Wystawęotworzyła dyrektor Muzeum Zemplinskie-go w Michalovcach Mgr Dana Barnováw obecności szefa działu kultury VÚCw Koszycach Milana Biatha i kuratoraworkshopu Tadeusza Błońskiego. TadeuszBłoński tytułem wstępu poinfor-mował zebranych o imprezach

kulturalnych, spotkaniachi wystawach na Słowacjii zagranicą, organizowa-nych przez Klub Polski naSłowacji. W przepięknych

pomieszczeniach muzeum przedstawionoprace, które powstały latem 2005 w Dani-šovcach. Wystawa była dostępna zwie-dzającym do 14 kwietnia.

ZDENKA BŁOŃSKA-ZÁBORSKÁ

FOTO

: ZDE

NKA

BŁOŃ

SKA-

ZÁBO

RSKÁ

&STA

NISL

AV G

ÓREC

KI

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W

EURY ART 2005 v MichalovcachEURY ART 2005 v Michalovcach

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 13: Monitor Polonijny 2006/05

13MAJ 2006

U kazanie się w słowackich księgarni-ach przekładu powieści Wojciecha

Kuczoka Gnój (tyt. słowacki Hnoj) było do-skonałą okazją do zaproszenia jej autorana Słowację. Spotkania autorskie, zorgani-zowane przez Instytut Polski i słowackąoficynę wydawniczą BELIMEX najpierww Bańskiej Bystrzycy, a potem – 12 kwiet-nia – w Bratysławie, przyciągnęły i tych,którzy Gnój już przeczytali, i tych, którychdo bliższego poznania jednego z najcie-kawszych polskich pisarzy współczesnychsprowokowały entuzjastyczne wręcz re-cenzje prasowe słowackich krytyków.Wojciech Kuczok swych słuchaczy niezawiódł, tak jak Gnojem nie zawiódł czy-

telników, znających go wcześniej z krót-kich form, poezji, scenariuszy czy krytykfilmowych.

Pytany o źródła inspiracji mówił o zbie-gu niechęci, które podnieciły go do na-pisania Gnoju. Z jednej strony była to nie-chęć literacka do powieści afirmującychżycie mieszczańskie, z drugiej niechęćo charakterze społecznym: obserwacjetzw. „dobrej rodziny katolickiej” i jej zakła-mania, mitologizacja słowa „rodzina” i uc-zynienie z niej hasła partii, a także przeko-nanie, że nadużywanie władzy, nie tylko tejpolitycznej, ale także władzy w rodzinie de-prawuje. Marianna Mináriková, która po-wieść przetłumaczyła na język słowacki,

zwróciła uwagę na to, co jest ogromną za-letą autora – wielowarstwowość języka –a co jednocześnie stawia niełatwe zadanieprzed tłumaczem.

Na spotkaniu w Instytucie Polskim ksią-żkę prezentowali Dado Nagy i pisarzSilvester Lavrík, który wcześniej napisało niej w „Prawdzie”: „...zazdroszczę litera-turze polskiej, że ma tę powieść w swoiminwentarzu”. dmm

Z Wojciechem Kuczokiem w Instytucie Polskim

W ramach festiwalu „Febiofest” zostało zaprezento-wanych kilka filmów polskiego wybitnego

reżysera Krzysztofa Zanussiego. Z udziałem polskiegotwórcy, który na Słowację przybył na zaproszenieInstytutu Polskiego, w Bańskiej Bystrzycy odbyły siępokazy jego filmów Persona non grata i Spirala, zaśw Bratysławie – Persona non grata (więcej na tentemat w Wywiadzie miesiąca – strona 10-11). mw

N aturalnej wielkości po-mnik Jana Pawła II, od-

lany z brązu, odsłoniętow niedzielę 24 marca w Bra-tysławie na placu jego imie-nia, w miejscu, gdzie jesienią2003 roku polski papież od-prawił na Słowacji mszęświętą. Pomnik stanąłprzed kościołempod wezwaniem

Świętej Rodziny, który jakopierwszy wybudowano w bra-tysławskiej Petrżalce. Świą-tynię osobiście wyświęcił 14 września 2003 roku JanPaweł II podczas swojej prze-

dostatniej papieskiejpielgrzymki. Odsło-nięcie pomnika pla-

nowano na jesień 2004 roku,kiedy to przypadała rocznicamszy odprawionej przezJana Pawła II w Bratysławie.Nowa parafia zdecydowałajednak o przeznaczeniu wszy-stkich datków na dokoń-czenie budowy kościoła,m.in. na postawienie dzwon-nicy, plebanii i sal do kate-chezy. Po śmierci Karola

Wojtyły decyzję zmieniono.Postanowiono w pierwszejkolejności uczcić fakt, że towłaśnie w tym miejscu JanPaweł II odprawiał jednąz swoich ostatnich mszy św.Uroczystość poprzedziłamsza święta, odprawianaprzez kilkudziesięciu księżyz całej Słowacji, którym prze-wodniczył nuncjusz apostol-ski Henryk Józef Nowacki.Wcześniej odczytano niektó-re myśli i fragmenty kazańtego – jak wielokrotnie pod-kreślano – „niezapomniane-go papieża, który już wkrótcestanie się świętym”. W tymdniu msze w intencji beatyfi-kacji Jana Pawła II odbyłysię w większości słowackichkościołów

dar

Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

FOTO

: W. H

ESS

Page 14: Monitor Polonijny 2006/05

Przez siedem lat mieszkałem w Pol-sce. Wtedy oczywiście słuchałempolskiej muzyki. Najbardziejprzypadły mi do gustu zespoły „DeMono“, „Perfekt“ i „Elektryczne

Gitary“. Później odkryłem „Wilki“, które brzmiały dla mnietajemniczo i egzotycznie. Z kolei zespół „Various Manx“oczarował mnie piosenką „Orła cień“, którą nucę sobie do dziś.Do moich „sercówek“ należy też Robert Chojnacki i jego świetnyalbum „Saks and Sex“. Muzyka często towarzyszy namw różnych momentach życia, tych przełomowych też,a piosenka Edyty Bartosiewicz „Zatańcz ze mną jeszcze raz, otulmoją twarz…“ zawsze będzie mi przypominać rozstanie z moją

wielką miłością z Polski. Polubiłem też polską muzykę filmową,szczególnie te utwory, które wyszły spod pióra RobertaJansena. Obecnie, kiedy w Polsce bywam tylko od czasu doczasu, najchętniej wracam pamięcią do tego, co już mi znane.Podczas swojego ostatniego pobytu w Polsce wraz z polskimikolegami wybraliśmy się do klubu na karaoke. Wówczas mojąuwagę przykuły stare, dobre przeboje „Budki Suflera“. Nigdynatomiast nie polubiłem polskiego disco polo, Edyty Górniak czyKazika. Nie jestem też zwolennikiem wielkich festiwalowychgali, takich jak te w Sopocie czy Opolu, ale jestem pełen uznaniadla polskiego przemysłu fonograficznego, szczególnie jeślichodzi o teledyski, które oglądam z przyjemnością.

IVANA JURIKOVÁ

RICHARD MAZÁNIK – pracownik jednej z międzynarodowych firmw Bratysławie, Słowak, który przez kilka lat mieszkał w Polsce.

14 MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY

Słowa piosenki zespołuKOMBI są znane dzisiajcałej Polsce.

Był rok 1976. W Polsce lan-sowano głównie artystów popo-wych, muzyka rockowa pozos-tawała trochę w cieniu, nie byłana co dzień obecna w maso-wych środkach przekazu.

Był to czas debiutu zespołuKOMBI. A mimo tych niedogod-ności udało im się zyskać popu-larność szerokiej rzeszy słucha-czy. Droga do wielkiej sławy by-ła jednak długa. Dużo trudniej-sze okazało się utrzymanie po-pularności niż jej zdobycie.

Płyty zespołu sprzedawałysię jak świeże bułeczki, szcze-gólnie ta trzecia, na której uka-zał się największy przebójSłodkiego miłego życia. Na ko-lejnych płytach znalazły się ta-

kie przeboje, jak Randez voux,Black and White. Później pr-zyszedł czas na płytę Tabu, mo-że mniej popularną, ale teżudaną. W pierwszym okresiegrupa grała bardzo rockowąmuzykę, później przyszedłokres elektroniczny. Koncerto-wali m.in. w Czechosłowacji,na festiwalach piosenki w Opo-lu i Sopocie. Występowali ażdo roku 1991.

Po rozwiązaniu KOMBI jegomuzycy stworzyli nową forma-cję rockową O.N.A. i pozostawa-li w cieniu wokalistki AgnieszkiChylińskiej.

Dziś ten etap mają za sobą.Wiosną 2003 roku postanowili

wskrzesić swój dawny ze-spół pod lekko zmienionąnazwą KOMBII. Po 11 la-tach przerwy i rozwiązaniuO.N.A. do zespołu KOMBIIpowróciło trio - GrzegorzSkawiński, Waldemar Tka-czyk i Jan Pluta (bez Sławo-mira Łosowskiego, założy-ciela KOMBI i głównegokompozytora). Wrócili, boliczyli na to, że czar daw-nych przebojów ciągledziała. Trzeba przyznać, żemają wyjątkowy talent dotworzenia przebojów.

A co mają do zaoferowaniadzisiaj? Gwiazdy rocka nie sądziś zbuntowanymi rockma-nami. Cenią sobie normalno-ść i nie udają gwiazd. Jesienią2004 roku nagrali nową płytękompaktową, zatytułowaną„c.d“. Album stanowi konty-nuację twórczości lat osiem-dziesiątych. Płytę promowałutwór Sen się spełnił.

Rzeczywiście jest tak, jakw piosence: To było jak nie-zwykły sen i sen się spełnił.

Wygląda na to, że kolejnepokolenie będzie śpiewało:SŁODKIEGO MIŁEGO ŻYCIA.

URSZULA SZABADOS

Każde pokolenie ma własny czasKażde pokolenie chce zmienić światKażde pokolenie rozwieje się, a nasze nie.

Page 15: Monitor Polonijny 2006/05

Beata a Bartek sútridsiatnici. On je in-žinier, ale pracujeako montér, ona savenuje výchove ichdvoch synov. Náhleprichádzajú o prena-jatý byt, a tak sa roz-hodnú prisťahovaťk jeho matke. Ideo dočasné riešenie,keďže čoskoro ich čaká sťaho-vanie do vlastného domu.Situácia sa zásadne mení, keďzistia, že ich staviteľ zbankroto-val. Netušia, kedy sa stavba do-končí. Navyše musia splácaťkredit a čerpať ďalšie pôžičky.Atmosféra v byte začína hust-núť. Dochádza k rôznym ne-zhodám medzi svokrou a ne-vestou i medzi manželmi. Čímďalej tým viac sa od seba vzďa-ľujú. Mladá žena upadá do čo-raz väčšej apatie. V zúfalstvesiahne po noži.... Podľa režiséraide o dramatický príbeh ľudí,ktorí by spoločne prekonalivšetky problémy, nebyť ichprchkej povahy, ale aj o príbehzodpovednosti druhého člove-ka. I o tom, že slovami možno ajzabíjať, že v živote sa často ne-premyslene navzájom zraňuje-me. Veľakrát zhoda rôznychokolností prispieva k tragé-diám. Podľa Joanny Kos-Krauseje to film o rozpade manželstva,ale tiež o jeho záchrane.O schopnosti odpúšťať, ale ajpochopiť druhého človeka.Tento príbeh sa naozaj stala do-stal sa aj na stránky novín.Vtedy skrsol nápad nakrútiťfilm. Ešte pred začatím prác na

Mojom Nikiforovipred dvoma rokmivznikol náčrt scená-ra a vybrali sa tiežpredstavitelia hlav-ných postáv. Bezkastingov. Jednodu-cho sme si ich zavo-lali na pohovor akou psychológa. Sce-nár sme prepisovali

sedemkrát, ale herci sa nemeni-li. Beatu si zahrala JowitaBudnik, Bartka – ArkadiuszJaniczek a matku Ewa Wencel(známa zo seriálu M jak mi-łość). Za kameru sa postavildebutant Wojciech Starońa scénu navrhla Monika Sajko-Gradowska. Manželia Krause-ovci režírovali film spoločnea tvrdia že na pľaci si nepreká-

žali ani nemali nijaké nezhody.Režisér neskrýva, že tento filmbol pre neho ťažký a bolestivýzároveň. „Zdá sa mi, že skutoč-nou príčinou, pre ktorú smenakrútili Plac Zbawiciela, bo-lo zúčtovanie s vlastným živo-tom, vlastným detstvom, mater-stvom a pocitom otcovstva.Obaja sme sa v tom príbehuuvideli.“ Pozitívom na celompríbehu je fakt, že jeho prota-gonisti sa vzchopili, začali sivzájomne dôverovať, uvedomilisi schopnosť milovať a svojímspôsobom zvíťazili, aj keď jehopríchuť sa zdá horká. Film vzni-kol v Štúdiu Zebra. Kopro-ducentmi sú TVP a Canal Plus.

Do pozeraniaPAVOL BEDROŇ

15MAJ 2006

Príbeh bežných ľudíK rzysztof Krause, tvorca slávneho Długu a Mojego Nikifora, nakrútil spoločne

s manželkou Joannou Kos-Krause nový film zo súčasnej Varšavy. Plac Zbawiciela je

príbeh bežnej rodiny z centra hlavného mesta, ktorý sa skutočne pár rokmi udial pred.

Page 16: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY16

Jerzy Giedroyc (lub Giedroyć) urodził się27 lipca 1906 roku w Mińsku, obecnej stoli-cy Białorusi. Był potomkiem litewskiej rodzi-ny książęcej, która zrzekła się tytułu szla-checkiego jeszcze w XIX wieku. W rodzinietej pielęgnowano zarówno kulturę polską, jaki rosyjską, co niewątpliwie ukształtowałoGiedroycia jako człowieka wielokulturowegoi niezaprzeczalnie miało wpływ na jego spo-sób myślenia o Europie Wschodniej.

Na krótko przed rewolucją październiko-wą rodzina Giedroyciów opuściła Miński osiadła w Warszawie. Tu Jerzy Giedroycukończył Liceum im. Jana Zamoyskiego.W latach 1924-1929 studiował prawo, a w la-tach 1930-1931 historię na UniwersytecieWarszawskim. W latach 1929-1935 był refe-rentem prasowym i parlamentarnym w Mini-sterstwie Rolnictwa, a w latach 1935-1939naczelnikiem wydziału prezydialnego w Mi-nisterstwie Przemysłu i Handlu. W tym cza-sie był też redaktorem czasopism „DzieńAkademicki” oraz „Bunt Młodych”, któryw roku 1937 został przekształcony w tygod-nik „Polityka”.

Po wybuchu II wojny światowej Jerzy Gie-droyc przedostał się do Rumunii, gdzie zostałsekretarzem osobistym ambasadora polskie-go Rogera Raczyńskiego, a później w 1940roku kierownikiem wydziału polskiego przyposelstwie chilijskim. W roku 1941 współ-pracował z zajmującym się sprawami polski-mi poselstwem angielskim. W marcu 1941roku, wywieziony przez Anglików do Stam-

bułu, zgłosił się do służby wojskowej i wyje-chał do Palestyny. Był żołnierzem Samodziel-nej Brygady Strzelców Karpackich, uczestni-kiem kampanii libijskiej i walk o Tobruk.W latach 1941-1944 kierował WydziałemCzasopism i Wydawnictw Biura PropagandyII Korpusu, później przez kilka miesięcy pra-cował w Centrum Wyszkolenia BroniPancernej w Gallipoli we Włoszech.

W 1946 roku Jerzy Giedroyc założyłw Rzymie swój dom wydawniczy – InstytutLiteracki oraz zakupił drukarnię. Stało się tomożliwe dzięki pomocy Drugiego Korpusuoraz dzięki pożyczce z funduszu społeczne-go żołnierzy. W tym roku Instytut wydał teżpierwszą książkę, a były nią LegionyHenryka Sienkiewicza. W rok później byłojuż tych książek 28.

W czerwcu 1947 roku w Instytucie uka-zał się pierwszy numer czasopisma „Kultu-ra”. Numer ten redagowali Jerzy Giedroyci Gustaw Herling-Grudziński. W 1947 rokuGiedroyc przeniósł Instytut Literacki doFrancji, początkowo na krótko do Paryża,gdzie jesienią, już jako miesięcznik, ukazałsię numer 2/3 „Kultury”. Od tego czasu ze-spół redakcyjny Instytutu Literackiego i Kul-tury tworzyli Jerzy Giedroyc, Zofia i ZygmuntHertzowie i Józef Czapski.

Wkrótce siedzibą „Kultury” i Instytutu stałsię sławny podparyski Maisons-Laffitte, dom,

o którym wiele napisano w ostatnich latach.Miejsce, do którego wędrowało wielu pol-skich pisarzy, filozofów i artystów, by spot-kać się z genialnym Redaktorem.

W pierwszych latach „Kultura” oddziały-wała przede wszystkim na środowiska emi-gracyjne. Jej redaktor Jerzy Giedroyc od pier-wszego do ostatniego numeru miesięcznika,a było tych numerów 637, zawsze miał głosdecydujący. Nie poddawał się myśleniu na-rzucanemu przez polską emigrację londyń-ską, podważał utrwalone schematy myśleniai próbował uczynić z pisma kuźnię kształto-wania nowoczesnej myśli politycznej.

Krzysztof Pomian, w wydanej w 2000 ro-ku książce W kręgu Giedrojcia, pisze: „Od1944 roku Giedroyc miał własny pogląd naprzyszłość Polski. Nie oczekiwał rychło trze-ciej wojny światowej. Nie uważał jej równieżza pożądaną. Był przekonany, że emigracjatrwać będzie długie lata /.../. I że trzeba byćpsychologicznie i materialnie przygotowa-nym do stawienia czoła wszystkim nie-odłącznym od niej trudnościom. Uważał nad-to, że walkę z ideologią komunistyczną wcie-laną w system sowiecki i w partie komunis-tyczne na Zachodzie, ale wyznawaną rów-nież przez osoby we własnym mniemaniuodległe od komunizmu, trzeba wygrać prze-de wszystkim na obszarze kultury: literatury,filozofii, historii, nauki, sztuki – słowem tychdziedzin, które kształtują wierzenia zbiorowei postawy jednostek”. Był to bardzo konkret-ny program, program, w którym zależnie odzmiany sytuacji zmieniały się akcenty, ale niejego istota.

Jerzy Giedroyc nie był politykiem, byłprzede wszystkim twórcą polskiej nowocze-snej myśli politycznej. Już na początku latpięćdziesiątych uznał za ważniejsze powsta-nie niepodległej Ukrainy, Litwy i Białorusi niżpowrót Polski do granic sprzed 1939 roku,a odbudowanie rządów polskich na KresachWschodnich uważał za niemożliwe i niepo-żądane. Uważał też, że normalizacja stosun-ków z Ukrainą i Litwą oraz pobudzanie ichdążeń niepodległościowych jest warunkiemdo odzyskania niepodległości, a przedewszystkim do jej utrwalenia.

„Kultura” nie zamykała się w kręgu sprawśrodowisk emigracyjnych, ale pilnie analizo-wała dokonujące się nad Wisłą przemiany

Jerzy Giedroyci jego Instytut LiterackiM awiał o sobie, że jest „zwierzęciem politycznym”. Pozostając przy

tej poetyce, powiedzmy, że Jerzy Giedroyc to „gruby zwierzpolityczny”. Człowiek, który mimo że przez długie lata nie mieszkałw Polsce, wywarł ogromny wpływ na myślenie polskich elitintelektualnych, a za ich pośrednictwem także na myślenie wieluPolaków. Do wpływu Giedroycia przyznają się także ukraińskie,litewskie, białoruskie czy rosyjskie elity intelektualne. W dniu 14marca 2006 roku na Zamku Królewskim w Warszawie minister kulturyRP uroczyście zainaugurował Rok Jerzego Giedroycia, rok na któryprzypada 100. rocznica urodzin genialnego Redaktora i 60-leciezałożonego przezeń Instytutu Literackiego.

TO WARTO WIEDZIEĆ

Page 17: Monitor Polonijny 2006/05

17

ekonomiczne, polityczne, społeczne i kultu-ralne. Swoją otwartość na kraj potwierdziła„Kultura” już w 1951 roku, zapraszając naswoje łamy Czesława Miłosza, poetę i sekre-tarza ambasady polskiej w Paryżu, który po-prosił o azyl na Zachodzie, a wydanyw 1953 roku przez Giedroycia Zniewolonyumysł Miłosza był pierwszą analizą mecha-nizmów oddziaływania komunizmu na inte-lektualistów i odegrał niemałą rolę w pobu-dzaniu fermentu wśród intelektualistów kra-jowych. „Kultura” przez lata komentowaławiele faktów z życia kraju, które władze PRLnie zamierzały ogłaszać. Mimo grożących re-presji stopniowo coraz więcej polskich inte-lektualistów decydowało się na współpracęz Jerzym Giedroyciem.

„Kultura” przyciągała zarówno auto-rów, jak i czytelników, była bowiem „pis-mem pluralistycznym i tolerancyjnym dlapoglądów innych niż Redaktora, pod wa-runkiem, że mieściły się w wyznawanymprzez Jerzego Giedroycia i jego współpra-cowników systemie wartości. Nie mogłypojawić się na łamach Kultury teksty ra-sistowskie, antysemickie, propagujące ko-munizm, wzywające do nienawiści. Nato-miast różnice polityczne, czyli różnicew ocenie sytuacji i jej perspektyw, byłyrzeczą zrozumiałą samo przez się“. (A. Garlicki, Zakon z Maisons Laffitte,„Polityka” 2000 nr 50).

W obrębie zainteresowań „Kultury”znajdowały się nie tylko sprawy polskie,ale również sprawy narodów Europy Środ-kowej i Wschodniej. Przykładowo zasyg-nalizujmy, że z Jerzym Giedroyciemwspółpracowali Bohdan Osadczuk (przez50 lat), emigracyjny politolog ukraiński,czy rosyjska dysydentka Natalia Gorba-niewska. Nie możemy też pominąć mil-czeniem wydanego w 1969 roku specjal-nego zeszytu „Kultury” w językach cze-skim i słowackim.

W podparyskim Maisons-Lafitte Gie-droyc rozwinął rozległą działalność wy-dawniczą. Współpracował z wybitnymipolskimi publicystami i pisarzami emigra-cyjnymi, m.in. z Józefem Czapskim, Jer-zym Stempowskim, Konstantym A. Jeleń-skim, Juliuszem Mieroszewskim, Czesła-wem Miłoszem, Witoldem Gombrowiczem,Gustawem Herlingiem-Grudzińskim i in.

Instytut Literacki wydawał nie tylko„Kulturę”, ale od 1953 roku także serięksiążek zatytułowaną „Biblioteka Kultu-ry”, obejmującą dzieła literackie oraz ksią-żki o charakterze politycznym i pamiętni-karskim. Serię tę zainaugurowało wydanieksiążki Trans-Atlantyk. Ślub Witolda Gom-browicza. Do września 2000 roku ukaza-ło się 511 tomów „Biblioteki Kultury”.

W 1962 roku zaczęto wydawać pół-rocznik „Zeszyty Historyczne”, które od1972 roku ukazywały się jako kwartalnik.„Zeszyty”, których do września 2000 ro-ku ukazały się 132 numery, zajmowałysię najnowszą historią Polski i krajówśrodkowoeuropejskich.

Zarówno wydawanie „Kultury”, jak i in-nych wydawnictw Instytutu Literackiegobyło przez ponad pół stulecia treścią życiaJerzego Giedroycia, Zygmunta i Zofii Hert-zów oraz Józefa Czapskiego. To oni, rezy-gnując z życia osobistego, całkowicie po-święcili się pracy wydawniczej. Sam JerzyGiedroyc wiele nie pisał, był jednak nie tyl-ko genialnym redaktorem, ale przede wszy-stkim genialnym inspiratorem dla wielu roz-sianych po całym świecie autorów.

Jerzy Giedroyc zmarł 14 września2000 roku. Przez całe życie był człowie-kiem niezależnym i tę swoją niezależnośćzagwarantował sobie również po śmierci;postanowił, że będzie pochowany w Mai-sons-Laffitte bez prawa przeniesieniazwłok, a także, że z chwilą jego śmierci„Kultura” przestanie wychodzić. Zgodniez jego ostatnią wolą w Maisons-Laffittepozostał Instytut Literacki jako bibliotekai archiwum, którymi kierują Zofia Hertzi Henryk Giedroyc, brat Jerzego. To onidbają, by dom ten nie stał się muzeum,ale był nadal ośrodkiem tętniącym życiemi pracą. Zgodnie też z wolą JerzegoGiedroycia w Polsce ukazuje się czasopis-

mo, redagowane przez Jerzego Pomia-nowskiego, adresowane do rosyjskiej i ro-syjskojęzycznej inteligencji „NowajaPolsza”.

Jerzy Giedroyc nigdy do Polski nie wró-cił, ale wiele z jego idei stało się podstawąpolityki zagranicznej III Rzeczypospolitej.I jeżeli dziś młodzież tak spontanicznie po-parła najpierw pomarańczową rewolucjęna Ukrainie, a później postępowe siły Bia-łorusi, to też bardziej czy mniej świadomierealizuje idee wielkiego Redaktora.

Czytelnikom, którzy po przeczytaniunaszej zwięzłej informacji o genialnym Re-daktorze, twórcy nowoczesnej polskiejmyśli politycznej, chcieliby bliżej poznaćjego życie i dzieło, polecam lekturę kilkuksiążek. Przede wszystkim zachęcam doprzeczytania napisanej przez J. GiedroyciaAutobiografii na cztery ręce, która w opra-cowaniu K. Pomiana ukazała się w Polscepo raz pierwszy w roku 1994. Próbą pod-sumowania ogromnego i różnorodnegodorobku „Kultury” są książki KrzysztofaPomiana W kręgu Giedroycia (2000)i Giedroyc. Redaktor, polityk, człowiek(2001). Wśród licznych pozycji doty-czących „Kultury” przeważają wydawnict-wa dokumentacyjne, w tym zbiór ważniej-szych artykułów, opublikowany przez Gra-żynę Pomian i noszący tytuł Wizja Polskina łamach „Kultury” 1947-1976 (1999).Warto też sięgnąć po opracowanie An-drzeja S. Kowalczyka Giedroyc i „Kultura”(1999), reportaż Ewy Berberiusz Książez Maisons-Laffitte (1995) czy monografięJanusza Korka Paradoksy paryskiej„Kultury”. Ewolucja myśli politycznej w la-tach 1947-1980 (1998).

Wspomnieliśmy już, że Giedroyc współ-pracował przez ponad pół wieku z autoramirozsianymi po całym świecie. Kontaktowałsię z nimi za pomocą listów. Tysiące ich po-zostało w archiwum, ponieważ Redaktorzawsze robił ich kopie. Wydawane od kilkulat przez „Czytelnik” są niezwykle ciekawąlekturą. Dotąd ukazały się m.in. tomy kores-pondencji Jerzego Giedroycia z W. Gombro-wiczem, M. Wańkowiczem, K. Jeleńskim, A.Bobkowskim, J. Stempowskim, J. Nowa-kiem-Jeziorańskim oraz z czołowym publi-cystą „Kultury” Juliuszem Mieroszewskim.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

MAJ 2006

Page 18: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY18

Wiadomość o śmierci Stanisła-wa Lema dotarła natychmiast zapośrednictwem światowej prasy,radia i telewizji do jego czytelni-ków, rozsianych po wszystkichkontynentach. Żegnali go Niemcy,którzy wydali wszystkie dzieła pi-sarza, doceniając szczególnie jegoprace filozoficzne, żegnali gow Ameryce, gdzie, podobnie jakw Związku Radzieckim, a potemw Rosji, ogromną popularnościącieszą się jego powieści fantastycz-no-naukowe. „Izwiestja“ w dzieńpo śmierci pisarza pisała m.in.„Lem był skarbem narodowymPolski i idolem dla wielu czytelni-ków poza jego granicami /.../Opowieści o pilocie Pirxie niemalna pamięć znał co drugi uczeń,a Solaris stała się kultową książkąradzieckiej inteligencji”. Stanisła-wa Lema żegnali w Czechach, naSłowacji, w dalekich Chinach, odle-głej Korei i bliskiej Austrii. Na ws-zystkich kontynentach żegnano pi-sarza, który wszedł na stałe do ka-nonu literatury światowej.

Pisarz jednak ma to szczęście, żenigdy tak całkiem nie umiera, po-

zostają jego książki. Stanisław Lemzostawił nam ich 48.

Urodził się 12 września 1921 ro-ku we Lwowie. Pisać nauczył sięw wieku 4 lat, ale, jak sam o sobietwierdził, nie miał wówczas jeszc-ze nic do powiedzenia. I tak ucho-dził za cudowne dziecko. W prze-prowadzonym przed wojną teściena inteligencję osiągnął jeden z naj-lepszych wyników w kraju. WeLwowie ukończył II PaństwoweGimnazjum im. K. Szajnochy. Ma-turę zdał w 1939 roku, a po zajęciuLwowa przez ZSSR studiował w In-stytucie Medycznym. W czasieokupacji niemieckiej pracowałdwa lata jako pomocnik mechani-ka i spawacz. W 1944 roku, powkroczeniu do miasta armii ra-dzieckiej kontynuował studia me-dyczne. W roku 1946 jako repa-triant z ZSSR przyjechał do Krako-wa, gdzie studiował medycynę naUniwersytecie Jagiellońskim.

Debiutował w 1946 roku nowe-lą, powstałą jeszcze w czasie wojny,Człowiek z Marsu, opublikowanąw katowickim tygodniku „NowyŚwiat Przygód”. Wiersze i opowia-

dania publikował w „Kuźnicy”,„Tygodniku Powszechnym” i „Żoł-nierzu Polskim”. Po uzyskaniu ab-solutorium w 1948 roku pracowałprzez dwa lata jako młodszy asy-stent w Konserwatorium Nauko-znawczym i w fachowych czasopis-mach publikował artykuły z zakre-su medycyny.

W 1951 roku wydał w „Czytelni-ku” swą pierwszą książkę, powieśćAstronauci. Po niej były Sezami inne opowiadania, Obłok Magel-lana, Czas nieutracony, Dziennikigwiazdowe, Księga robotów, Baj-ki robotów, Cyberiada, Inwazjaz Aldebarana, Powrót z gwiazd,Pamiętnik znaleziony w wannie,Solaris, Wysoki Zamek, GłosPana, Opowieści o pilocie Pirxiei in.

Ośrodkiem zainteresowań pisar-skich Lema była nauka, naukowepoznanie, możliwości nauki. Ce-chowała go ogromna wyobraźniaw tworzeniu i nazywaniu nowychświatów, zjawisk, praw fizycznychi biologicznych. W zakresie jegouwagi stale pozostawał jednakczłowiek z jego możliwościami po-

Stanisław Lem(1921 – 2006)

W dniu 27 marca 2006 rokuumarł Stanisław Lem, jeden

z najwybitniejszych polskich pisarzy,klasyk światowej literatury sciencefiction. Jego dzieła przetłumaczonona 42 języki, a ich światowy nakładprzekroczył 37 milionów egzem-plarzy. We wtorek 4 kwietnia nakrakowskim Cmentarzu Salwatorskim pisarza,filozofa, człowieka mądrego i życzliwego żegnaław ciszy rodzina, przyjaciele, koledzy ze studiów,znajomi i czytelnicy. Nie było przemówień i celebry.I chociaż pogrzeb miał charakter świecki, wśródżegnających wiele było osób duchownych.

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Page 19: Monitor Polonijny 2006/05

19

Wracam tam!W marcu spędziłem w Warsza-

wie cztery dni. Nigdy wcześniejnie pomyślałem, że pojadę tamtak niespodziewanie i przedewszystkim bez własnej inicjatywy.W zasadzie nic w tym mieściemnie nie pociągało. Ale dwa mie-siące temu nauczyciel języka an-gielskiego zaproponował mi wy-jazd właśnie do Warszawy. Miałodbyć się w ramach uczniowskie-go programu Sokrtates Come-nius, w którym biorą udział ucz-niowie szkół średnich z kilku kra-jów europejskich, opracowującypodczas roku szkolnego różneprojekty. W tym roku wraz z kole-gą z klasy przygotowaliśmy w ję-zyku angielskim film wideo o Bra-tysławie i okolicy...

Bez wahania zgodziłem się po-jechać. Z naszej szkoły do War-szawy miało pojechać kilkoro ucz-niów i dwóch nauczycieli. Zacząłsię okres oczekiwania, po którymnastąpiła ośmiogodzinna podróżpociągiem IC z przesiadką. Nakońcu tej podróży czekał na nasdworzec z napisem „WarszawaCentralna”. Zamieszkaliśmy w ro-dzinach uczniów polskiej szkołyi byliśmy na lekcjach w tejże szko-le. Jednak cztery dni to zbyt krót-ki czas, by w Warszawie zobaczyćwszystko to, co jest interesujące.Ale widziałem stadion Legii War-szawa, który znajduje się niedale-ko szkoły „gospodarzy”. Zwiedzi-liśmy Zamek Królewski, pałac pre-zydencki, park w Wilanowie, Pa-łac Kultury i inne zabytki. Ale i taknajbardziej podobała mi się pol-ska gościnność, przyjacielskie na-stawienie, szybki styl życia. Jes-tem przekonany, że chciałbymtam wrócić... i wrócę – już w ma-ju!

MICHAL ČARNYPrywatne Gimnazjum Słowiańskie,

klasa 6

MAJ 2006

znawczymi. Wiele z tego, o czympisał w swych powieściach i opo-wiadaniach fantastyczno-nauko-wych, spełniło się. Tak było z rze-czywistością wirtualną, cyberprze-strzenią, klonowaniem, relatywi-zacją osobowości ludzkiej.

O ile w okresie Astronautów,Edenu czy Powrotu z gwiazd pi-sarza fascynowały wizje technolo-gicznych możliwości człowieka,o tyle później na pierwszy planstopniowo zaczęły się wysuwaćzagrożenia związane z rozwojemcywilizacji, by w końcu motywczłowieka zagrożonego przez siły,które sam wyzwolił, zdominowałjego twórczość. W późniejszychpowieściach pisarza dominują py-tania o miejsce człowieka w nowejsytuacji technologicznej, o odpor-ność na jej psychologiczne następ-stwa, o granice możliwości adapta-cyjnych człowieka, o zagrożenie je-go tożsamości. Solaris, Głos Panaczy Pamiętnik znaleziony w wan-nie to już ostrzeżenie przed samot-nością ludzkości, zdominowanejprzez technologię. Te pytania i taproblematyka dominuje w filozo-ficzno-eseistycznej i futurologicz-nej grupie książek Stanisława Le-ma, do których należą m. in. Dialo-gi, Summa technologiae, Wejściena orbitę, Golem XIV czy Filozofiaprzypadku. W ostatnich latach pi-sarz uważał, że nasza cywilizacjaznajduje się „bardzo nisko, o krokprzed upadkiem. Dlatego uzysku-jemy coraz większe przyspiesze-nie” (w wywiadzie z K. Janowską –„Polityka” 1998, nr 46). O sobiemówił, że jest optysemistą, czylitrochę optymistą i pesymistą,a „optymistyczne jest to, że pośmierci panuje nicość” (tamże).

Pisarz zaskakiwał czytelnikówwielostronnością swej twórczości,w której obok utworów fantastycz-no-naukowych znalazły się takżepastisze i parodie (Doskonałapróżnia, Wielkość urojona), cyklpowieści realistycznych Czas nieu-

tracony, eseistyczna opowieść au-tobiograficzna Wysoki Zamek. By-ły też Wiersze młodzieńcze, a po-nadto powieści, łączące wątki sen-sacyjno-kryminalne i fantastyczno-naukowe, jak Śledztwo czy Katar.Pisywał eseje do polskich i zagra-nicznych czasopism. Gdy w latach1982-1988 przebywał we Wiedniu,ta wielość i różnorodność jegodzieł spowodowała, że znany autorscience fiction Philip K. Dick pub-licznie wygłosił, iż pisarz, noszącynazwisko Lem, nie istnieje, ponie-waż nie jest możliwe, by jedenczłowiek mógł je wszystkie napi-sać. Tym twierdzeniem wywołałmiędzynarodowy skandal.

Stanisława Lema doktoratem ho-norowym obdarzyły PolitechnikaWrocławska i uniwersytety Jagiel-loński, Opolski oraz Lwowski Pań-stwowy Uniwersytet Medyczny.Otrzymał liczne odznaczenia pań-stwowe, w tym także w 1996 rokuOrder Orła Białego. Był laureatemwielu polskich i zagranicznychnagród literackich. Z tych ostat-nich najwyżej cenił sobie austria-cką Państwową Nagrodę Literackąw dziedzinie kultury europejskiejz 1986 roku i przyznaną muw 1991 roku Austriacką NagrodęPaństwową im. Franza Kafkiw dziedzinie literatury. Imię Stani-sława Lema nadała Międzynarodo-wa Unia Astrologiczna w 1992 ro-ku planetoidzie nr 3836.

Pisarz cenił sobie wszystkie wy-różnienia i dowody uznania. Naj-większą nagrodę było jednak dlaniego zainteresowanie czytelni-ków, którzy sięgnęli po miliony je-go książek na całym świecie,a Beacie Woźniak z „Kaleidoscopu”zwierzył się przed laty, że: „Najmil-sza niespodzianka spotkała mniejednak we Wrocławiu, gdzie odbie-rałem doktorat. Zostawiłem na par-kingu bardzo zabłocony samo-chód. W nocy anonimowy czytel-nik umył go!“

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 20: Monitor Polonijny 2006/05

9 MAJA, godz.17.00 – Bratysława, Dvora-na Ministerstva kultúry RS, Nám. SNP •Otwarcie wystawy fotograficznej Portre-ty Wyszehradzkie. • Autorami fotografiisą fotoreporterzy dziennika Gazeta Wy-borcza. Część polską przygotowałaagencja prasowa Agora • Wystawabędzie prezentowana do 31.05.2006 r.9 MAJA, godz.18.00 – Bratysława, kinoMladosť • Projekcja filmu dokumental-nego Przez granicę. Pięć spojrzeń sąsia-dów – oczami pięciu reżyserów PawłaŁozińskiego (PL), Jana Gogoly (CZ),Petra Kerekesa (SK), Roberta Lakatosa(H) a Bibiany Čakič-Veselič (SLO) –o traktowaniu granic w zjednoczonejEuropie • Wypowiedź o różnicach kultu-rowych, mentalnych i stylu życia, o otwi-eraniu granic i o strachu z tego, co się zanimi znajduje.

9 MAJA, godz. 20.00 – Bratysława, Altá-nok na Hviezdoslavovym nám. • Kon-cert Visegrad 4 Harps z udziałem Toma-sza Kamińského (harmonijka ustna) •Projekt, który łączy twórczość muzycz-ną najbardziej znanych interpretatorówgry na harmonijce ustnej w krajach„V4”.10 MAJA, godz.18.00 – Bratysława, kinoMladosť • Projekcja filmu Solidarność,Solidarność /113 min/ • Film TVP po-święcony wydarzeniom społeczno-poli-tycznym w sierpniu 1980 r. Składa sięz 13 etiud zrealizowanych przez wybit-nych reżyserów polskich (P. Trzaskalski,F. Bajon, K. Zanussi, R. Gliński, R. Bugaj-ski, J. Bromski, F. Falk, A. Wajda, M.Szumowska, J. Machulski, J. Domaradz-ki, A. Jakimowski, J.J. Kolski), którzyprezentują swoje opinie związane z rocz-

nicą 25-lecia powstania „Solidarności”. 11 MAJA, godz.17.30 – Bratysława,Muzeum Milana Dobeša • Otwarcie mię-dzynarodowej wystawy pod nazwą 11 z Eu-ropy Środkowej, na której zaprezentowa-ne zostaną m.in. prace artystów pol-skich: Jerzego Grabowskiego, JanuszaKapusty i Ryszarda Winiarskiego.11 MAJA, godz.18.30 – Bratysława,Zrkadlová sala Pałacu Prymasowskiego• 15 lat współpracy wyszehradzkiej.Powstanie, rozwój i perspektywy – dys-kusja panelowa z udziałem JanaKrzysztofa Bieleckiego, byłego premierarządu RP i sygnatariusza DeklaracjiWyszehradzkiej z 1991 roku 11 maja, godz. 20.00 – Bratysława,Altánok na Hviezdoslavovym nám •Koncert jazzowy międzynarodowej grupymuzycznej w składzie: Kuba Stankiewicz

Imprezy w ramach projektu V4 – KVARTETO z okazji 15. rocznicy współpracy

MONITOR POLONIJNY20

Czytelnicy OCENIAJĄ

D ominika Minka mieszka na Słowacjiod czerwca 2004 roku, obecnie

przebywa na urlopie macierzyńskim,wcześniej pracowała w międzynarodo-wej firmie.

„Żyjąc poza krajem, jest się spragnionym każdejinformacji o tym, co nowego w Polsce albo jak żyjąnasi krajanie tu, na Słowacji. Monitor Polonijnydostarcza mi zarówno ciekawostek i aktualnościz kraju, jak i ze Słowacji, z kręgów polonijnych. Czy-tając go, mogę się zrelaksować. Dobrze, że takimiesięcznik wydawany jest tu, na Słowacji, dla nas,Polaków. Jedyne czego mi brakuje, to więcejinformacji, podawanych z większym wyprzedze-niem, o różnych przygotowywanych imprezach.Nie wiedziałam na przykład, że w Wielką Sobotęmożna poświęcić jajka w kościele w Karlovej Vsi.Domyślam się, że jest to już swego rodzaju tradycja,ale dla mnie, osoby, która stosunkowo krótkomieszka na Słowacji, to informacja nowa. Gdybymwiedziała wcześniej, że istnieje taka możliwość, napewno wraz z mężem i córeczką wybralibyśmy siędo Karlovej Vsi“. MELANIA MALINOWSKA

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A

Uwaga Czytelnicy!

DO WYGRANIAWSPANIAŁE NAGRODY!W poprzednim numerze „Monitora Polonijnego” przesłaliśmyprenumeratorom specjalny kwestionariusz. Przypominamy, żewypełniony kwestionariusz z nazwiskiem osoby, która„Monitor” już prenumeruje, i nazwiskiem nowego prenume-ratora należy przesłać pod adresem naszego pisma do końcamaja. Niektórzy z Państwa już do nas napisali, za co bardzodziękujemy. Celem przedsięwzięcia jest dotarcie do jaknajwiększej grupy Polaków mieszkających na Słowacji, dlategopoprosiliśmy Państwa – Czytelników naszego pisma – o pomoc.Jesteśmy przekonani, że wśród nas mieszkają nasi Rodacy,którzy może nawet nie wiedzą, że wydajemy jedyny miesięcznikw języku polskim. „Monitor“ jest łącznikiem pomiędzy nami –Polakami, porozrzucanymi po całej Słowacji. Być może w Pań-stwa sąsiedztwie, gdzieś blisko żyją nasi Rodacy, którzy dziękiWam dowiedzą się o nas. Dlatego każdy, kto znajdzie kolejnegoprenumeratora „Monitora Polonijnego” weźmie udział w loso-waniu nagród: 2 biletów autobusowych do Paryża i z powrotemoraz 2 biletów do Londynu i z powrotem. Nagrody ufundowałafirma „EuroLines”, która oferuje przewozy klimatyzowanymiautobusami do różnych miast Europy.Losowanie nagród odbędzie się w czerwcu, a więc cztery osobybędą mogły spędzić urlop w atrakcyjnych stolicach Europy.

Redakcja

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W

Page 21: Monitor Polonijny 2006/05

21

(instrumenty klawiszowe), Kornel Feke-te-Kovács (trąbka), Matúš Jakabcic (gi-tara), Tomáš Baroš (kontrabas), MartinValihora (perkusja)16 MAJA, godz.17.00 • Bratysława, In-stytut Polski, Nám. SNP 27 • Otwarciewystawy Najlepszy Dyplom 2005 –Grafika, zorganizowanej przy współpra-cy z Międzynarodowym Stowarzysze-niem Triennale Grafiki w Krakowie 18-19 MAJA • Bratysława, Instytut Wę-gierski, Palisady 54 • Egzaminy certyfi-katowe z języka polskiego (bliższe infor-macje: ogłoszenia na www.polinst.sk)24-27 MAJA • Bratysława, klub A4(były V-klub) Nám. SNP • Vyšehradskévlnenie / Vlna naživo – prezentacja naj-nowszego numeru czasopisma VLNA,poświęconego kulturze i sztuce krajów„V4”.

wyszehradzkiej Program polskiego udziałuw ramach projektu:24 MAJA, godz. 17.00 – FILM • Prezentacjafilmów nagrodzonych na 45. KrakowskimFestiwalu Filmowym (KFF) • Antykwariat/2005, 45 min /, reż. Maciej Cuske • Na-groda „Brązowy Lajkonik”, Nagroda JuryStudentów Miasta i Nagroda Publicznościna KFF• Olter /2004, 29 min/, reż. KrystianMatysek • film dokumentalny o wyjątko-wo uzdolnionym perkusiście Jacku Olterze(1972 – 2001). Nagroda „SrebrnyLajkonik” na KFF25 MAJA, godz. 20.00 – MUZYKA • Koncertzespołu „Projekt Karpaty Magiczne”• Koncert zespołu „Cabaret” 26 MAJA, godz. 20.00 – LITERATURA• Wieczór autorski poety, prozaika i redak-tora miesięcznika literackiego TwórczośćDarka Foksa, prowadzenie – Karol Chmel

Klub Polski Region Bratysława

przygotowuje spotkanie pod hasłem

„Kultura morza a kultura gór.

Polsko-słowacki wieczór szant i pieśni

góralskich“, które odbędzie się

1 czerwca na dziedzińcu Pałacu

Zichy’ego. Więcej informacji już

wkrótce na stronie internetowej

www.polonia.sk

MAJ 2006

Miejscowe Koło Regionalnego Klubu Polskie-go ŚRODKOWE POWAŻE przypomina, że zostałogłoszony konkurs literacki „WSPÓŁBRZMIENIE“,przeznaczony dla autorów dwujęzycznych –Polaków, mieszkających w Słowacji, oraz dlaSłowaków, władających językiem polskim.Do konkursu będą zakwalifikowane jedynieprace, które są przygotowane dwujęzycznie(oryginał i tłumaczenie) – po polsku i posłowacku. Temat – dowolny. Chodzi o krótkieformy – wiersze i opowiadania o objętościmaks. 18000 znaków (10 stron). Nagrody pie-

niężne w wysokości 3 000 Sk będą przyznanew trzech kategoriach wiekowych – dzieci do lat14, młodzież od 15 do 25 lat i dorośli ponad 25lat, oraz w dwóch dziedzinach – proza i poezja(ogółem 18 nagród). Termin przesyłania prac:koniec września 2006 r. Konkursowe pracenależy przesyłać w zaklejonej kopercie,opatrzonej godłem. W drugiej kopercie, opa-trzonej tym samym godłem, należy podać imię,nazwisko, adres i kontakt telefoniczny (ew. e-mail) autora. Prace prosimy przesyłać podadresem: Maria Peruňská, Rozkvet 2012/31-20,017 01 Považská Bystrica. Dwujęzyczne pracekonkursowe zostaną wydane w publikacji,której chrzest, planowany na 9.12.2006 r., bę-dzie połączony z rozdaniem nagród. Zachęca-my do wysiłków twórczych!

Maria Peruňská, organizator

W związku z licznymi interwencjami widzówprogramu satelitarnego TV Polonia z terenuEuropy i Afryki Północnej, zgłaszającymi pro-blem z odbiorem naszego programu poprzez in-dywidualne zestawy satelitarne oraz w sieciachkablowych, uprzejmie informujemy, że zgodniez zapowiedziami i informacjami zamieszczany-mi od października 2005 r. do stycznia 2006 r.na naszej antenie, stronie internetowejwww.tvp.pl/polonia oraz w telegazecie TelewizjaPolska S.A. nie nadaje swojego sygnału z satelityHotBird 1, 13° E. Zaprzestanie działalności tech-nicznej satelity HotBird 1, zgodnie z naszymi za-powiedziami, wywołało bieżące trudności z od-

biorem programu u tych z Państwa i operatorówsieci kablowych, którzy nie zastosowali się dotreści zamieszczanych uprzednio komunikatów.Za powstałe niedogodności przepraszamy.Jednocześnie przypominamy, że od dnia 1 sty-cznia 2006 program nasz nadawany jest z sa-telity Astra 2C, 19,2 st. Wschód • system cyfrowy Transponder: 1.059, • polaryzacja: pozioma (H), • częstotliwość: 10861.75 MHz, • Symbol Rate: 22Msymb/s, • FEC: 5/6, ONID: 1, NID: 1, TSID: 1059. • SID: 7101, video PID: 515, audio PID: 690 • przekaz niekodowany

Firma z branży oświetleniowejposzukuje kandydata na stanowisko

SPECJALISTYDS. MARKETINGU

• wykształcenia minimum średniego(mile widziane wykształceniewyższe),

• dobrej znajomości MS Office,• doskonałej znajomości (w mowie

i piśmie) języka słowackiegoi polskiego,

• prawa jazdy• posiadania obywatelstwa słowackiego.

• pracę w firmie o ugruntowanejpozycji na rynku,

• podnoszenie kwalifikacjizawodowych,

• atrakcyjny system wynagrodzeń.

Listy motywacyjny wraz z CV prosimyprzesyłać pod adresem:

BRILUX.SK s r.o.902 01 Pezinok, Senkvicka cesta 7lub na e-mail: [email protected]

KANDYDATOM OFERUJE:

OD KANDYDATÓW OCZEKUJE:

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A

B R A T Y S Ł A W I E N A M A J 2 0 0 6 R .

NADAWANIE SYGNAŁU PROGRAMU SATELITARNEGO TV POLONIA Z SATELITY

Page 22: Monitor Polonijny 2006/05

MONITOR POLONIJNY22

Sedeli sme (novinári zo Slovenskana infoceste) v čajovni poľského mestaToruň, unavení z prehliadky pamäti-hodností, zmámení jeho histórioua unesení všadeprítomnou mladosťoupoznania. Čítal som si slogan, ktorý lá-ka na prehliadku mesta: „Gotyk na do-tyk“. Jednoduché, priamočiare, výstiž-né. Prekladu do slovenčiny pri zacho-vaní rytmu a rýmu už chýba údernosť,ale rovnako pozýva na prehliadku jedi-nečností poľského severu: „Gotika saťa dotýka“.

Dotkli sa ma aj Chelmno, Gdanski Malbork.

Všetko farby pálenej tehly, všetkoso spomienkou na užitočný importz krajiny „Kráľovstva božieho“. Križiacisi svoje majstrovské kusy budovalipráve tu, aby tým veľmajstrovským bolpráve Malbork.

Solidaritu zo svojho itinerára somvynechal, ale prechádzku históriou nie.Čaro hanzového mesta s typickou ar-chitektúrou a jedinečnými pamiatkami- má Gdansk.

Vždy okolo Valentína sa vedú pole-miky oslavovať alebo nie. Je to našealebo americké. Svoje si nedámea cudzie nechceme. Frázy, frázy - úče-lové. Skomercionalizovali sme všetkoa už nič nám nie je sväté. Poznám mes-to, kde tento problém nemajú. Požeh-nali láske a svätovalentínsku relikviu tuuchovávajú pre zamilovaných, nie preobchodníkov. Ak by som nebol zaľúbe-ný, viem, kde by som sa zamiloval –v meste zamilovaných, lebo taký je slo-gan Chelmna (Miasto zakochanych).

Kedysi som pre cestovateľský ma-gazín napísal skrátenú verziu knihymôjho detstva: Z rozprávky do roz-právky. Bol to taký malý „kuk“ doPoľska, ktoré nám je už dôverne zná-

me. Písal som o múdrom kráľovi, o so-li nad zlato a o krutovládnom rytierovi.Nemusíte byť hneď lúštiteľmi krížoviek,aby ste zistili, že som sa pohybovalv prihraničí, aj keď od Jablonky,Noweho Targu i Cieszina dostatočnevzdialený. Prienik do poľského vnútro-zemia sa síce podaril, ale nebol eštedostatočne razantný a odvážny.

Okrem tradícií (veď naše more jev Chorvátsku, históriu chodíme obdivo-vať na Loiru) ma zväzovala aj neinfor-movanosť. Je to paradox, žijeme v ko-munikačnej explózii, mailujeme, esem-sekujeme s protinožcami, a neviemesa porozprávať so susedom. V knižnicisom zohnal „najnovšieho“ sprievodcupo Krakove, ktorý ma pozval na pre-hliadku panorámy Hutníckeho kombi-nátu V. I. Lenina. Ďakujem pekne! Po-tom sa nečudujme, že Poľsko predsta-vuje lacné kuracie stehno v tržniciv spomínaných trhových rajoch. Ale toje hlboký omyl, parafrázujem od iného

suseda prezidenta. Poľsko nie sú anilacní údržbári – minuloročný postrachFrancúzska. Práve tento „bubo“ pomo-hol odštartovať prezentáciu krajiny akoturistickej destinácie.

Som opäť v čajovni v Toruni („her-batka“ sa pije po dobrom obede)a som fascinovaný. Pre renesanciumám synonymum – Taliansko, pre go-tiku budem mať Poľsko.

Mesto Kopernika, ktoré bolo z trochstrán chránené hradbami, malo zo štvr-tej strany prirodzenú ochranu – riekuVislu. Táto najväčšia poľská gotická ar-chitektúra ponúka tri krásne kostoly,radnicu, pomník aj rodný dom Koper-nika, opevnenia, mestské brány a ruinykrižiackeho hradu. Ak ste na sladké,tak ochutnajte miestny perník, je naj-lepší. Ale to mi tvrdili aj v Pardubi-ciach…

Valentína a Chelmno som už spomí-nal, ale od vecí medzi nebom a zemouvás prenesiem k veciam čisto exakt-ným, lebo v miestnej radnici majú vzo-rový „dĺžkomer“ tzv. chelmski prut, abymiestni „Jánošíci“ nemerali od buka dobuka.

Prehliadku Gdanska by som začalatrakciou – organom v Oliwskej kated-rále, ale tých naj je tu ďaleko viac – naj-väčší stredoveký prístavný žeriav, go-tické kostoly, radnica s carillonom (hu-dobný nástroj z 13. stročia), Artušovdvor, budovy na Kráľovskej ceste, Dlhejulici a Dlhom trhu. Pre mňa bola aj taknajmalebnejšia Mariánska, plná obcho-díkov s baltickým drahokamom – jan-tárom.

Najväčším stredovekým hradomEurópy je Malbork, sídlo veľmajstrakrižiackeho rádu. Palác je špičkovouukážkou neskorej dvorskej gotiky, jeobklopený pásmi opevnení s baštamia vstupnými bránami. Američaniamajú Marlboro – country a poliaciMalbork – zamek, „šmakuje barzo lep-sie“.

To je len časť Poľska mojimi očami,tie zvyšné môžete objaviť svojimi.Kajaky, jachty, bicykle, úzkokoľajky, la-novky vám priblížia iné prírodné i mest-ské zákutia.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

MIROSLAV ZAŤKOGLÓBUS MAGAZÍN

Poľsko mojimi očamiD lho som zvažova l , ako začať to to zamys len ie . Nechce l som

byť pr vop lánový, t ak som úvod „cez oč i“ zavrho l eš te skôr,ako som ho zača l p ísať. Omieľať f rázy o Po l iakoch – kše f tárochmi pr ipadá h lúpe a n ízke . Spomínať nedosta tky v dopravne jin f raš t ruktúre je nosen ím dreva do lesa chýb soc ia l i zmu.

Page 23: Monitor Polonijny 2006/05

Pod tymi flagami robiło się jakoś takdoniośle i patriotycznie. Czy to już całkiemzamierzchłe słowo – patriota? Kiedyś byłołatwiej zostać patriotą. Nieprzyjaciel zarogiem, więc karabin na ramię i skok naczołg. Albo na dalekiej emigracji pisaćckliwe wiersze i konspirować, sabotowaći snuć plany... A co dzisiaj? Jak i kiedyudowodnić, że jest się patriotą? Nie ma takiejokazji? Gdzie karabiny, gdzie barykady,nawet ustrój jest taki, jaki trzeba. Cotakiego odważnego możemyzrobić „ku chwale ojczyzny“?Zwłaszcza My – mieszka-jący na obczyźnie. Mo-że zaserwować ro-dzince taki obiadekpatriotyczny? Ja-kieś flaczki alboczerninę? Krzy-wicie się? To prze-cież takie staro-polskie dania?

Jeśli chodzi o mnie, to wystarczy mi, żeprzeczytam przepis na flaczki. Nie, będę goprzytaczać, powiem tylko, że zaczyna sięw ten sposób: „flaki oskrobać i odciąćczarne końce“. Brr. Wolę nie wyobrażaćsobie, jak przygotowuje się czerninę (a jaksmakuje!?). Toteż nam, patriotom zesłabszym żołądkiem proponuję zestaw„buraczki, ziemniaczki i kotlecik“. Kotlecikbędzie schabowy.

Majod niepamięci (mojej) kojarzył się z powiewającymi na wietrze flagami biało-czerwonymi. Łopotały i łopotały od pierwszego maja aż do Dnia Zwycięstwa,

który przypadał 9 maja. Powiewały i powiewały, więc oddziaływały na lud (czyli na nas).

• schab bez kości• 1 jajko• 1 łyżka mąki• 1 szklanka tartej bułki• olej do smażenia• sól• pieprz

SKŁADNIKI:Mięso opłukać w letniej wodzie, pokroićw plastry i rozbić tłuczkiem w taki sposób,by podwoiło swoją powierzchnię. Następnieobtoczyć najpierw w rozbełtanym jajku,a potem w bułce tartej wymieszanej z soląi pieprzem. Smażyć na gorącym tłuszczuz dwóch stron.

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Buraczki ugotować w skórce. Powystudzeniu obrać i zetrzeć na tarcez drobnymi otworami, następnieusmażyć na maśle, dodać sok z cytryny,przyprawy do smaku i ewentualniedodać śmietanę. Ziemniaczki ugotowaći posypać koperkiem.

PRZYGOTOWANIE BURACZKÓW:

ZA MIESIĄC: SEN NOCY ŚWIĘTOJAŃSKIEJ MAJKA KADLEČEK

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 24: Monitor Polonijny 2006/05

+ ì

al‰ích 18 lákav˘ch

cien!

âítajte n

a dru

hej stran

e.S

LO

VE

NS

PE

DA

GO

GIC

NA

KL

AD

AT

ST

VO

-M

LA

LE

, s.r.o.

Pravid

elná au

tob

uso

vá do

prava

Mediáln

ipartneri

+ ď

alších 18 lákavých

cienviac n

a ww

w.sad

.sk v časti No

vinky

M

ediálnip

artneri