31

Kobieta, która płacze

  • Upload
    muza-sa

  • View
    251

  • Download
    3

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Opowieść o Dorze Maar (1907-1997), modelce i kochance Pabla Picassa, słynnej malarce i fotografce, odrzuconej przez kapryśnego kochanka. Pełna emocji powieść o kobiecie, która w imię miłości była zdolna do wszystkiego. Mieszkająca w Paryżu kubańska pisarka przygotowuje powieść o Dorze Maar, jednej z najbardziej utalentowanych artystek doby surrealizmu do chwili, gdy w jej życiu pojawił się Pablo Ruiz Picasso. Była kochanką, muzą, a w końcu ofiarą genialnego malarza. Inspiracją dla pisarki staje się kilkudniową podróż Dory do Wenecji, w towarzystwie Bernarda Minoret i Jamesa Lorda. Podróż ta stanie się punktem zwrotnym w życiu Dory. Po powrocie z Wenecji do Paryża usunie się ze świata i zamknie na zawsze w swoim paryskim mieszkaniu. Zoé Valdés (ur. 1959 w Hawanie), kubańska pisarka, poetka i krytyk filmowy, z wykształcenia filolog. W latach 1984-88 pracowała w delegacji kubańskiej dla UNESCO w Paryżu. Była także edytorką magazynu "Cine Cubano".

Citation preview

Page 1: Kobieta, która płacze
Page 2: Kobieta, która płacze

Kobieta ktora placze.indd 2Kobieta ktora placze.indd 2 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 3: Kobieta, która płacze

prze o y aAgnieszka Rurarz

WARSZAWSKIE WYDAWNICTWO LITERACKIE

MUZA SA

Zoé Valdés

Kobieta ktora placze.indd 3Kobieta ktora placze.indd 3 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 4: Kobieta, która płacze

Tytuł oryginału: La mujer que lloraProjekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Redaktor prowadzący: Aleksandra JaneckaRedakcja: Ita TurowiczRedakcja techniczna: Sylwia Rogowska-KuszKorekta: Katarzyna Szajowska

Zdjęcia wykorzystane na okładce© Michel Sima / RDA / Getty Images© Man Ray Trust / ADAGP / Telimage – 2015

© Zoé Valdés, 2013© Editorial Planeta, S.A., 2013© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2015© for the Polish translation by Agnieszka Rurarz

ISBN 978-83-7758-911-3

Warszawskie Wydawnictwo LiterackieMUZA SAWarszawa 2015

Kobieta ktora placze.indd 4Kobieta ktora placze.indd 4 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 5: Kobieta, która płacze

In memoriam Dory Maar, Jamesa Lorda i Ramona Unzuety

Dla Bernarda Minoret i Any D’Atri

Dla Marceli Rossiter

Kobieta ktora placze.indd 5Kobieta ktora placze.indd 5 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 6: Kobieta, która płacze

Kobieta ktora placze.indd 6Kobieta ktora placze.indd 6 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 7: Kobieta, która płacze

Idę samotnie przez rozległy pejzaż.Piękna pogoda. Lecz słońce nie świeci.Czas nie istnieje.Od dawna, nikogo z przyjaciół,żadnego przechodnia.Idę samotnie. Mówię do siebie.

Je n’ai pas été la „maitresse” de Picasso, il fut mon „maître”*.

DORA MAAR

Dora chciała przejść do historii bez potrzeby wypowiadania się.

JAMES LORD

* Nie byłam „kochanką” Picassa, to on był moim „mistrzem” – gra słów w jęz. francuskim (przyp. tłum.).

Kobieta ktora placze.indd 7Kobieta ktora placze.indd 7 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 8: Kobieta, która płacze

Kobieta ktora placze.indd 8Kobieta ktora placze.indd 8 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 9: Kobieta, która płacze

Część I

Gorączkowe rozmyślania

Kobieta ktora placze.indd 9Kobieta ktora placze.indd 9 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 10: Kobieta, która płacze

Kobieta ktora placze.indd 10Kobieta ktora placze.indd 10 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 11: Kobieta, która płacze

11

Bernard. Paryż 2007

S iedząc na tarasie, patrzyłam na sunące samochody, a potem moje spojrzenie skierowało się ku ławce na boulevard

Bourdon, gdzie jakaś para młodych ludzi całowała się. Była to pewnie ta sama ławka, na której przy temperaturze trzydziestu siedmiu stopni rozmawiali w powieści Gustave’a Flauberta Bouvard i Pécuchet. Nie ma nic przyjemniejszego i bardziej fas-cynującego niż gapić się na całującą się parę w Paryżu: całują się zapamiętale, namiętnie, z języczkiem. Robert Doisneau po-trafił sportretować paryski pocałunek jak nikt inny.

Odsunęłam się od okna i przeszłam przez salon w kierunku przeciwnego skrzydła mieszkania. Życie kobiety jest niczym od-wieczna litania: kiedy litania ustaje, wygasa pożądanie i rozpo-czyna się okres gorączkowych rozmyślań. Zaczyna się epoka, kiedy ciało stygnie, a gorączka zachłannie opanowuje psychikę. Nie oznacza to, że życie się skończyło, raczej że przystanęło, aby na powrót rzucić się gwałtownie i szaleńczo ku nowemu dzie-ciństwu, które, w uśpieniu, czeka na nas wraz ze śmiercią.

Przed dwiema godzinami przestało padać i kiedy tylko wyszło słońce, odetchnęłam głęboko, pełną piersią i powitałam wiosnę

Kobieta ktora placze.indd 11Kobieta ktora placze.indd 11 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 12: Kobieta, która płacze

12

przez wielkie okno, które obramowuje ogródek, tworząc świet-ny kadr.

Bernard czekał na mnie w swoim mieszkaniu przy rue Beaune, w Saint-Germain-des-Prés. Włożyłam lekką sukienkę, chyba zbyt lekką. En avril, ne te découvre pas d’un fil, mówi przysłowie. „W kwietniu nie zdejmuj z siebie nawet nitki”, co znaczy, że w tym miesiącu nie należy się wyletniać, chłód może się okazać zdradliwy, może znienacka powrócić, i przeziębienie pewne. Ale ja nie miałam ochoty wkładać płaszcza ani prochowca, ani nawet żakietu. Tak bardzo tęskniłam za latem! To z powodu tej młodzieńczej tęsknoty postanowiłam ubrać się tak, jakby-śmy mieli pełnię lata i mogli się cieszyć dusznym i suchym paryskim upałem.

Na razie jednak przyszła wiosna! Nareszcie wiosna, po długiej i nawracającej zimie! Mamy już za sobą zwały śniegu na chodni-kach, ulice pełne błota. Ale mimo wszystko, tak na wszelki wy-padek, uznałam, że lepiej się okryć miękkim i delikatnym czar-nym skórzanym płaszczem z jagnięcej skórki.

Nie chciałam, by Bernard czekał na mnie zbyt długo; spoty-kaliśmy się dopiero po raz drugi.

Poznaliśmy się w grudniu, przed świętami. Przedstawiono nas sobie w kinie, dobre parę minut po rozpoczęciu filmu. Mog-liśmy zaledwie wymienić kilka uprzejmych słów w panujących ciemnościach, bo nie chcieliśmy nikomu przeszkadzać. Był to pokaz filmu przyjaciela Bernarda, z aktorką, która tak bardzo mi się podobała… Nie mogę sobie przypomnieć jego tytułu… Pa-miętam za to nazwisko aktorki, to Nathalie Baye. Film, skądinąd bardzo dobry, stanowił pierwsze dzieło długometrażowe reżyse-ra, który wcześniej znany był jako scenarzysta. Bernard także był scenarzystą i nadal pracuje przy dużych francuskich produkcjach filmowych, jest na ty z całą paryską śmietanką filmową, ma, jak to się mówi, wejścia wszędzie. Przyjaźnił się z Marie-Laure de

Kobieta ktora placze.indd 12Kobieta ktora placze.indd 12 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 13: Kobieta, która płacze

13

Noailles, Leonor Fini, Dorą Maar… Jest pisarzem i współauto-rem „Les Salons”. Jako pisarz jest świetny, chociaż sam tego nie dostrzega, albo nigdy nie przywiązywał do tego wagi. Wiedzia-łam, że był bliskim przyjacielem Jamesa Lorda, i poznałam go dzięki kubańskim przyjaciołom, którzy mówili o nim niewiele, ale sugestywnie. Odniósł sukces jako scenarzysta i jest ciągle eleganckim mężczyzną, z ogromną klasą, świetnie wychowa-nym, aczkolwiek lekko nieśmiałym, co czyni go jeszcze atrakcyj-niejszym, choć zarazem utrudnia innym zdolność porozumienia się z nim.

Tego samego wieczoru, po pokazie, poszliśmy na kolację do restauracji „dla artystów i pisarzy”, jak się wyraził, i przedstawił mnie wnukowi pewnej wielkiej paryskiej damy, takiej „z rodo-wodem”, z dobrze dobranym imieniem, za którym ciągnie się kolekcja nazwisk, a im więcej nazwisk, tym większa góra pienię-dzy, dobrze strzeżonych, jak mniemam, w szwajcarskich ban-kach. Do tego należy dołożyć okazy starej biżuterii i klejnotów, futra, norki, portrety wykonane przez wziętych malarzy i gwa-rantowane co tydzień fotografie w towarzyskich rubrykach „Pa-ris Match”. Prawdziwa patronka i mecenaska przygnębionych, buntowniczych intelektualistów i artystów. Tak naprawdę kom-pletnie mnie to nie interesowało, bo zawsze musiałam ciężko pracować, żeby zarobić na chleb, ale zachowałam się tak, jakby ciekawiła mnie wielka dama, i wydobyłam z siebie kilka przesta-rzałych pochlebstw na temat jej fortuny, aby nie zrazić młodego człowieka, który poczuł się niewypowiedzianie wdzięczny, że udaję, iż cokolwiek obchodzi mnie jego babcia. Miał najpiękniej-sze, jakie kiedykolwiek w życiu widziałam, niebieskie oczy, w kolorze rozcieńczonego karaibskiego błękitu.

Tamtego wieczoru, gdy Bernard i ja rozmawialiśmy po raz pierwszy i mogliśmy oceniać się nawzajem na podstawie wy-powiedzi – rzecz bardzo francuska – dopytywał się z uporem, co

Kobieta ktora placze.indd 13Kobieta ktora placze.indd 13 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 14: Kobieta, która płacze

14

najbardziej podoba mi się we Francji i we Francuzach. Nie pa-miętam, co odpowiedziałam, pewnie coś głupiego, coś w rodza-ju: „miłość do sztuki, mądry erotyzm, zmysłowość albo przypra-wiająca o zawrót głowy namiętność, jaką emanuje miasto”. On jednak podsumował:

– A ja najbardziej cenię rozmowę. Francuzi potrafią rozmawiać.– Z pewnością – przyznałam. – Swego czasu Kubańczycy też

umieli rozmawiać. A teraz wszystko sprowadza się do skanda-licznego gadulstwa, nieznośnego nudziarstwa i ordynarnego wy-dzierania się.

– Moja biedna damo – wymówił ma pauvre dame z jawną, wy-raźną litością – pewnego dnia to wszystko się skończy, zapew-niam panią.

– Swoją drogą, tu, w Paryżu, rozmowa to też coraz rzadsze zjawisko. Nie wątpię, że w niektórych salonach ludzie umieją jeszcze rozmawiać, ale w każdej innej scenerii rozmówca jest po prostu i zwyczajnie arogancki.

Odpowiedziałam, wdzięcząc się z francuska, to jest z wyraź-nym pragnieniem podkreślenia wagi owej wyśmienitej – bo fran-cuskiej – i tak cennej umiejętności prowadzenia konwersacji. Francuzi to eksperci w wytrącaniu ci atutów, i to samo uczyni-łam ja w tej potwornie niefortunnej chwili, wbijając w niego wzrok, jak gdybym chciała go wyprowadzić z równowagi.

Od nich też nauczyłam się odpowiadać z wykorzystaniem ich odpowiedzi, odpłacać tą samą monetą i tym samym tonem.

Udał, że mnie nie słyszy; to kolejny bardzo francuski sposób udzielania odpowiedzi.

– Powinniśmy być bardziej otwarci, uwielbiam ludzi towa-rzyskich, Kubańczycy są towarzyscy.

– Aż za bardzo, un peu beacoup trop – przytaknęłam.Parsknął śmiechem, który stłumił, przykładając do ust ser-

wetkę.

Kobieta ktora placze.indd 14Kobieta ktora placze.indd 14 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 15: Kobieta, która płacze

15

– Wszystko to się zmieni, powikłania w następstwie „choro-by” – nakreślił w powietrzu cudzysłów – nie będą trwały długo, zobaczy pani, będą krótkotrwałe.

Chciałam w to wierzyć, wolałam jednak zmienić temat.– Monsieur Minoret… – zaczęłam.– Może pani zwracać się do mnie po imieniu.– A więc Bernardzie, pragnęłam pana poznać, bo chcę napi-

sać książkę o pewnej osobie, u której dawno temu pan bywał.– Możemy mówić sobie na ty? – zapytał, unosząc do ust kie-

liszek szampana Dom Pérignon, tę całą masę spienionych złoci-stych bąbelków, samą rozkosz. „Wielka chwila warta literackie-go opisu”, skomentowałam szampan, co rozbawiło mojego rozmówcę. – Ale najpierw zamówmy kolację. Lubisz ostrygi?

– Pewnie. Uwielbiam. Po raz pierwszy spróbowałam ostryg, kawioru i szampana, kiedy jeszcze nie wyemigrowałam defini-tywnie. Nie, nie, bynajmniej nie w Hawanie, objadałam się tym wszystkim w Paryżu, podczas pierwszego pobytu, w restauracji Jules Verne, która znajduje się, jak dobrze pan wie, na pierw-szym piętrze wieży Eiffla. Oczywiście, że trafiłam tam na czyjeś zaproszenie, sama nie miałam wtedy pieniędzy nawet na kawa-łek dorsza, a co dopiero na ostrygi. A kiedy spróbowałam tych galaretowatych delicji, jeszcze żywych, powiedziałam: „No coś takiego, co ja właściwie robię na Kubie, gdzie mam do jedzenia najwyżej stęchły, robaczywy groch?”. Miałam wtedy ledwie dwa-dzieścia trzy lata.

– Zdechły groch?Podszedł kelner, żeby przyjąć commande, więc machnęłam

ręką, żeby Bernard się nie przejmował, jeżeli czegoś z mojej wy-mowy nie rozumie.

– Na przystawkę poprosimy les fines Clarettes numéro six…Kiedy Bernard siedział zwrócony w stronę kelnera, przyjrza-

łam się uważnie jego twarzy.

Kobieta ktora placze.indd 15Kobieta ktora placze.indd 15 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 16: Kobieta, która płacze

16

Niedawno osiągnął słuszny wiek, jednakże skóra na jego twarzy wydaje się delikatna jak u dziecka. Oczy małe i pełne życia, koloru miodu, różowe usta, policzki gładkie, najwyraź-niej odpowiednio traktowane kremem i innymi kosmetykami. Jego wargi układają się w charakterystyczny, bardzo paryski grymas, gdy mówi: oui, oui, przedłużając końcowe i niczym wes-t chnienie.

Jest wysoki, szczupły, a w jego głosie nie słychać nosowej wymowy. Podczas kolacji wymówiłam imię kobiety, która mnie interesowała:

– Dora Maar, wielka artystka; chciałabym dowiedzieć się o niej czegoś więcej, próbuję o niej pisać, chociaż wiem, że ona sama odrzucała pomysł, by jacyś pisarze rozgrzebywali jej życie, nie miała do nich zaufania. Wielokrotnie mówiła, że nie życzy sobie, aby cokolwiek o niej pisano, bo to „byłyby tylko sensacyj-ne śmieci”, i dodawała, że „pisarze to zdrajcy, bo piszą o czymś, co wiedzą”. I dobrze, bo to znaczy, że my, pisarze, powinniśmy stawiać bardziej na wyobraźnię. Wiele czytałam, widziałam jej prace, znam poświęconą jej wystawę w muzeum Picassa, no i oczywiście książkę, która opisuje jej życie, czy raczej jej życie z Picassem, znakomitą… Także inne książki, w których przed-stawia się ją jako kobietę trudną…

– Ach, Dora, Dora, mała Dora… – Bernard uśmiechnął się łagodnie. – Czytałaś książkę Jamesa Lorda?

– Dora i Picasso, oczywiście, właśnie podczas lektury zorien-towałam się, że pan ją znał i że byliście zaprzyjaźnieni. W książ-ce jest fotografia, na której widać was, Dorę, Jamesa Lorda i pana, młodych, promiennych, spalonych włoskim słońcem. Dora oczy-wiście nie jest tak młoda jak wy. Zdjęcie całe rozświetlone… słońcem… Połyskliwe, promienne.

– Możemy mówić sobie na ty? Chyba już cię o to pytałem – wtrącił znowu.

Kobieta ktora placze.indd 16Kobieta ktora placze.indd 16 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 17: Kobieta, która płacze

17

– Oczywiście, przepraszam. Chciałabym się dowiedzieć cze-goś więcej o tamtej podróży do Wenecji, o ile dobrze zrozumia-łam, tylko pięć dni, tylko we troje…

Przerwał mi w pół słowa:– Spotkamy się innym razem, żeby porozmawiać o Dorze, ty

i ja… tylko we dwoje… Tak naprawdę trwało to osiem dni, łącz-nie z podróżą powrotną.

Zrozumiałam, że nie chce ujawniać własnych uczuć, że woli ukryć je przed obcymi, w tym wypadku przed młodym człowie-kiem o lazurowych oczach.

– Wkrótce wyjeżdżam w podróż, ale w marcu wracam – uprzedziłam.

– W takim razie umówmy się już teraz na drugiego kwietnia. – Podniósł do ust kieliszek z Dom Perignonem, nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego źrenice patrzyły prosto w moje.

– Świetnie. – Wyjęłam kalendarzyk i zapisałam. – Nie zapo-mnę, to dzień urodzin mojej córki.

– Boisz się, że zapomnisz o spotkaniu? – spytał z naciskiem, lekko nachmurzony, spostrzegłszy, że pospiesznie notuję datę w kalendarzyku.

– Nie, nie, zapewniam pana, że to tylko przyzwyczajenie, mam taką obsesję, że stale coś notuję… – odparłam z niepo-kojem.

Trzy i pół miesiąca później jechałam taksówką do Bernarda. Ustaliliśmy, że spotkamy się u niego i pójdziemy coś zjeść do restauracji tuż za rogiem.

Nacisnęłam przycisk dzwonka i zamiast klasycznego brzęcze-nia usłyszałam dźwięk dzwoneczka. Zadzwoniłam dwukrotnie; z góry jakiś silny głos zapytał mnie kto tam. Przedstawiłam się imieniem i nazwiskiem, trochę nieśmiało, i drzwi się otworzyły.

Kobieta ktora placze.indd 17Kobieta ktora placze.indd 17 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 18: Kobieta, która płacze

18

Wjechałam na górę staroświecką windą. Myślałam o tysiącach rzeczy, kompletnie bez związku; przypomniałam sobie piosenkę kubańskiego wykonawcy, która bardzo mnie bawiła: mówiła o dziewczynce, o kocie, o kłódce wiszącej na kracie, a stamtąd przeskoczyłam – albo moje wspomnienia przeskoczyły – do wie-czoru, kiedy poszliśmy do restauracji z moim mężem i z bab-skiem, które podówczas miałam za przyjaciółkę.

Poznaliśmy się za pośrednictwem jednego z tych zazdros-nych pedałów, którzy przynoszą wstyd gejom swoimi małost-kowymi zachowaniami. Takiego, co to pragnął za wszelką cenę zostać pisarzem, ale wykazywał się rażącym brakiem kultury. Kobieta natychmiast starała się zabłysnąć, próbowała umawiać się z moim mężem, służbowo, rzecz jasna, i oto nagle okazy-wało się, że wszystko to, co on i ja razem zbudowaliśmy, nie ma najmniejszego znaczenia w oczach Renaty. Tak właśnie miała na imię. Jak twierdziła, doskonale wiedziała, jak co roz-wiązać, bez najmniejszej wątpliwości wzięłaby ster w swoje ręce i pokierowała karierą mojego męża, usunęłaby wszystkie te drobne problemy, żeby pracować w filmie, i wszelkie inne. Sprawiłaby, żeby zarabiał dość, zapewniła z przekonaniem. „Bez pieniędzy – rzekła – nie da się robić kina”, co, choć to najprawdziwsza prawda, nie tylko mnie wkurzyło, ale głęboko dotknęło. Od tamtej chwili wszystko nagle sprowadziło się do pieniędzy, coraz większych pieniędzy i projektów kręconych na jej sposób. Nic szczególnego, jeszcze jedno bezwartościowe gówno w tym obłudnym i głupim świecie, na którym tylko tra-cimy czas…

Oczywiście, że czułam się winna, pragnąc, jak zwykle, zbudo-wać przyjaźń tam, gdzie nie ma na nią miejsca. To taki mój fa-talny, nieuleczalny nawyk.

Kobieta właśnie skończyła pięćdziesiąt dziewięć lat, lecz nie wyglądała na swój wiek, wciąż była bardzo piękna i zadbana, ale

Kobieta ktora placze.indd 18Kobieta ktora placze.indd 18 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 19: Kobieta, która płacze

19

„ma pięćdziesiąt dziewięć lat i intensywnie przeżywa wewnętrz-ne obawy, jakie się z tym wiekiem wiążą”, powiedziałam sobie.

Ni stąd, ni zowąd ktoś, kogo ona uważa za najlepszego przy-jaciela, to znaczy za największego wroga, opowiedział mi o tych obawach kobiety, która zaczyna widzieć lata jako stopnie coraz bardziej płaskie i coraz łatwiejsze do schodzenia na tej nieunik-nionej drodze w dół, jakiej kres stanowi starość.

Renata jest kobietą, która żyje dla pieniędzy, przy mężu zara-biającym niewyobrażalne, wręcz niewymawialne sumy, jednakże sama podąża własną drogą, kupując tu i ówdzie, wydając niema-łe sumy, jak wszystkie kobiety, które nie wiedzą, co zrobić z pie-niędzmi mężów. Spędza czas, chełpiąc się bogactwem, usuwając w cień inne kobiety, czy to mężatki, czy rozwódki, czy to pracu-jące zawodowo, czy nie, ważne, że zawsze gorsze niż ona sama – tylko dlatego, że postawiłyśmy na pracę, a nie na polowanie na majątek.

Wtedy wieczorem, podczas tamtej fatalnej kolacji, wyznała, że próbowała wszystkich religii, jakie tylko istnieją, czy zaistnie-ją, i że na koniec zdecydowała się na najmodniejszą z nich: na islam. Jej mąż jest arabskim szejkiem. Cała ona.

Nagle, ni stąd, ni zowąd, zapytała mnie, czy lubię kobiety, bo ona, dodała, „wcale”. Czy może dlatego, że obserwowałam ją zbyt natarczywie? W rzeczywistości przyglądałam się jej makijażowi, dosyć drogiemu, doskonale kryjącemu twarz jak z marmuru…

Jednakże mimo doskonałej pozycji męża Renata pracowała, a przynajmniej tak twierdziła, albo też ja zrozumiałam, że kiedyś pracowała, chociaż nie za długo i nie na stałe, innymi słowy, pra-cowała nadal, ale niewiele, od czasu do czasu, okresowo, pod-czas gdy jej najlepszy przyjaciel oddawał się rozpowiadaniu wszem i wobec, że jej mąż, saudyjski szejk, po prostu siedzi na forsie, a raczej na ropie i na złocie, że jest bogaty do obrzydzenia i że ona nie musi schylać się po cokolwiek. Tak czy inaczej,

Kobieta ktora placze.indd 19Kobieta ktora placze.indd 19 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 20: Kobieta, która płacze

20

wbrew temu, co opowiadano, ona sama zapewniała, że pracuje, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Kiedy jednak mówiła o pracy, plątała się w zeznaniach. Nie potrafiła dokładnie wyjaś-nić, co właściwie robi, utrzymywała za to, że jest jedną z nie-wielu osób, które zarabiają miliony, zajmując się architekturą wnętrz. Została milionerką, pracując jako dekoratorka. Co zresz-tą potwierdził jej najlepszy przyjaciel, który sądząc z tego, co wygaduje, jest jej największym wrogiem. Ale wtedy ona jeszcze o tym nie wiedziała; jeszcze nie nadszedł na to czas.

„Mężczyźni są przerażająco głupi, koszmarnie mnie nudzą” – oświadczyłam, nie namyślając się. Wyznała, że nienawidzi ko-biet. I od razu zaczęła się rozczulać nad swoim losem. Nie znoszę ludzi, którzy nie wycierpieli dość i gotowi są rozpaczać nad naj-bardziej błahą sprawą. Chociaż właściwie nie: jestem niesprawied-liwa, zależy, jak kto rozumie cierpienie. Teraz to ja nie znoszę tego rodzaju kobiet, głupiutkich i przeczulonych na punkcie każ-dego idiotyzmu, nadmiernie pozbawionych godności.

Doris Lessing ma absolutną rację, pisząc, że mężczyźni poja-wili się na świecie później niż kobiety, że są oni istotami niższy-mi i że niektóre z nas do tego stopnia zidiociały, by im zazdrościć losu, albo nawet starają się ich naśladować.

Winda zatrzymała się na piętrze, które wybrałam. Wysiada-jąc, myślałam o takich banałach, jak to, że nie wystawiłam kubła ze śmieciami na podwórko, nie podwinęłam sukienki córki… Tak, zdarza mi się, że mieszam znakomite pomysły z codzienny-mi głupstwami. „Nie jest to jednak nic, za co powinnam się obwiniać”, usprawiedliwiłam się.

Gorsze są kobiety, które tak bardzo podkreślają swoją płeć, że robią z własnej waginy dowód osobisty i zmieniają ją w skrzy-nię pełną skarbów.

Mężczyzna mniej więcej czterdziestoletni otworzył mi poma-lowane na zielono drzwi; robił wrażenie młodszego, ale jego

Kobieta ktora placze.indd 20Kobieta ktora placze.indd 20 2015-01-09 09:20:322015-01-09 09:20:32Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 21: Kobieta, która płacze

21

twarz zdradzała wyraźnie, że tak nie jest, że istotnie przekroczył lub niebawem przekroczy czterdziestkę i że doznał w życiu cier-pień, nie przestając przy tym być atrakcyjnym blondynem, z do-brą sylwetką utrzymaną w formie dzięki ćwiczeniom. Nie przed-stawił się, nie podał swojego imienia. Nie wyciągnął uprzejmie ręki, zachowywał się raczej sztywno i choć wszystko wydarzyło się szybko, miał dość czasu, by udawać, że jest oschły i oficjalny. „Służący”, uznałam.

Poprosił mnie tylko uprzejmie, bym przeszła do salonu, i oznajmił, że muszę zaczekać na pana Minoreta (użył jego na-zwiska). Był to, bez wątpienia, przyzwoity służący, przystojny, dyskretny i kulturalny.

Skinęłam głową, prześlizgnęłam się do salonu, obcas zaplątał mi się w podniszczony dywan, który rozpościerał się w mieszka-niu od ściany do ściany, równie wiekowy jak winda, albo jeszcze bardziej. Sofa także była koloru zielonego, w tonacji podobnej do drzwi. Ściany oświetlone lampami w kształcie rozkwitłych goździków barwy złota, o weneckim, wpadającym w odcienie pomarańczowe, zabarwieniu.

Przypatrywałam się wnętrzu, eleganckiemu, wyrafinowane-mu, czystemu; każda jego część wskazywała na przywiązanie właściciela do wspomnień, do jakiejś epoki, do jakiejś osoby: rysunek Picassa będący portretem Bernarda. Na innym, puenty-listycznym portrecie z profilu młody człowiek ze ściany kierował wzrok ku mrocznemu pokojowi, z którego dobywał się zielon-kawy pompejański blask. Stamtąd właśnie wyszedł Bernard, podszedł do mnie pewnym krokiem. Wysoki, wytworny; znalazł-szy się przy mnie – albo przy swoim portrecie znajdującym się tuż obok – wskazał na pożółkły oprawiony karton.

– To mój ulubiony rysunek, mój portret narysowany przez Dorę Maar – podkreślił z dumą. – Zamieniła go za koronki, szale, prześcieradła, poszewki, firanki, całą górę śnieżnobiałej bielizny;

Kobieta ktora placze.indd 21Kobieta ktora placze.indd 21 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 22: Kobieta, która płacze

22

uwielbiała takie wyrafinowanie, białą bieliznę. Ale nie traćmy czasu i zagłębmy się w temat. W rzeczywistości nie znałem Dory za dobrze, czy może nie aż tak dobrze, ale utrzymywałem z nią przyjazne stosunki, przez krótki czas dość bliskie, dzięki Lordo-wi. Moją prawdziwą przyjaciółką była Leonor Fini, spośród gro-na innych kobiet tamtych czasów, nieprzeciętnie inteligentnych, pięknych i absolutnie wyjątkowych. Ale nawet ta krótka znajo-mość była poruszająca. Bez wątpienia Dora należała do najbar-dziej błyskotliwych kobiet, jakie znałem.

Przypomniałam mu, że interesuje mnie owych pięć dni w We-necji („osiem, łącznie z podróżą powrotną”, podkreślił znowu), kiedy z całą pewnością rozmawiali o wielu kwestiach, nie pomi-jając tych naprawdę intymnych. Czy Dora była naprawdę zako-chana w Jamesie Lordzie? A on w niej? Jak czuł się Bernard w ich towarzystwie?

– Czułem się przy niej bardzo dobrze. Dora była dla mnie cudowna. Między nami nie zaszło nic dziwnego, nic, co by wy-kraczało poza głęboką sympatię. Tak naprawdę podczas tej po-dróży nie wydarzyło się nic szczególnego. Chcieliśmy tylko spa-cerować, James i ja, przeżywać to miasto, odwiedzać muzea, kościoły. Dora była tam po raz pierwszy. Marzyła o podróży do Wenecji, i spełnialiśmy to jej marzenie. James pragnął zaspoko-ić kaprys, który prześladował ją od dawna. „Prześladował” to właściwie za wiele powiedziane… W owych czasach jeździliśmy samochodem albo pociągiem i nie męczył nas żaden wysiłek, bo przepełnieni byliśmy pragnieniami, cieszyliśmy się znakomitym zdrowiem, mieliśmy w sobie niesamowitą witalność. Do Wene-cji Dora przyjechała już po nas… Zatrzymaliśmy się w hotelu Europa i tam na nią czekaliśmy. W owym czasie James i ja mie-liśmy już za sobą apogeum naszych bardziej niż przyjacielskich relacji, to znaczy, że relacje seksualne stanowiły dla nas mało istotną sferę, właściwie prawie wcale nie istniały. James odkry-

Kobieta ktora placze.indd 22Kobieta ktora placze.indd 22 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 23: Kobieta, która płacze

23

wał mnie inaczej, oszałamiały go moje manie, zgadywał, za czym tęsknię, i spełniał moje najdrobniejsze pragnienia. A ja na nowo odkrywałem Dorę i zachwycałem się, że mogę patrzeć na nią jak na dziewczynkę, dumną, że dotarła na molo, ale za-miast na molo wszyscy docieraliśmy do muzeum, gotowi podzi-wiać jakąś rzeźbę albo gapić się na sławny obraz, jak na figurkę Matki Boskiej w pustelni. Bawiliśmy się intensywnie podczas tej podróży i dokształcaliśmy się jeszcze bardziej. To znaczy James i ja dokształcaliśmy się, bo ona nie musiała, z całą pew-nością była już wtedy kobietą wysokiej kultury. My też, ale mniej, ze względu na wiek.

Sącząc wodę z kranu, którą gospodarz zaserwował mi w deli-katnym krysztale Baccarat, zapytałam, czy Dora była gadatliwa, czy łatwo ujawniała targające nią emocje.

– Nie, nie bardzo. Za to potrzebowała, żeby ją kochano. Była kobietą w średnim wieku, dojrzałą, natomiast zachowywała się jak piętnastolatka, zupełnie jak takie dziewczyny, zarazem nie-śmiałe i zbuntowane, które nieustannie chcą zwrócić na siebie uwagę otoczenia. Zająłem się nią bardzo, lubiłem z nią pogadać o takich najzwyklejszych codziennych drobiazgach. Nie podej-mowaliśmy w żadnym razie jakichś transcendentalnych tema-tów. Poruszaliśmy tylko najprostsze kwestie. Albo ona opowia-dała nam co rusz o swoim życiu z Picassem.

– A James Lord?– James był dżentelmenem, takim chevalier servant, platonicz-

nym kochankiem. To człowiek niesamowicie zajęty, powinnaś go poznać, postaram się, żebyście się poznali… Idziemy coś zjeść? Trochę się boję, wiesz, że się zagadamy, a już zbliża się pora ko-lacji… W paryskich restauracjach wcześnie zamykają kuchnie.

Wsunął ręce w kieszenie beżowego prochowca.– Nie jesteś zbyt lekko ubrana? – zapytał, zmrużywszy oczy

jak kot.

Kobieta ktora placze.indd 23Kobieta ktora placze.indd 23 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 24: Kobieta, która płacze

24

Zaprzeczyłam ruchem głowy, nie odzywając się, rozejrzałam się po raz ostatni wokół siebie.

Nagle Bernard zawrócił, pobiegł do pokoju, który na mnie wywarł wrażenie iście pompejańskiego, i zaczął grzebać w szuf-ladach. Nie widziałam dokładnie, co robi, z miejsca, gdzie sta-łam, ale wyraźnie słyszałam, jak przewraca papiery.

– Znalazłem to, co ci chciałem dać. Omal bym nie zapomniał! Stronice z mojego brulionu z okresu tamtej podróży, zrobię ci fotokopie…

Przez dłuższą chwilę słyszałam szum fotokopiarki.– Nie mówią wiele, właściwie nic, co miałoby wartość, to

krótkie notatki, nie pamiętam nawet, o co mi w nich chodziło, o czym pisałem i dlaczego.

Zanim schowałam fotokopie do torebki, przebiegłam wzro-kiem ich zawartość.

– Przeczytam na spokojnie w domu, jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu.

Pokręcił energicznie głową na potwierdzenie, że absolutnie nie ma, owinął szyję szalikiem i szybko wyszliśmy do restauracji.

Markiza restauracji była również zielona, w stylu art nouveau, podobnie jak zasłona u wejścia, z ciężkiego szmaragdowego ak-samitu, zdecydowanie…

– Zdecydowanie wszystko dziś jest zielone… – mruknęłam.– Lubię zieleń, w moim życiu jest dużo zieleni, to mój ulu-

biony kolor – odparł z przekonaniem i nie bez zadowolenia.

Zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, jaki jest mój ulubiony kolor, gdyby przypadkiem mnie o to zapytał, ale tego nie zrobił. Czerwony, niebieski, żółty, ochra? Złoty? Malowałam sporo w odcieniach złota w czasach, gdy moje życie ograniczało się do spędzania godzin przed płótnami aż kapiącymi na koniec od

Kobieta ktora placze.indd 24Kobieta ktora placze.indd 24 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 25: Kobieta, która płacze

25

złota i miedzi… Nie namalowałam nic wielkiego, wręcz przeciw-nie, ale faktem jest, że na widok byle drobiazgu zdarza mi się umrzeć z zachwytu.

Nie, nie zapytał mnie wcale, jaki kolor najbardziej lubię. Zajął się lekturą menu, choć zapewne znał je na pamięć.

Posadzono nas przy wąskim stoliku w pobliżu wejścia; zamó-wiliśmy confit de canard, szampana, wodę, tartę jabłkową ze świe-żą śmietaną i kawę.

– Pewnie cię rozczaruję, ale nie mam zbyt wiele do powiedze-nia na jej temat; mam jedynie trochę osobistych wrażeń, notatek, wyrysowanych w pamięci niczym luźne pociągnięcia pędzlem, natomiast przechowuję wiele jej prac – powiedział cicho.

– Fotografii czy obrazów? – Interesowały mnie bardziej te pierwsze, bo, prawdę mówiąc, nie znałam większości jej prac malarskich.

– Obrazów. Chociaż nie była dobrą malarką. I, naturalnie, przechowuję narysowane przez nią moje portrety oraz jeden nie-słychanie subtelny olejny pejzaż.

– Była najlepszą fotograficzką swoich czasów. Zajęła się ma-larstwem, by zrobić przyjemność Picassowi. Nikt nie ma wątpli-wości, że jako pierwsza wykonała graficzny reportaż na temat malarza i jego dzieła. Malarzem był Picasso, a dziełem ni mniej, ni więcej tylko Guernica – wyrwało mi się.

– Nie była też bardzo złą malarką – dodał lakonicznie. – To był właśnie jej krzyż, wykopała sobie własny grób, fotografując Guernikę. Picasso nigdy jej tego nie wybaczył.

– Wiem. Napisano nawet, że to właśnie ona zaproponowała mu, żeby zmienić słońce na żarówkę, a w dodatku mu przygada-ła: „Ty nie potrafisz malować słońc”, czy też „słońca nie wycho-dzą ci dobrze”… Z drugiej strony, z politycznego punktu widze-nia, powiedzmy prawdę… Picasso nie zrobił nic, albo bardzo niewiele, czy to przeciwko swoim rodakom, czy to na ich rzecz,

Kobieta ktora placze.indd 25Kobieta ktora placze.indd 25 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 26: Kobieta, która płacze

26

i tego Dora nie mogła znieść; wymagała od niego zaangażowa-nia, prosiła, żeby okazał solidarność z nimi, tłumaczyła, że hi-storia wystawi mu rachunek, jeśli tego nie uczyni… Czy to praw-da, że Picasso utrzymywał stosunki z nazistami, że przyjmował ich w swoim atelier i że sprzedawał im obrazy? Wie pan, według niektórych publikacji, Hitler uznawał go za wroga, ale naziści przychodzili do niego, by go mieć pod kontrolą, i kto wie, czy… czy nie po coś więcej? Paul Éluard mówił, że…

Bernard wybuchnął śmiechem. Restauracja była niewielka, więc wszyscy goście spojrzeli na nas. Spuściłam wzrok i wpatry-wałam się w swoje splecione nad stołem ręce. Mam taki zwyczaj, że czasami oglądam swoje dłonie, jak gdyby nie należały do mnie, odcinam się od nich.

– Cóż ty za książki czytasz? Błagam, nie komplikuj sobie ży-cia. Picassa nie oskarża się o to czy owo, o Picassie nie mówi się źle, uważaj, mała. Picasso nigdy by nic podobnego nie zrobił. Picasso, droga pani, to bóg. Naziści ocenzurowali dzieła Picassa, usunęli je z galerii, ale on uznał, że ma obowiązek przyjmować ich, gdy go odwiedzali. Nie on jeden, jak się zapewne domyślasz. Éluard mógł palnąć każdą głupotę, jemu to było wolno, i faktycz-nie gadał głupoty…

Przygryzłam dolną wargę, przejęta własną wypowiedzią. Przeczuwałam, że zaraz ukąsi mnie żmija.

Naprzeciwko, przy malutkim stoliku jakaś samotna kobieta paliła papierosa. Skończyła jeść i strzepywała popiół na talerz z resztkami jedzenia. Miała wydatne usta, prosty nos, czoło lek-ko wypukłe. Żółte oczy, przedziwnie załzawione, o niezwykłym zielonożółtym kolorze!

– Za panem, Bernardzie, siedzi kobieta o żółtych źrenicach.– Ach, żółte oczy! Takie same ma Jacques Dutronc, piosen-

karz i aktor, który zagrał van Gogha; ma oczy koloru złotego miodu – odparł Bernard, nawet się nie odwracając. – To co,

Kobieta ktora placze.indd 26Kobieta ktora placze.indd 26 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 27: Kobieta, która płacze

27

mówimy sobie na ty czy nie? Chyba już wcześniej przeszliśmy na ty… – Spojrzał na mnie pytająco.

Odparłam, nie przestając przyglądać się kobiecie o zaokrąglo-nym podbródku, podobnym do tego, jaki miała Dora Maar, że wo-łałabym zostać przy formie „pan”. Nigdy nie potrafiłabym zwracać się do niego per „ty”, byłoby to dla mnie szalenie niewygodne.

Zgodził się, wzruszając ramionami, z udawaną urazą.– A właściwie czemu tak bardzo interesuje cię Dora Maar?

– zapytał, szukając czegoś w kieszeniach marynarki.– Bo była wielką artystką, zagadkową kobietą, bo zakochała

się na własne nieszczęście w Picassie, bo cierpiała w milczeniu na skutek zerwania. Najprawdopodobniej poniechała seksu w wieku lat trzydziestu ośmiu… Mimo że miała tylu przyjaciół, została zupełnie sama. Ale po tym wszystkim, co przeczytałam na temat świata, jaki ją otaczał, zainteresowałam się także pa-nem. Oczywiście w kontekście pańskich relacji z Picassem, panem jako światowcem i pisarzem, a także Jamesem Lordem, pana platonicznym kochankiem. Czy nie było tak, że wszyscy chcieli-ście dotrzeć do Picassa dzięki Dorze? Ja znałam ją krótko, prze-lotnie… – Nie chciałam dodawać nic więcej.

Zamrugał oczami, słysząc to ostatnie zdanie, ale zauważył, że drżę, więc nie odniósł się do niego i uchwycił tego, co go bardziej pociągało.

– Dora zrezygnowała z życia seksualnego w wieku trzy-dziestu sześciu lat. Ale dlatego, że sama tak chciała. A co do tego, że wszystkim nam zależało na przyjaźni z Picassem… Czego się spodziewałaś? To przecież był Picasso. Chociaż ja cieszyłem się jego przyjaźnią dzięki innym osobom.

– Ona była już Dorą Maar: kiedy się poznali z Picassem, była już uznaną artystką, namaszczoną i uznaną przez surrealistów.

– Jasne, jasne, ale jakoś nikt nie spostrzegł tego drobnego faktu.

Kobieta ktora placze.indd 27Kobieta ktora placze.indd 27 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 28: Kobieta, która płacze

28

– Drobnego faktu, że Dora dzieliła z nim życie? Bez niej Picasso nie namalowałby Guerniki.

– Wielu rzeczy Picasso by bez niej nie zrobił. Ale Picasso to Picasso.

Siedząca naprzeciwko mnie kobieta spojrzała na zegarek, wyjęła z torebki komórkę, wystukała jakiś numer. Ponowiła pró-bę; jej złagodzone teraz rysy twarzy wskazywały, że ktoś po dru-giej stronie raczył wreszcie odebrać telefon. Rozmawiała chwilę, chowając usta w zagłębieniu wolnej dłoni, spuszczając jednocześ-nie głowę, uciekając spojrzeniem od pozostałych gości. Po chwili schowała komórkę, zapaliła papierosa, uniosła powoli powieki, pozostawiając oczy przymknięte. Błyszczały w nich łzy, połyski-wały smugi szarości. Płakała.

– We wszystkich prawie informacjach o Picassie podkreśla się, że Dora płakała rzewnymi łzami, że robiła miny, że krzy-czała i wykrzywiała się, że bywała okropna.

– Nigdy nie widziałem, żeby płakała, poza portretami, jakie namalował Picasso. – Bernard znajdował się w grze światła i cie-nia na tle okna oddzielającego nas od ulicy.

– Nie, Dora za żadne skarby świata nie była skłonna do pła-czu. I nie wszystkie książki przedstawiają ją tak krańcowo, po-wiedziałbym, tak całkowicie fałszywie, że mało, że ją degradu-ją, to jeszcze obrażają tych, którzy byli świadkami tamtych lat – zauważył.

Kusiło mnie, by mu opowiedzieć coś więcej o sobie, o moim życiu najpierw na Kubie, a później na emigracji. Byłam bliska zapewnienia go, że sama już nie płaczę, że brak mi już łez. Ale czasami czuję taką wewnętrzną wściekłość, że cała spalam się od środka, pomimo tej duchowej koncentracji, a potem się uspo-kajam. Ślepy gniew mija tak samo szybko, jak się pojawił. I że czasami przede wszystkim czuję się samotna, głęboko krucha, pozbawiona czyjegokolwiek wsparcia. Ale nie zrobiłam tego,

Kobieta ktora placze.indd 28Kobieta ktora placze.indd 28 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 29: Kobieta, która płacze

29

milczałam, jak zdarza mi się coraz częściej, milczałam, dusząc w sobie słowa. Potem piszę i uspokajam się, i chyba udaje mi się zapomnieć o tym, co wprawiło mnie w furię. Moje łzy prze-kształciłam w napisane słowa. Wszystko, co chciałam wypłakać, przelałam na papier. Spisałam to, co chciałam wypłakać. Otwo-rzyłam już usta, ale z żalem je zamknęłam.

– Chciałaś mi coś powiedzieć? – spytał, zwracając się do mnie na ty.

– Nie, Bernardzie, to nic ważnego, tylko że… że, no dobrze, mam przed sobą tę kobietę, która płacze, samotna. Zaczęła pła-kać i teraz jej źrenice są szare.

– Oczy w kolorze czasu. Dora miała przepiękne oczy, potra-fiła nimi uchwycić rzeczy niezwykłe, widziała to, czego nie do-strzegali inni. Nie martw się o tę płaczącą kobietę. Nie jest jak portret Picassa. A coś, co nie jest portretem Picassa, nie zasłu-guje na uwagę ludzi takich jak my.

– Mogła być. Jest bardzo piękna… – wyjąkałam. – Nie zain-teresowałam się Dorą Maar tylko dlatego, że była kochanką Pi-cassa. Interesuje mnie Dora jako Dora, bez Picassa, intryguje mnie jej życie i jej sztuka, zwłaszcza jej prace fotograficzne. Po-dziwiam ją, odkąd zobaczyłam zrobione przez nią zdjęcie, Portret Ubu, nasycone treścią i niesamowicie surrealistyczne. Zagadko-wy stwór z włochatym pyskiem i dziwacznymi pazurami. Cho-ciaż uwielbiam także portrety, jakie robiła, kiedy jeszcze nie ze-rwała całkowicie z Bataille’em: te egzotyczne portrety Assi i Leonor Fini, innej wielkiej surrealistki, też Argentynki z po-chodzenia (dlatego właśnie ona i Dora miały cechy wspólne), portrety samego Picassa. Zakochałam się w jej sztuce, a po -tem poznałam jej życie. I zaintrygowało mnie tych pięć czy osiem dni w Wenecji, osiem, licząc z podróżą powrotną. Podróżą tak przedziwną, że nikt nie zna jej szczegółów, tylko wy dwaj, pa-nowie. W owych czasach Dora, i pan to wie najlepiej, była

Kobieta ktora placze.indd 29Kobieta ktora placze.indd 29 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 30: Kobieta, która płacze

30

uzależniona od Jamesa Lorda, rzekłabym, z przyczyn bardziej romansowych niż macierzyńskich, on zaś był uzależniony bar-dziej od Picassa niż od niej, i może także od pana. A pan był od kogo uczuciowo uzależniony?

– Od obojga, byłem uzależniony od nich obojga. Ściślej mó-wiąc, byłem uzależniony od przynależenia do dwudziestego wie-ku. Od stawania się symbolem. W tamtym okresie, podczas tej podróży, Dora już złagodniała, stała się bardziej uległa.

– Począwszy od tamtej podróży, Dora postanowiła zerwać ze wszystkim, zamknęła się w domu przy rue de Savoie i praktycz-nie z niego nie wychodziła, chyba że na mszę. Kilkakrotnie jeszcze widziała Jamesa, ale unikała niewygodnych wizyt – powiedzia-łam ochrypłym głosem. – Wie pan o tym? Wzruszają mnie ko-biety, które izolują się od życia.

– Przypomnę ci coś, co nie będzie dla ciebie niczym nowym, skoro dość dużo o niej czytałaś. Dora zawsze mówiła: „Po Picas-sie tylko Bóg” – oznajmił, zamawiając kolejną kawę bien serré.

– Wiem, wiem, to całkiem logiczne. Surrealizm wyzwolił ją, a z kolei miłość do Picassa zmieniła ją w uciekinierkę, a zarazem więźnia własnej historii, w ofiarę ślepej namiętności, zakneblowa-ną przez swojego kata.

Wstaliśmy od stołu z zamiarem opuszczenia restauracji.Parę metrów od nas zamknięta w sobie kobieta otarła łzy

chusteczką wykończoną koronką, na której wyhaftowane były du-że inicjały EM. Nie zwróciła na nas uwagi, gdy żegnaliśmy się z właścicielem, ani nawet chwilę później, gdy skinęliśmy jej gło-wą. Nie przestawała wpatrywać się przed siebie, w jakiś sobie tylko znany cel, żeby nie skrzyżować spojrzenia z naszym, sku-piona tak naprawdę na niczym, może na przebaczaniu, niechcą-cy je definiując jako uciążliwe zapomnienie.

Kobieta ktora placze.indd 30Kobieta ktora placze.indd 30 2015-01-09 09:20:332015-01-09 09:20:33Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 31: Kobieta, która płacze